Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oddać Niecieczę Kazachom?!

Ryszard Niemiec
Dowcipy, zwłaszcza płaskie, starzeją się szybciej niż ludzie. Jeszcze trzy lata temu opowieść o możliwości przyjazdu piłkarzy Legii do Niecieczy kończyła się sardonicznym rechotem, któremu towarzyszyło pukanie się w głowę.

Potem, kiedy rozpiska nakazała legionistom zjechać na niecieczański wygon, obok cmentarza, nastąpiła gwałtowna inflacja protekcjonalnych zwischenrufów o sołectwie w żabieńskiej gminie powiatu tarnowskiego.

Trwałą konstrukcją ironicznej narracji stały się wrażenia wyprowadzane z danych lokalnej służby rolnej, podkreślające wiodącą rolę upraw kukurydzy. Rychło upadła natomiast szydercza wprawka, próbująca eksploatować wątki porównujące rodowody Warszawy i Niecieczy na historycznym tle, od założenia Rzymu począwszy.

Okazało się bowiem, że Nieciecza wyprzedza osadę Warsa I Sawy o ładnych parę stadiów rozwojowych… Kiedy jednak stołeczna jedenastka w końcu zjechała do Niecieczy, przeżyła szok poznawczy, albowiem nie musiała odganiać od siebie niedźwiedzi, wychodzących z ostępów kukurydzy, ani półnagich tubylców z maczugami w dłoniach. Szokiem natomiast okazała się sama rywalizacja z miejscowymi piłkarzami.

Nie tylko nie położyli się plackiem przed mistrzami Polski, to jeszcze złoili im dupsko wynikiem trzy nul! W zeszłym sezonie nastąpiła powtórka z rozrywki i Niciecza znowu pokonała Legię, szykującą remisową sensację z madryckim Realem! Wydawało się od tej pory, że hejterska społeczność zwolna zaczyna się zgadzać z faktami dokonanymi.

Tym bardziej ten proces winien nabierać sensu, odkąd Termalica Bruk-Bet Nieciecza wywalczyła sobie miejsce w czołowej ósemce ekstraklasy, a o jej fenomenie opowiadano z szacunkiem w światowych mediach. Tak oto dochodzimy do tegorocznej, eliminacyjnej batalii Legii o awans do wyśnionej i lukratywnej Ligi Mistrzów… Przyszło jej rywalizować z klubem kazachskiej Astany, któremu nie sprostała. Rozczarowani kibice i stołeczne hufce publikatorżników rozpaczliwie szukały sposobów na rozładowanie traumy.

Natychmiast pojawiły się odkrywcze analogie w stylu: przegrać z pasterzami z Kazachstanu to tak, jakby w krajowych rozgrywkach nie sprostać drużynie z Niecieczy… Bingo! Dwa dni temu Legia znowu poległa w Niecieczy, doprowadzając obecny na meczu warszawski desant kibolski do skrajnej wściekłości. Piłkarze, na czele z reprezentantami kraju, zostali wezwani po meczu do swoistej ściany płaczu, czyli sektorowego płota hańby, w celu odebrania reprymendy.

Wprawdzie koszulki nie zostały im skonfiskowane, aliści ultymatywne perory były silnie poprzetykane słowami łaciny kuchennej. Gdyby zawarte w sentencji tego złowrogiego sondergerichtu orzeczenie miało się spełnić, kolejna przegrana Legii w Niecieczy grozi jej piłkarzom… śmiercią lub kalectwem. Z tego miejsca wysyłam gorący apel do środowiska warszawskiego, wzywając do przyjęcia porażek w Niecieczy jako stałego fragmentu gry, w której można wygrać, zremisować lub przegrać, co zawsze będzie do okazania…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski