Wacław Grądziel pracował w wielu klubach Sądecczyzny FOT. DANIEL WEIMER
Życie na trenerskiej ławce: WACŁAW GRĄDZIEL
Rozpocznijmy od zawodniczych atutów popularnego "Wacka". Na pierwszym treningu trampkarzy Sandecji dzisiejszy 73-latek pojawił się w roku 1954. Błyskawicznie awansował do drużyny juniorów, skąd droga prowadziła już do podstawowego zespołu seniorów. Jako podstawowy zawodnik sądeckiej ekipy, w barwach kolejarskiego klubu rozegrał łącznie 449 spotkań o ligowe punkty, strzelając ponad 100 bramek. W 1962 roku powołany został do młodzieżowej reprezentacji województwa krakowskiego na Puchar Przeworskiego U-21, w której został kapitanem zespołu. Występowali w nim m.in. srebrni medaliści rozgrywanych rok wcześniej w Portugalii mistrzostw Europy juniorów piłkarze Cracovii: Rewilak, Kowalik czy nieżyjący już Hausner. Kraków dotarł do finału pucharu, pokonując w nim ekipę Poznania.
W latach 1963-64 odbywał służbę wojskową, występując w Wawelu Kraków, a po jego spadku z II ligi - w Lubliniance. Po powrocie do macierzystego miasta, w sezonie 1967/68 był mocnym punktem ekipy Sandecji, która wywalczyła awans do III ligi. Wacław Grądziel na trwałe wszedł do historii nowosądeckiego sportu, zdobywając 2 maja 1970 roku pierwszą bramkę dla Sandecji, jaka padła na dzień wcześniej oddanym do użytku Stadionie XXV-lecia (dzisiaj noszącym imię Ojca Władysława Augustynka). Stało się to podczas zwycięskiego meczu o mistrzostwo ligi okręgowej z Fablokiem Chrzanów (2:1). Ostatni oficjalny mecz w barwach swego ukochanego klubu Grądziel zaliczył w roku 1974. Mógł skorzystać jeszcze z ofert składanych mu przez Limanovię i Dunajec, ale wolał pozostać wierny swym macierzystym barwom.
Swoją przygodę z piłką nożną kontynuował więc już jako trener. I czynił to z nadzwyczaj dobrym skutkiem. Rozpoczął od zespołu Jedności Piątkowa, wprowadzając go do klasy A, po czym przejął pieczę nad seniorami Sandecji, będąc w sezonie 1979/80 dosłownie o krok od pierwszego w jej historii awansu do II ligi.
- Do dzisiaj nie mogę przeżałować tej niepowtarzalnej szansy - ubolewa nasz bohater. - Drużyna złożona była praktycznie wyłącznie z zakochanych w klubie wychowanków. Wystarczyło nam wygrać w Nowym Targu z Podhalem i czekać na przegraną Cracovii. "Pasy" straciły punkty, a my do przerwy prowadziliśmy 2:0. Nie wiem, jak to się stało, w każdym razie rywale wyrównali i marzenia o awansie szlag trafił. A mi odechciało się na jakiś czas pracy na tym poziomie rozgrywek.
Natura pociągnęła jednak wilka do lasu i wkrótce Grądziel dał się namówić na pracę szkoleniową z graczami nowosądeckiego Startu, po czym powrócił do swych "biało-czarnych". Prowadził następnie ekipy: Grybovii, Kolejarza Stróże, Biegoniczanki Nowy Sącz, Barciczanki Barcice, Sokoła Stary Sącz, wprowadzając go po latach kryzysu do klasy A, Ogniwa Piwniczna, Orła Wojnarowa (awans do V ligi). Na koniec swej trenerskiej działalności szkolił piłkarzy LKS Korzenna.
- Mogę być chyba zadowolony ze swych osiągnięć - podsumowuje Grądziel. - Ta praca była o tyle przyjemna, że prowadziłem ją z ludźmi emocjonalnie związanymi z miastem i regionem sądeckim. Dlatego ubolewam, że w obecnej Sandecji wychowanków policzyć można na palcach jednej ręki. A przecież od dawna wiadomo, że Nowy Sącz futbolowymi talentami stoi. Miło mi, że kilka brylancików zostało przeze mnie oszlifowanych.
Daniel Weimer
Za tydzień - Janusz Nowotnik, były trener m.in. Hutnika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?