Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Odę do radości" grają, ale Legutko nie wstaje

Grzegorz Skowron, (WJUR)
Strasburg. Pierwsze posiedzenie Parlamentu Europejskiego rozpoczęło się od pokazowej demonstracji eurosceptyków podczas odgrywania nieformalnego unijnego hymnu

Orkiestra zaczyna grać "Odę do radości", kilkaset osób podnosi się z foteli i staje na baczność, na wielu twarzach widać dumę i wzruszenie. Ale oko kamery sięga rzędów zajmowanych przez eurosceptyków. W świat idą zdjęcia stojącego plecami do orkiestry Brytyjczyka Nigela Farage'a, przewodniczącego Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa i siedzącego obok prof. Ryszarda Legutki, eurodeputowanego PiS z Małopolski.

- Jestem pełen szacunku dla Beethovena, jednak koncertów w filharmonii zgodnie z przyjętymi ogólnie zasadami słucham na siedząco - powiedział wczoraj "Dziennikowi Polskiemu" prof. Legutko. Zaznaczył, że jego zachowanie nie było czymś nadzwyczajnym, podobnie postąpiła spora grupa posłów do PE.

- "Oda do radości" nie jest hymnem Unii Europejskiej. Swego czasu powstał pomysł wprowadzenia unijnego hymnu poprzez traktat konstytucyjny, ale traktat upadł. Ustanowienie hymnu UE nie znalazło się także w traktacie lizbońskim.

Co prawda widać wyraźnie próby wprowadzenia symboliki unijnej tylnymi drzwiami, co pozwoliłoby usankcjonować w nieformalny sposób status UE jako państwa, ale ja nie chcę uczestniczyć w tym rytuale - stwierdził prof. Legutko.

- Stałem, nie miałem gdzie usiąść, bo początek posiedzenia złapał mnie w przejściu do sali obrad - opowiada Stanisław Żółtek, małopolski europoseł Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego. Przyznaje jednak, że nawet gdyby dotarł na swoje miejsce, stałby podczas odgrywania "Ody", bo nie zamierzał w ten sposób demonstrować. Z drugiej strony nie rozumie, dlaczego wielu europosłów zachowywało się podczas odgrywania fragmentu symfonii Ludwiga van Beethovena, jakby była ona ważniejsza niż ich narodowe hymny.

Po początkowym zgrzycie później wszystko poszło już zgodnie z planem. Przewodniczącym europarlamentu został Martin Schulz. 58-letni Niemiec pełnił tę funkcję przez ostatnie 2,5 roku i to pierwszy przypadek w historii PE, by przewodniczący został wybrany na kolejną kadencję. Europoseł PiS Ryszard Czarnecki został jednym z 14 wiceprzewodniczących PE.

Dla Schulza europarlament to nic nowego, Żółtek dopiero się z nim zapoznaje. - Nie jestem zaskoczony tym, co zastałem w Brukseli i Strasburgu, może jest jeszcze gorzej, niż to sobie wyobrażałem - zaznacza. Jego zdaniem UE to wielkie bizancjum połączone z sowiecką gigantomanią. - Przykład? Wchodzimy do jednego z budynków. Dla posłów czy ważnych urzędników położono niebieski dywanik, dla pozostałych jest osobne wejście. To swoisty przykład demokracji - mówi Żółtek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski