Tylko w ostatnich dniach ignorancję widać było w mediach holenderskich i w CNN. W innych przypadkach kłamstwo jest wręcz strukturalne. Niemiecki ZDF ciągle uparcie odwołuje się od wyroku, który nakazuje przeprosiny za „polskie obozy zagłady”, argumentując, że po dojściu do władzy PiS prowadzi „politykę historyczną ukierunkowaną na ochronę dobrego imienia państwa polskiego i Polaków”. I co w tym złego, skoro każde szanujące się państwo tak robi? Sprowadzanie ewidentnych faktów historycznych do bieżącej polityki jest co najmniej cyniczne, by nie powiedzieć głupie.
Fatalny błąd, i to przy okazji publicznego hołdu dla Jana Karskiego, popełnił też przed laty Barack Obama. A w zasadzie dwa błędy, bo jego administracja też upierała się, że żadnego sprostowania nie będzie.
Dlatego odkłamywanie historii (nie mylić z chęcią pisania jej na nowo!) jest procesem żmudnym, to widać. Jeśli jednak sami bardziej się nie zatroszczymy, nikt za nas tego nie zrobi. Nawet jeśli ostatnie wystąpienie w Warszawie Donalda Trumpa stanowi ciekawy wyjątek. Inna sprawa, czy prezydent USA jeszcze cokolwiek z tego przemówienia pamięta. Nie o to jednak chodzi.
Jeśli proces ten ma być skuteczny, inicjatywa powinna być po polskiej stronie. Z oczywistego powodu - lepiej zawczasu edukować niż potem się oburzać. Dlatego planowana wystawa na Zachodzie po raz pierwszy wpisuje się w taką strategię i daje szansę na przybliżenie prawdy o Auschwitz.
Bo na końcu i tak ważne jest tylko jedno - kto był katem, a kto ofiarą. Czarno na białym.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prawda o Auschwitz pójdzie w świat
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?