MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odtwarzacz DVD

Redakcja
Na urodziny żona sprezentowała mi odtwarzacz DVD. Dzięki temu zmyślnemu urządzeniu już nie tylko na monitorku laptopa, lecz również na ekranie telewizora będę mógł obejrzeć nagrane na płytach DVD filmy oraz koncerty i spektakle teatralne w satysfakcjonujących wymiarach.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Wprawdzie posiadany przeze mnie odbiornik nie jest ostatnim krzykiem techniki i daleko mu do standardowych dzisiaj urządzeń opatrzonych charakteryzującymi ich klasę napisami: "HD", "3D", odtwarzających obraz na ekranach LCD lub plazmowych, ale posiada ekran o zadowalającej mnie przekątnej 30 cali. Na wystający kuper kineskopu nie zwracam uwagi, bo go nie widać. Natomiast kolory pokazuje wręcz fantastycznie. Tylko ten brak odtwarzacza DVD!...

Nic więc dziwnego, że z podarunku ucieszyłem się bardzo, chociaż do obsługi sprzętu domowego doszedł jeszcze jeden pilot. Wskutek tego, gdy chcę na przykład obejrzeć szekspirowskiego "Hamleta", muszę wykonać mnóstwo najróżniejszych czynności. Najpierw uzbrajam piloty w bateryjki, łączę z gniazdkiem elektrycznym telewizor, dekoder sygnału jednej z płatnych sieci telewizyjnych, odtwarzacz i nagrywarkę taśm wideo, odbiornik satelitarny, a na koniec najnowszy nabytek.

Ale to dopiero początek procesu wprowadzania w ruch całej aparatury. Teraz muszę włączyć odbiornik tv, potem uruchomić dekoder, a następnie odtwarzacz DVD, który "ożywiam" dwukrotnym kliknięciem odpowiedniego klawisza na pilocie telewizora, po czym polecam odtwarzaczowi wysunąć szufladę na płytę, którą w tejże szufladzie zamykam i naciskam klawisz z napisem "play" ("graj"). Na ekranie odbiornika pojawia się wreszcie długo oczekiwany obraz.

Zapewne kilkuletniemu zaledwie dziecięciu wykonanie wymienionych czynności nie sprawia żadnego kłopotu, ale człowiek z trzema ćwierćwieczami lat dźwiganych na barkach, humanista z zamiłowania i edukacji, mocno już schorowany starszy pan, styka się w tym skomplikowanym procesie obsługi z paroma "naturalnymi" problemami do rozwiązania. Dzięki Bogu, udało się! Nie wszyscy jednak mają podobne szczęście.

Obecnie co kilka tygodni musimy wprawiać się w opanowaniu nowych umiejętności tak niezbędnych każdemu, jak prowadzenie samochodu lub utrzymywanie bez zbędnego zdenerwowania codziennych kontaktów z polskimi bankami.

Ale trzeba się przyzwyczaić do współczesności, nie przejmując datą własnego urodzenia zapisaną w dowodzie osobistym, zabezpieczonym przed przeróbkami kilkoma hologramami. Z własnego doświadczenia wiem, że narzekanie na komplikowanie ludzkiej codzienności i używanie brzydkich słów w niczym nie pomogą. Pamiętajmy natomiast, że mamy jeszcze przed sobą dużo czasu. Nie musimy się nigdzie śpieszyć. Nikt też nie każe się nam nauczyć na pamięć numeru konta składającego się z 26 cyfr ani najprzeróżniejszych numerów kodów: telefonów komórkowych, kart bankomatowych, kredytowych, bibliotecznych itd., itd. Wystarczy schować je w znanym sobie miejscu, wyciągając jedynie w razie niezbędnej potrzeby. Można też machnąć na wszystko ręką, odkładać pieniądze do pończochy, w telewizorze i radiu odbierać tylko kilka miejscowych stacji, a listy do znajomych pisać ołówkiem.

Ja jednak wolę po raz dziesiąty obejrzeć "Casablancę" z Ingrid Bergman i Humphreyem Bogartem i od czasu do czasu sięgać przy tym po szklaneczkę whisky. Z lodem! Czyli "on the rock"!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski