No właśnie, nic specjalnego się nie dzieje. I to jest chyba największym problemem. Miasto oczywiście się zmienia, mamy np. coraz więcej dobrych dróg, za co warto prof. Majchrowskiemu podziękować. Generalnie jednak, gdy się bliżej przyjrzymy aktywności prezydenta i magistratu, łatwo dojść do wniosku, że silnik tej ekipy już się chyba zużył. Gdyby jeszcze urzędnicy z pałacu Wielopolskich więcej czasu poświęcali realizacji pomysłów niż mówieniu o nich, byłaby nadzieja. Ale po 14 latach rządów profesora są już chyba bardziej zajęci sobą niż nami.
Inna sprawa: co dalej? Na widnokręgu nie widać nikogo, kto miałby szansę zdobyć większe zaufanie krakowian niż profesor Majchrowski. Inicjator referendum w sprawie jego odwołania Łukasz Gibała raczej nie ma większych szans. Nie da się dziś rządzić konserwatywnym Krakowem, powołując się na sukcesy Roberta Biedronia, atakując ŚDM i mając na koncie posłowanie z listy Janusza Palikota.
Fakt, w tym samym konserwatywnym Krakowie w 2002 r. wygrał lewicowy profesor Majchrowski, ale wtedy mieliśmy inne czasy. SLD było na fali i rządziło Polską. Dziś w Polsce panują prawicowe nastroje, a Kraków stał się bastionem nowej władzy.
Niewysoka wymagana frekwencja oraz zasada, wedle której głosować pójdą raczej niezadowoleni - mogą rzeczywiście przyczynić się do odwołania Majchrowskiego. Pozostaje jednak pytanie, czy wobec słabości kandydatów spoza polityki nie szykujemy sobie najpierw politycznego zarządu komisarycznego PiS, a potem walki partii, które w Krakowie nie mają indywidualności, bo wyssała je Warszawa. Może się na koniec okazać, że gra nie była warta świeczki, i zostaniemy tylko z rachunkiem na dwa miliony za referendum i wybory.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?