MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odwracacz uwagi

Redakcja
Po co Platformie Obywatelskiej poseł, który wymachuje publicznie wibratorem, przynosi do studia telewizyjnego świński ryj czy sugeruje, że prezydent ma problemy z alkoholem? Janusz Palikot jest nie tylko - jak sam o sobie mówi - trybunem ludowym. Przede wszystkim jest doskonałym socjotechnikiem wykorzystującym wszystkie słabości naszych mediów.

Polityk w dzisiejszym świecie szybkiej papki informacyjnej jest jak młody chłopak, który widzi w windzie piękną dziewczynę. Ma tylko kilka sekund, żeby ją zauroczyć do tego stopnia, aby zgodziła się przyjąć zaproszenie na kawę. Ta sztuka udaje się tylko najlepszym uwodzicielom. Tak samo jest z uwodzeniem mediów. Bez nich polityk nie istnieje. Te zaś pragną przekazu niczym danie z MacDonalda - podanego w sposób prosty i łatwy do konsumpcji. I Janusz Palikot do perfekcji opanował język współczesnej poppolityki i mediów. Wie, jakich igrzysk domaga się publika i jak zapewnić jej godziwą rozrywkę. Bo dziś polityka to tylko show. Konkrety i program nie sprzedają się dobrze.
O tym, jak trudno zbudować swoją historię w 15 sekund, boleśnie przekonały się takie tuzy polityki, jak Jarosław Kaczyński czy Jan Rokita. Zamiast happeningu po usłyszeniu pytania usiłują poważną kwestię rozbijać na atomy i dojść do istoty problemu. Tego nie zdzierży ani dziennikarz, ani tym bardziej widz. Bo ten ostatni zamiast konkretów, których po prostu nie zrozumie, żąda wyłącznie rozrywki.
- Janusz Palikot jest odpowiedzią na zapotrzebowanie, dziennikarzy, bo gdyby dziennikarze nie potrzebowaliby go, to nigdy nie pojawiałby się w mediach - przyznaje szczerze Stanisław Żelichowski, szef Klubu Parlamentarnego PSL. I Palikot z pełną premedytacją wykorzystuje swoje pięć minut. A partia najwyraźniej daje mu pewne zadania.
- On jest wizerunkowym zaworem bezpieczeństwa Platformy - twierdzi ekspert od kreowania wizerunku Eryk Mistewicz.
Po co Platformie taka osoba? - Wyobraźmy sobie, że np. PiS zapowie, że zgłasza wotum nieufności wobec ministra skarbu. I w tym momencie Janusz Palikot zaczyna pytać, czy to prawda, że posłowie PiS chcą pełnej refundacji leków na HIV, bo mogą w tym mieć w tym własny interes. Którą z tych dwóch informacji zaczynają żyć media? - pyta retorycznie Mistewicz. Nawet odejście Palikota z funkcji szefa komisji Przyjazne Państwo było show. Choć akurat tym razem nie wyszło. Media nie zajęły się rezygnacją Palikota, lecz ciągnęły sprawę dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Sam Palikot denerwuje się słysząc takie oceny. - To, że służę wyłącznie do odwracania uwagi to zarzut socjotechników, którzy próbują pozbawić mnie walorów autentyczności i spontanicz- ności trybuna ludowego - przekonuje. - To próba pozbawienia mnie cnoty, jaką jest nieza-leżność od organów partyjnych, bycia sobą i wyrażania woli ludu - dodaje.
Zdaniem polityków PiS Janusz Palikot ma wiązać tę partię w konflikty z Platformą. - On ma prowokować nas do tego, żebyśmy zajmowali się pierdołami a nie sprawami poważnymi. To dyżurny prowokator PO. Najlepszym dowodem na to, że jego działania są autoryzowane jest fakt, że siedzi w pierwszym rzędzie w ławach poselskich - przekonuje Jacek Kurski.
Tezę Mistewicza potwierdza Żelichowski. - Każda partia ma swojego Palikota. Kiedyś pytano mnie czy [Eugeniusz] Kłopotek jest Palikotem Platformy. Według mnie Palikot jest Kłopotkiem PSL - stwierdza filozoficznie. - A w oficjalnie uzasadnienie cierpliwości liderów PO wobec Palikota trudno uwierzyć.Janusz to barwna postać, ale także pracowity człowiek. Likwidacja bubli prawnych i złego prawa była wielkim zobowiązaniem wyborczym PO. Fakt, że ma dwie twarze: pracowitego członka komisji Przyjazne Państwo oraz politycznego błazna. Ale należy te twarze połączyć i wyjdzie z tego niezła krzyżówka. Uważam, że niektóre happeningi Palikota są naprawdę fajne i mnie ubawiły - przekonuje szef Klubu Parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski. I przyznaje, że nie ma sposobu, aby ukrócić wyskoki posła. - W przypadku Palikota nie da się korzystać ze standardowych kar, typu upomnienie, nagana, bo on to wszystko już ma. A kara finansowa w jego wypadku byłaby śmieszna. Jedyna możliwość to wyrzucenie go z klubu, a tego nikt nie chce - przekonuje Zbigniew Chlebowski - pytany, dlaczego jest tak cierpliwy wobec partyjnego kolegi.
Rola błazna podoba się Palikotowi. Najstarsza zasada PR i marketingu głosi: nieważne jak o tobie mówią, byle nie przekręcali nazwiska. A Palikot sam przyznaje, że ma duże ambicje. Daje do zrozumienia, że marzy mu się rola lidera partii politycznej. Bez popularności w społeczeństwie tego nie osiągnie...
Jan Osiecki*
*Autor jest dziennikarzem, socjologiem, wykładowcą marketingu politycznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski