Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odwrócenie sojuszy

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Jeśli kto w ubiegły piątek oglądał w TV transmisję posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, na którym ogłoszono światową koalicję przeciw Państwu Islamskiemu, musiał przecierać oczy ze zdumienia.

Przewodniczył sekretarz stanu John Kerry, gdyż we wrześniu akurat przypada amerykańskie przewodnictwo w RB. I choć do Nowego Jorku zjechał zastęp ministrów spraw zagranicznych z całego świata, Kerry wyróżniał, dziękował i podkreślał znaczenie obecności wiceministra z kraju, który na dodatek formalnie nie wstąpił (bo też nie był zapraszany) do budowanej przez Waszyngton koalicji. Politykiem tym był Abbas Aragczi – wiceszef dyplomacji Iranu.

Perski dyplomata nie rewanżował się wcale Amerykaninowi nadmiarem uprzejmości. Twierdził, że na świecie jest rozpowszechniany fanatyzm antyislamski, a ekstremiści z Państwa Islamskiego są dziećmi „militarnych interwencji i ciągłych prób inżynierii społecznej na Bliskim Wschodzie”. Jasne było, że ma na myśli interwencje wojsk USA i amerykańskie wysiłki budowania w krajach muzułmańskich demokracji typu zachodniego.

Ale Iran nie wykazuje się dziś nadmierną konsekwencją. Potępiając skutki amerykańskich interwencji, jak najbardziej życzy sobie kolejnej, nawet więcej, chciałby, aby ona była szybka i efektywna. Tym razem bowiem Amerykanie biją się z fanatykami sunnickimi, którzy okazali się na tyle skuteczni, że zagrozili dwóm najbliższym przyjaciołom Iranu: Irakowi i Syrii. A nawet potrafili sobie przemocą wykroić na ich obszarze własną państwowość i proklamować ją zalążkiem panislamskiego kalifatu.

Na Bliskim Wschodzie następuje na naszych oczach coś na kształt frontalnego odwrócenia sojuszy. Dwa dni po zebraniu Rady Bezpieczeństwa Kerry ustalał – tym razem z perskim szefem dyplomacji Javadem Zarifem – sposoby szybkiego kompromisu w konflikcie o irański program nuklearny. Po spotkaniu amerykańscy dyplomaci zaklinali się, że wspólna walka USA i Iranu z Państwem Islamskim jest kwestią całkowicie odrębną od negocjacji nuklearnych.

Ale nikt serio nie bierze takich dyplomatycznych zaklęć. Mimo wcześniejszych buńczucznych deklaracji Ameryka uzna zapewne prawo Iranu do wzbogacania uranu, oczywiście pod kontrolą i „wyłącznie dla celów pokojowych”, oraz rozpocznie łagodzenie nałożonych na Teheran sankcji. W całej bowiem koalicji przeciw Państwu Islamskiemu najważniejszym aliantem Ameryki jest Iran, który, paradoksalnie, do koalicji nie należy.

Poza Francją, która posłała do Iraku swoje samoloty Mirage, nikt z Europejczyków nie pali się do udziału w kolejnej wojnie irackiej, a sprzymierzone z Ameryką sunnickie potęgi – takie jak Arabia Saudyjska czy Katar – panicznie boją się poważniejszego zaangażowania w wojnę z sunnickimi pobratymcami, ze względu na strach przed reakcją własnych poddanych. Szyicki Iran nie ma zahamowań religijnych i ma na dodatek interes w ratowaniu swoich przyjaciół w Bagdadzie i Damaszku.

To odwrócenie sojuszy ma swoje bardzo odległe reperkusje, które dotyczą także naszej części świata i polskiego interesu. Rząd Obamy wzdraga się co prawda przed podobnym zwrotem politycznym wobec Syrii, ale fakty pozostają faktami. Rozpoczynając bombardowania islamistów w Syrii, Amerykanie na razie ratują z opresji damasceńskiego tyrana Asada, którego jeszcze w ubiegłym roku mieli obalać za używanie broni chemicznej w wojnie domowej. A reżim w Damaszku – to z kolei zaufany polityczny klient prezydenta Putina.

I tak kółko się zamyka. Nie przypadkiem parę dni temu mediolański prawicowy dziennik „Libero” wielkimi literami pisał na czołówce: „Warto oddać Putinowi Ukrainę za sojusz przeciw Państwu Islamskiemu”. Na razie tak otwarcie uważają Włosi. Pozostaje otwarte pytanie: czy jeśli wojna z islamistami będzie się przedłużać, wkrótce tak samo nie zaczną myśleć Amerykanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski