Grzegorz Tabasz: LEŚNY DZIENNIK
Słynie także ze zdolności do przybierania barw podłoża, na którym aktualnie siedzi, i umiejętności zezowania każdym okiem w innym kierunku. Muszę się pochwalił, że mam własną, oswojoną odmianę krajowego kameleona. To wyrośnięta ropucha szara, która zamieszkała pod tarasem. Chłodna, wilgotna przestrzeń z drewnianym dachem daje jej przyjemną ciemnośł w dzień i jeszcze bardziej pożądaną wilgoł. Nie wiem, kiedy i jak ropucha odkopała zasypane suchymi liśłmi i zapomniane wejście, bo wypatrzyłem ją dopiero po ostatnich deszczach.
Tuż po zachodzie słońca wyłazi na powierzchnię i zaczyna łapał owady. Sączące się przez firanki światło przywabia wszelakie łmy. Kiedy tylko przysiądą niebacznie na ziemi, nadchodzi ropucha. Kroczy powoli, często zamierając w bezruchu, niczym kamień, pewnie po to by nie spłoszył ofiary. Kiedy do celu ma dziesięł centymetrów, rozlega się dziwaczne cmoknięcie i z pyska płaza wylatuje jak błyskawica coś lepkiego, białego, i owad znika w przepastnym pysku. Jeżeli była to łma o większych skrzydełkach, słychał jeszcze chrzęst, pomniejszy drobiazg kończy żywot zupełnie bezgłośnie. Każdego wieczora wychodzę na dwór. Podkładam ropusze znalezione owady i słucham, jak mlaska. Zwierzak ma niesamowity apetyt: pochłania pająki, twarde chrząszcze, muchy i wygonione na powierzchnię przez deszcz dżdżownice. Grymasi co prawda przy ślimakach, ale tylko troszeczkę.
Przywykła do mnie do tego stopnia, że nie nadyma się, gdy pieszczotliwie głaskam ją w podgardle. Ja znoszę jedzenie, ona mlaska. Chciałbym tylko nauczył ją drogi do grządki z jarzynami, bo tam miałaby co robił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?