MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Okiem kalamburzysty

Redakcja
Podobno najłatwiejszym zabiegiem, niegodnym markowego satyryka, jest śmianie się z nazwisk. Możliwe, ale co robić, kiedy się same proszą? Poza tym, jaki to raj dla kalamburzysty móc opisać konflikt w Ministerstwie Obrony Narodowej zauważając, że Skrzypczak gęga, Gągor skrzypi, a ktoś ten Klich goryczy wypić musi.

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Właściwie w każdym rządzie powinna być komórka zajmująca się ewentualnymi skojarzeniami i rekomendująca pod tym kątem ewentualne nominacje. Bo od wzniosłości do śmieszności jeden krok.
Starsi pamiętają czasy, jak unowocześnianiem rolnictwa zajmował się u nas minister Kłonica, budownictwem Glazur, a na kulturę ujadał Kruczek, po tym, jak Motyka nie dała rady. Jeszcze zabawniej bywało w dawnym Związku Radzieckim - tam ekspertem od kolektywnego rolnictwa był niejaki Kułakow, sprawami bezpieczeństwa zajmował się towarzysz Katuszew, a kwestie rozbrojenia pilotował Zagładin. I jakby jeszcze tego było mało, trzódki aktywistów Komsomołu doglądał Pastuchow.
W świecie zabawnych nazwisk kalamburzysta ma zawsze używanie. Może na przykład wkręcić się na konferencję prasową rzecznika rządu Grasia i zapytać z lekka sepleniąc: "W co Graś mój rządzie?".
Wyjątkowo wdzięcznym obiektem jest pod tym względem minister skarbu Grad. Można powiedzieć nawet - taki Grad to skarb. Jego działalność w telewizji nazywano gradobiciem, w sprawach stoczni to niemal klęska pod Stalin (a w właściwie Lenin) - Gradem, lub Grad-acja porażek. A wszyscy pismacy czekają na możliwość zamieszczania na pierwszej stronie tytułu "Grad - spadł"
A co byłoby, gdyby z dużą prędkością zderzyć posła Palikota z redaktorem Paliwodą? Obawiam się, że swąd.
Właściwie jedyną osobą przeciwną powołaniu komórki dotyczącej nazwisk (i imion) może być premier. Chociaż, w końcu nie jego wina, że jest Donaldem. Kto wie jednak, czy to imię nie będzie poważną przeszkodą w zostaniu Ojcem Narodu.
Może więc zawczasu coś powinien zrobić? Politycy na Zachodzie od dawna się zdrabniają lub skracają. Jimmy (zamiast James) Carter, Bill (zamiast William) Clinton. Więc może dostojniej zabrzmi "Don Tusk". Też wywoła określone skojarzenia, ale zdecydowanie lepsze wizerunkowo. W końcu lepiej, jeśli imię przywódcy narodu kojarzyć się będzie z Ojcem Chrzestnym i mafią, a nie z Disneylandem oraz kolegą Myszki Miki i Psa Pluto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski