Stanisław Michalkiewicz: ZIMNY PRYSZNIC
Po pierwsze – premier Tusk oświadczył, że nie będzie dokonywał w nim żadnych poprawek. Czyżby pierwotnie taką możliwość sobie zastrzegł? To by zdecydowanie wiarygodność raportu podważało.
Po drugie – że raport zostanie udostępniony do wiadomości publicznej po przetłumaczeniu go na język angielski i rosyjski. Po co jeszcze raz tłumaczyć raport na język rosyjski w sytuacji, gdy według wszelkiego prawdopodobieństwa musiał on być najpierw przełożony z rosyjskiego na polski? Przecież minister Miller ani jego komisja nie dysponowała żadnymi dowodami, a wiadomości o nich czerpała z dokumentacji wytworzonej przez Rosjan. W tej sytuacji nietrudno się domyślić przyczyn, dla których komisja zdecydowała się na przełożenie raportu na język rosyjski.
Po pierwsze – gwoli stworzenia na użytek opinii publicznej wrażenia samodzielnych ustaleń. Drugi powód wydaje się jeszcze ważniejszy, jeśli przypomnimy sobie oświadczenie prezydenta Miedwiediewa, że "nie dopuszcza możliwości”, by ustalenia strony polskiej mogły w czymkolwiek różnić się od ustaleń strony rosyjskiej. W takiej sytuacji rzeczywiście – udostępnienie treści raportu polskiej opinii publicznej przed zaprezentowaniem jego rosyjskiej wer-sji Rosjanom i przed uzyskaniem imprimatur strony rosyjskiej byłoby karygodnym zuchwalstwem, którego rząd premiera Tuska z całą pewnością się nie dopuści. W takiej sytuacji nietrudno się domyślić, że za główną przyczynę wspomnianej katastrofy komisja musiała uznać sławny "błąd pilota”.
Jednocześnie swój raport przedstawia parlamentarny zespół do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej pod kierownictwem posła Antoniego Macierewicza. Zespół skoncentrował się na ocenie sposobu przygotowywania wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu przez dygnitarzy Kancelarii Premiera. Jeśli tak, to bardzo rozsądnie, bo ocena tych przygotowań nie wymagała żadnego udziału strony rosyjskiej. Normalnie zatem raport Macierewicza mógłby stanowić uzupełnienie raportu Millera, ale obawiam się, że obydwa raporty mają charakter raczej konfrontacyjny.
W tej sytuacji warto zwrócić uwagę na moment ogłoszenia obydwu raportów – przeddzień kampanii wyborczej. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, kampanię wyborczą zdominuje polemika między obydwoma raportami, dzięki czemu nie będzie ani czasu, ani ochoty do zajmowania się jakimikolwiek innymi problemami państwa. I prawdopodobnie o to właśnie chodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?