Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oko w oko z legendą

Jacek Żukowski
Stanisław Owca ma 47 lat
Stanisław Owca ma 47 lat FOT. ARCHIWUM ZAWODNIKA
Sylwetka. W ekstraklasie zadebiutował stosunkowo późno, bo w wieku 26 lat i to daleko od rodzinnego Krakowa – w Poznaniu, w barwach Warty. Jednak kibicom krakowskim jest bardzo dobrze znany. Mowa o Stanisławie Owcy, który grał w Wawelu, Cracovii i Wiśle.

Wybrał wojskowy klub, bo miał do niego bardzo blisko mieszkając na ul. Rolniczej. ­– Rodzice, chociaż nie mieli nic wspólnego ze sportem chcieli, bym miał jakieś zajęcie – opowiada Stanisław Owca. – Trafiłem dość późno do piłki i grałem od razu w juniorach młodszych. Byłem napastnikiem.

W Wawelu doczekał się debiutu w III lidze, szansę otrzymał od trenera Aleksandra Hradeckiego. – Pierwszego meczu nie pamiętam, zaliczyłem kilka spotkań i przeniosłem się w 1985 r. do Cracovii – opowiada Owca. – Było trochę przepychanek z moim transferem, Wawel mnie zawiesił. W końcu zadebiutowałem w „Pasach” w meczu ze Stalą Rzeszów.

Grał na różnych pozycjach, najczęściej na środku pomocy, ale były też spotkania, w których wystąpił na lewej obronie czy na stoperze. – Najlepiej czułem się jednak jako rozgrywający – mówi. – Najbardziej pamiętam wygrane mecze barażowe z Radomiakiem. W II lidze graliśmy mocno młodzieżowym składem. Oprócz mnie, trener Janusz Sputo miał tylko trzech starszych piłkarzy: Rafała Wrześniaka, Marka Węgla, Jacka Czarnika. Resztę stanowili mistrzowie Polski juniorów.

Okazało się, że II liga to były za wysokie progi dla tej drużyny. Grali w niej utalentowani zawodnicy: Tomasz Rząsa, Grzegorz Ostapczuk, Piotr Apryjas, Krzysztof Hajduk. Był rok 1992.

– Zmieniły się struktury klubowe, miałem już dość gry w Cracovi – opowiada. – Szukałem klubu, miałem wyjechać do Niemiec, za sprawą Ryszarda Sarnata, ale ostatecznie wyjazd nie doszedł do skutku i zakotwiczyłem w Sokole Pniewy. Już zimą dostałem propozycję. Trafił też tam Rząsa. Grałem więc znów w II lidze. Wywalczyliśmy awans, ale władze klubu postanowiły wzmocnić go i dla starszych zawodników zabrakło miejsca. Wraz z Czesławem Jakołcewiczem, Krzysztofem Pawlakiem, Zbigniewem Pleśnierowiczem przeszliśmy do Warty Poznań i zakończyliśmy sezon, utrzymując się w lidze. Pierwszą bramkę w ekstraklasie zdobyłem w meczu z Pogonią Szczecin, a strzeliłem ją Radkowi Majdanowi.

Po rozgrywkach, w których zagrał 30 meczów i zdobył 4 gole opuścił Wartę. – Tak się ułożyło moje życie, że poznałem przyszłą żonę Małgorzatę (Pacułę, koszykarkę Wisły – przyp. żuk). – Pojawiła się propozycja z Wisły i postanowiłem wrócić do Krakowa, choć akurat drużyna spadła do II ligi.

W drugim sezonie po spadku „Biała Gwiazda” wywalczyła awans, choć on nie miał w nim udziału. – Niestety złamałem nogę i miałem roczną przerwę – wspomina Owca. – Niestety to nie był koniec perypetii zdrowotnych. W szpitalu MSW na ul. Galla zostałem zarażony wirusem żółtaczki. Zagrał 14 meczów w ekstraklasie w barwach Wisły i musiał ją opuścić. – Za trenera Wojciecha Łazarka nie byłem w stanie podjąć rywalizacji o miejsce w składzie, mój organizm był wykończony – mówi. – Akurat powstawał mocny zespół Wisły, a ja musiałem odejść.

Grał w Dalinie, a gdy pojawiła się propozycja ze Sparty Kazimierza Wielka postanowił z niej skorzystać. Ten IV-ligowy klub to była pierwsza praca Owcy w zawodzie trenera. Ale ciągnęło go na boisko. Zrealizował to grając w Stanach Zjednoczonych. – Występowałem w S.C. Vistula Garfield New Jersey – mówi. – Graliśmy w amatorskiej lidze NJSA i wywalczyliśmy mistrzostwo. Liga stała na wysokim poziomie, sądzę, że porównywalnym z naszą II ligą. Graliśmy m.in. sparing z Metro Stars New Jersey z Lotharem Matthaeusem w składzie. Już był u schyłku kariery, ale to było przeżycie występować przeciwko niemu. Zremisowaliśmy 0:0.

Po powrocie do kraju objął Radziszowiankę i awansował z nią do V ligi. Po przerwie trenował zespół juniorów starszych Cracovii i młodą ekstraklasę. Obecnie trenuje drugą drużynę SMS-u i Orkana Szczyrzyc w sądeckiej klasie okręgowej. Skończył Szkołę Trenerów w Warszawie. – Na pewno chciałbym pracować gdzieś wyżej – mówi. – Uważam, że w piłce osiągnąłem wiele, gra w ekstraklasie zawsze satysfakcjonuje. Szkoda, że zdrowie nie pozwoliło mi na więcej. Nie mam ulubionego klubu, sympatię dzielę między Cracovię i Wisłę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski