Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ola strzela z łuku jak złoto

KATARZYNA HOŁUJ
Ola podczas zawodów Fot. archiwum Oli Mazur
Ola podczas zawodów Fot. archiwum Oli Mazur
SYLWETKA. Ola Mazur ma dopiero 10 lat, a już dwa tytuły mistrzyni Małopolski na swoim koncie. W tym roku obroniła honor gospodarzy, bo na niedawnych Mistrzostwach Dzieci i Młodzików, jako jedyna z dobczyckiej sekcji, stanęła na podium.

Ola podczas zawodów Fot. archiwum Oli Mazur

Dziennik Polski

Kolekcja jej medali składa się dziś z pięciu złotych, jednego srebrnego i jednego brązowego. Oprócz nich ma mnóstwo pamiątkowych dyplomów.

Być może do dziś jej talent pozostałby ukryty, gdyby kiedyś nie przyszła na zawody kibicować swojemu starszemu kuzynowi - Kubie Bajerowi. Po nich stawiła się na treningu sesji łuczniczej działającej przy Miejskim Ośrodku Kultury i Sportu w Dobczycach, i tak jej się spodobało, że w łuki wsiąknęła na dobre. Było to dwa lata temu.

Początki były trudne. Strzały trafiały częściej w pole niebieskie i czarne, rzadziej w czerwone i żółte. Ręka była obolała od jeszcze nieumiejętnego naciągania cięciwy, a to policzek bywał otarty. Wszystko przez cięciwę, bo na poczatku brakuje zawodnikowi techniki ii zamiast trzymać głowę skierowaną twarzą prosto w stronę tarczy, przechylają ją na bok.

Technika Oli jest już dużo lepsza. Ale wciąż pamięta jak strzała po raz pierwszy trafiła w "x", czyli sam środek tarczy. Ze znawstwem opowiada jak się przygotowuje do oddania strzału: - Cięciwę trzyma się trzema palcami. Trzeba mieć tzw. skórkę, którą zakłada się na trzy palce prawej ręki. I ochraniacz na lewe przedramię.

Na razie dziewczynka jest jeszcze klasyfikowana w kategorii dzieci młodszych. Używa się w niej najlżejszych łuków, tzw. apaczy. Ola korzysta z takiego na zawodach, ale na treningach już od jakiegoś czasu strzela z łuku Orlik, który jest nieco większy i twardszy, a co za tym idzie bardziej wymagający.

Sam łuk nie waży dużo, ale jego naciąg to ok. 5-6 kg. Od grudnia, kiedy przejdzie do kategorii dzieci straszych, już także na zawodach będzie mogła używać Orlika. Zmienią się także odległości z jakich oddaje strzał. Teraz jest to 5 i 10 metrów. A będzie: 10, 15, 20 i 25. - Trochę się boję, że przynajmniej na początku wyniki mi spadną - martwi się Ola. Ale czy potrzebnie? Już raz, w ramach wyjątku, miała okazję strzelać z 25 metrów i to z całkiem niezłym efektem, bo zajęła III miejsce.

Trener Oli, utytułowany zawodnik, olimpijczyk Krzysztof Włosik mówi, że jej mocną stroną jest opanowanie i spokój. - Do startów podchodzi na luzie,nie denerwuje się. ale też umie walczyć, To ważne, bo młodzież jest teraz niecierpliwa, bardzo chce rywalizować, ale zapomina o technice i powtarzalności - mówi.

Olę- zdaniem trenera - charakteryzuje ambicja i solidność. Nie opuszcza treningów. Te odbywają się dwa razy w tygodniu. Na każdym oddaje od 90 do 100 strzałów. Kiedy ma czas, przychodzi ponadto na dobczyckie błonia przy RCOS, gdzie można - pod opieką dorosłych - ćwiczyć strzały do ustawionych mat łuczniczych.

Nie bez znaczenia, jak mówi trener, jest postawa rodziców. - Kiedy rodzice się angażują, to dziecko automatycznie też - twierdzi.

Pani Małgorzata, mama Oli mówi, że gdyby nie łucznictwo córka, czas który mu poświęca spędzałaby prawdopodobnie przed komputerem, albo telewizorem. Dlatego cieszy się, że córka odnalazła w tym sporcie pasję i radość. Bo właśnie radość, jest zdaniem mamy, najważniejsza. A Ola trenuje: żeby mieć frajdę. A jak przy okazji zdobędzie medal lub dyplom to radośc jest tym większa.
Na zawodach zawsze towarzyszy jej ktoś z rodziny. - Dojazdy organizujemy na własną rękę - mówi pani Małgorzata- Mąż, albo wujek Oli , czyli tata Kuby jadą z młodymi zawodnikami. Kiedy zawody są blisko, staramy się być oboje z mężem, czasem dołącza ciocia. Generalnie zawsze ktoś jest.

Wierni kibice i koncentracja to wszystko na co liczy Ola. Nie zabiera ze sobą maskotek, ani innych talizmanów. - Trener mówi nam, żeby przed oddaniem strzału o niczym nie myślec, tylko dobrze zwolnić cięciwę - mówi Ola. I dodaje, że kiedy myśli gdzieś błądzą, to strzała leci gdzie chce.

Łucznictwo jest bez wątpienia największą pasją Oli, ale poza nim jej zainteresowania są takie jak większości rówieśniczek. Bardzo lubi taniec przy konsoli do gier i muzykę. Jej ulubiony serial "Violetta" opowiada o utalentowanej muzycznie nastolatce. Z zespołów lubi Big Time Rush i Enej. Z książek "Dzieci z Bullerbyn" i "Anię z Zielonego Wzgórza".

Aktulanie w dobczyckiej sekcji trenuje więcej dziewcząt niż chłopców. Krzysztofa Włosika to nie dziwi bo, jak mówi, w większości mają one naturalne predyspozycje do tego sportu, są bardziej spokojne i zdyscyplinowane. Ola do niedawna była najmłodszą zawodniczką, ostatnio się to zmieniło, bo na treningi zaczęła przychodzić siedmiolatka.

Co potrzeba żeby zacząć przygodę z łucznictwem? Początkujący zawodnik powinien mieć pięć strzał, do tego łuk i ochraniacze. To wydatek minimum 250 zł. - Nie ma jednak co straszyć rodziców, bo na starcie dzieci dostają sprzęt z klubu - mówi trener Włosik. Przez pierwsze trzy lata mogą korzystać z niego nie kupując sprzętu.

Łuk wyczynowy kosztuje już ok. 4 tys. zł. Jak mówi trener Włosik mimo, że nie jest to tani sport zdecydowanie warto go uprawiać, bo rozwija i tężyznę fizyczną i umysł. Szczególnie poleca go dzieciom z wadami postawy. Są takie, np. skrzywienie boczne kręgosłupa, na które łucznictwo uprawiane na tym poziomie, czyli amatorskim działa bardzo dobrze. - Zawsze powtarzam zawodnikom "winda" co oznacza "prostujemy kręgosłup" - mówi trener - Łuk trzyma się w rękach, ale naciąga się go plecami.

Warto dodać, że z wychowanków sekcji MGOKiS największe sukcesy odnosi Renata Leśniak. Ma za sobą starty w Pucharze Świata i Mistrzostwach Europy. Trener mówi, że takie "przecieranie międzynarodowych szlaków" jest niezbędne, a tkwienie w miejscu do niczego nie prowadzi. Nie ustaje oprócz tego w dalszym szukaniu "diamentów". Ma nadzieję, że wreszcie ktoś z jego wychowanków powtórzy jego sukcesy. Kto wie, może ów talent znajdzie właśnie tutaj.

Ma bowiem teorię, że talentyobjawiają się właśnie w małych miastach i na wsiach, bo tu zaangażowanie wszystkich, i dzieci i młodzieży oraz samorządów jest większe niż w dużych miastach.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski