Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oligarchów Wszechrusi jazda na dwóch koniach z trzymanką

Zbigniew Bartuś
Miliarderzy z Rosji i Ukrainy mają na Zachodzie majątki i prowadzą tam rozległe interesy. Również w Polsce, często jako „Austriacy” czy „Niemcy”, budują większość ważnych dróg i mostów oraz biurowce, osiedla, markety. Czego można się po nich spodziewać? Poprą czy obalą „cara”?

Kiedy kilka lat temu prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podpisał porozumienie o współpracy z potężnym koncernem Strabag, podkreślano, że chodzi o „austriackiego potentata”, który jest w Polsce głównym budowniczym dróg i autostrad oraz setek ważnych obiektów, m.in. „Galerii Krakowskiej”. Najaktywniejszym udziałowcem blisko dwustuletniej wiedeńskiej firmy był już wtedy Oleg Dieripaska, urodzony w Dzierżyńsku oligarcha. Ponoć – przyjaciel samego Władimira Putina. A właściwie: na pewno – przyjaciel. Inaczej nie mógłby budować obiektów na igrzyska w Soczi.

W Rosji 46-letni dziś Dieripaska, fizyk po moskiewskim Uniwersytecie Łomonosowa, kontroluje gigantyczny koncern aluminiowy Rusal i równie potężny Norylski Nikiel, jest też właścicielem klubu FK Moskwa. Na Zachodzie zainwestował miliardy – nie tylko w zatrudniający 60 tysięcy Europejczyków Strabag, ale i największy niemiecki koncern budowlany Hochtief, też od dawna aktywny w Polsce. Ma także kanadyjską korporację Magna.

Na przykładzie Dieripaski można pokazać, jak wyglądają relacje łączące w Rosji oligarchów z władzą. Dwa lata temu wściekli mieszkańcy Pikalewa, w proteście przeciwko zamknięciu jedynej fabryki w okolicy, zablokowali drogę z Moskwy do Petersburga. Fabryka należała do Dieripaski. Publiczna telewizja pokazała odprawę, na której prezydent Putin upokorzył oligarchę: zrugał jak uczniaka i kazał podpisać zobowiązanie do powtórnego otwarcia zakładu. Dieripaska potulnie pozwolił zademonstrować władzy carską moc.

Szopka? Ale jaka skuteczna! Poparcie dla Putina w sondażach skoczyło do prawie 90 proc. A Dieripaska? Dostał niebawem… miliardowe wsparcie z państwowej kasy. Ot, kolejne tantiemy za grę w teatrze władzy.

Skąd się w ogóle wzięli oligarchowie? Ze słabości władzy u schyłku Związku Sowieckiego. Najsprytniejsi komsomolcy i dyrektorzy państwowych zjednoczeń ułożyli się ze służbami i przejęli majątek za bezcen. Niektórzy porównują ich do bojarów, magnatów trzęsących Rosją wieki temu.

– Potęga bojarów zrodziła się w okresie rozbicia dzielnicowego Rosji i ogólnego chaosu – przypomina prof. Mariusz Wołos, znawca Rosji z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. – Bojarzy mieli olbrzymi wpływ na władzę. Ale Iwan Groźny złamał bojarstwu kręgosłup, całkowicie sobie tę grupę podporządkował i w późniejszym okresie, po Wielkiej Smucie, od XVII wieku, to władza w Rosji dyktowała warunki, to od niej zależało, kto dostanie i utrzyma majątek, a kto nie. Można powiedzieć, że aż do końca Związku Sowieckiego ludzie wszystko zawdzięczali władzy.

Profesor zwraca uwagę, że to się zmieniło po upadku ZSRS: wąska grupa wykorzystała okres anarchii, rozkradła, co się da i błyskawicznie zgromadziła fortuny. Pierwszy raz od stuleci to nie władza polityczna rozdawała majątki, lecz na odwrót – to krezusi, oligarchowie kreowali władzę. Najpierw stworzyli Borysa Jelcyna, potem – Władimira Putina.

Tego ostatniego wyjął, niczym asa z rękawa, Borys Bierezowski, członek „rodziny” Jelcyna, który wzbogacił się na prywatyzacji, a potem zwielokrotnił fortunę na energetyce, metalurgii i mediach. Tych ostatnich (telewizji!) użył do wypromowania Putina – nieomal od zera – na następcę Jelcyna. Kiedy pomazaniec stał się mocny, Bierezowski popadł w niełaskę. Musiał sprzedać telewizję (tracąc wpływ na społeczeństwo), a potem udziały w ukochanym Sibniefcie (kupił je Gazprom). Wreszcie uciekł za granicę. Swych dni dożywał nad Tamizą, zrujnowany i bezsilny.

Jeszcze tylko dwóch oligarchów postawiło się Putinowi: Michaił Chodorkowski, który trafił za to do łagru i Władimir Gusiński, który rzucił politykę i uciekł do Izraela. Czy Putin, wybrany przez brytyjskiego „Timesa” na Człowieka Roku 2013, a przez magazyn „Forbes” – na najbardziej wpływowego polityka globu, jest nowym Iwanem Groźnym, który przetrąca kręgosłupy współczesnym bojarom?

– Poniekąd można go tak postrzegać – komentuje prof. Mariusz Wołos. – Próbuje sobie oligarchów całkowicie podporządkować. Kto chce robić biznes, musi się władzy nisko kłaniać. Nie oznacza to jednak wcale ślepej lojalności. Oligarchowie nauczyli się rozgrywać dwie partie jednocześnie: z Putinem i z Zachodem. I grają zawsze na siebie.

Z Zachodem są od dawna „zintegrowani” tysiąc razy bardziej niż ich kraje, prowadzą tam rozległe interesy, mają domy, samochody, samoloty – i bankowe konta. Tam wypoczywają, spotykają się w ekskluzywnych klubach, tam uczą się i bawią ich dzieci. Z jednej strony, oligarchowie robią więc wszystko, by nie narazić się Zachodowi i nie stracić tego, co tam posiadają, a z drugiej – klękają przed Putinem. To oznacza jazdę na dwóch koniach i oni się jej świetnie nauczyli. Umieją jednak w odpowiednim momencie zmienić konia w Rosji, jeśli ten okuleje. Jelcyna zmienili na Putina.

– Symbolem tej przesiadki może być siedziba fundacji Jelcyna w centrum Moskwy. Przepiękna! Ale nie ma szyldu... – mówi prof. Wołos. Oligarchiczny system trwa w Rosji w najlepsze od ćwierć wieku, czyli od pokolenia.

Rodzina

Jak zauważa Sławomir Matuszak z Ośrodka Studiów Wschodnich (w pracy „Demokracja oligarchiczna. Wpływ grup biznesowych na ukraińską politykę”), podobny układ powiązań między nowym wielkim biznesem a władzą wykształcił się we wszystkich państwach byłego Związku Sowieckiego, ale „w żadnym kraju Europy Wschodniej wielki biznes nie ma aż tak dużego wpływu na politykę państwa jak na Ukrainie”.

System ten utrwalił się tam podczas drugiej kadencji prezydenta Leonida Kuczmy (1999–2004) i nie uległ większym zmianom ani w wyniku pomarańczowej rewolucji 2004 roku, ani po zwycięstwie Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich w roku 2010. Sławomir Matuszak, nie przewidując zmian, podkreśla, że bez zrozumienia zależności między elitami politycznymi i biznesowymi nie da się pojąć współczesnej Ukrainy.

Tuż przez rewolucją na Majdanie waszyngtoński IREX wyliczył, że setka ukraińskich oligarchów wraz z biznesową grupą prezydenta Wiktora Janukowycza i jego synów – czyli „Rodziną”, kontroluje 80 proc. PKB kraju. Do owej garstki należy cały przemysł: od energetyki i hutnictwa po chemię i maszyny. Wybrańcy kontrolują banki i sektor finansowy oraz – media. Gigantyczne zyski ulokowali za granicą, m.in. w Szwajcarii, Luksemburgu, Włoszech, Austrii, Wielkiej Brytanii i Rosji, a także na Cyprze i Wyspach Dziewiczych.

Fortuny stu najbogatszych Ukraińców są w sumie warte dwa razy więcej niż majątek stu najzamożniejszych Polaków, ale sama Ukraina jest kilka razy biedniejsza od Polski i bez pomocy z zewnątrz zbankrutuje. O tę pomoc zabiegają dziś głównie… oligarchowie.

Ich lista wygląda od kilku lat podobnie: Rinat Achmetow (18 mld dol.), znany szerzej jako właściciel Szachtara Donieck, a potem długo, długo nic. Kolejni krezusi z pierwszej dziesiątki mają od 1,5 do 3,5 mld USD. Sześciu z nich dorobiło się na metalurgii. Sam Achmetow kontroluje wszystkie podstawowe sektory ukraińskiej gospodarki, w tym elektroenergetykę i telekomunikację. Ma też nieruchomości oraz potężne udziały w firmach w USA, Włoszech czy Wielkiej Brytanii. Wielu analityków przypuszcza, że strach przed utratą tego dorobku (Zachód zaczął grozić sankcjami i wpisaniem na czarną listę) wpłynął na zachowanie oligarchów, w tym Achmetowa, wobec wydarzeń na Majdanie.

Achmetow zarobił za rządów Janukowycza grube miliardy. Dzięki przychylności prezydenta skupował tanio i bez konkurencji kolejne państwowe fabryki; na podobną łaskawość mógł liczyć jedynie syn prezydenta, Oleksandr wraz z paroma jeszcze członkami „Rodziny”.

Szef Szachtara i grupy kapitałowej System Capital Management długo sponsorował Janukowycza, ale w kluczowym momencie wsparł opozycję: jego deputowani odeszli z prezydenckiej Partii Regionów i stanęli po stronie Majdanu. Podobnie zrobiła większość oligarchów i ich politycznych marionetek.

„Często podstawowym celem istnienia danego ugrupowania politycznego jest reprezentowanie interesów sponsorujących je oligarchów. Przedstawiciele wielkiego biznesu na Ukrainie często są ważniejszymi aktorami na scenie politycznej niż politycy. Mechanizmem kształtującym w decydujący sposób ukraińską politykę jest właśnie gra interesów oligarchów” – opisuje Sławomir Matuszak.

– W przypadku zmiany konfiguracji politycznej oligarchowie zazwyczaj bez problemów znajdują wspólny język z nową władzą – podkreśla analityk OSW.

Krew

47-letni dziś Achmetow, absolwent ekonomii na Państwowym Uniwersytecie w Doniecku, tworzył ów system od zera – z Janukowyczem i zapomnianym już Aleksandrem Braginem, poprzednim prezesem Szachtara. W latach 80. Bragin parał się hazardem, cinkciarstwem, bukmacherką. Kiedy Michaił Gorbaczow ogłosił pieriestrojkę, grupa Bragina zaczęła legalizować biznes, zajęła się handlem elektroniką, piratowała zachodnie kasety, prowadziła wypożyczalnie wideo. „Rządziła Donbasem”.

Bragin chciał inwestować w coś większego, legalnego. Prywatyzacja fabryk stwarzała znakomitą możliwość wyprania pieniędzy – i ich pomnożenia. Tu przydał się Janukowycz, podówczas szef państwowego przedsiębiorstwa transportowego, z wtykami u lokalnych polityków. Achmetow miał natomiast – rzadką wtedy – wiedzę ekonomiczną. Współzakładali pionierski Industrialnyj Sojuz Donbasa – Przemysłowy Związek Donbasu (ISD), tworzyli banki, towarzystwa finansowe, grupy kapitałowe. ISD skupił wkrótce niemal wszystkie przedsiębiorstwa w regionie. Mechanizm był brutalnie prosty: nie należysz do nas, zniszczy cię skarbówka, inspekcja pracy itp.

„Grupa doniecka to spółka akcyjna lokalnych władz i biznesmenów obsługiwana przez służby podatkowe i organy ścigania” – grzmiał Wołodymir Stretowicz, przewodniczący parlamentarnej komisji ds. walki z korupcją i przestępczością zorganizowaną. Grzmiał bez echa.

Bragin został prezesem Szachtara (który niebawem odebrał kijowskiemu Dynamo puchar kraju), ale latem 1995 roku zaczął się czegoś bać. Najął watahę ochroniarzy, nigdzie nie wychodził. Raz tylko, w październiku, zjawił się w loży VIP-ów Szachtara na meczu z Krymem Symferopol. I chwilę potem zginął wraz z ochroną – zastrzelony na oczach tysięcy kibiców przez „nieznanych sprawców”.

Rok później Achmetow został prezesem Szachtara i przy wsparciu Janukowycza kontynuował ekspansję „donieckich”. Janukowycz był już wtedy wicegubernatorem regionu (ds. przemysłu), ale wkrótce awansował – po tym, jak „nieznani sprawcy” (w mundurach) zastrzelili gubernatora na lotnisku.

Pod koniec lat 90. ekipa doniecka kontrolowała już wszystkie fabryki – i opinię publiczną w regionie. Dla szarych obywateli była grupą inwestorów – zbawców, którzy uratowali przemysł, miejsca pracy – i cały region.

Startujący po reelekcję prezydent Leonid Kuczma bardzo potrzebował głosów. Zwrócił się po pomoc do Janukowycza i… Nie miał podczas wyborów w Donbasie żadnej konkurencji. „Donieccy” użyli wszelkich metod – od perswazji po zastraszanie – by jej nie było. Nie zrobili tego za darmo. Po zwycięstwie Kuczmy ich akcje w Kijowie przebiły sufit. Niedługo potem Janukowycz został premierem.

Achmetow przetrwał w świetnej kondycji wszystkie ekipy. Nie zaszkodziła mu ani pomarańczowa rewolucja, ani kompromitacja jej zwycięzców – Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko, którzy po objęciu władzy nie zrobili nic, by zmienić system. Za ostatnich rządów Janukowycza Achmetow zarobił jeszcze większe pieniądze.

Sęk w tym, że Janukowycz chciał być ukraińskim Putinem. „Po jego zwycięstwie w wyborach prezydenckich w 2010 roku doszło do bezprecedensowego w historii Ukrainy umocnienia się przedstawicieli jednego ugrupowania politycznego – Partii Regionów. Całkowicie zmonopolizowali władzę polityczną. Nowym zjawiskiem było przy tym powstanie biznesów Rodziny, co wzbudziło niepokój oligarchów – opisuje Sławomir Matuszak, który już półtora roku temu przewidywał, że „dalsze umacnianie się Rodziny w biznesie kosztem innych grup doprowadzi do konfliktu z większością przedstawicieli wielkiego biznesu, a skutki tego będą nieobliczalne”.

I są. Matuszak prorokował, że „stworzenie systemu na wzór rosyjski, w którym wielki biznes będzie podporządkowany władzy państwowej, jest mało prawdopodobne.” Janukowycz nie miał dość stronników – i pieniędzy. A poza tym na Ukrainie tradycja Iwana Groźnego nie jest tak silna jak w Rosji. Oligarchowie nie dali sobie złamać kręgosłupów.

Choć niektórzy mocno oberwali. Zwłaszcza Serhij Taruta, jeden ze współzałożycieli, a potem prezes ISD i właściciel klubu Metalurh Donieck (a jakże…), którego zabiegom Polska i Ukraina zawdzięczają ponoć organizację Euro 2012. Jednak nie tylko z tego powodu Taruta jest u nas znany. W połowie minionej dekady, po gwałtownych protestach i skandalu związanym z unieważnieniem pierwszego przetargu (wygranego przez Mittala) – ISD kupił i gruntownie zmodernizował Hutę Częstochowa, potentata w produkcji blach używanych m.in. do budowy statków (65-proc. udziały w całej polskiej produkcji). Potem Taruta zainwestował w Stocznię Gdańską oraz kilka innych firm, m.in. w Chrzanowskie Zakłady Materiałów Ogniotrwałych.

Na początku obecnej dekady biznesy Taruty (ISD) zaczęły dołować. Jedni wiążą to z globalnym kryzysem (zmniejszonym popytem na stal czy statki), inni – z powrotem do władzy Janukowycza. Taruta opowiadał się po stronie „pomarańczowych”(Juszczenki) – zwolenników integracji z Unią Europejską.

Po wyborach ISD zaczął mieć problemy z zakupem surowców na Ukrainie i przeżył istny najazd wszelkich kontroli – skarbówka, oczywiście, coś wykryła, co skończyło się zajęciem kilku kombinatów i problemami finansowymi. Pod taką presją Taruta wraz z dwoma wspólnikami stracił kontrolę nad ISD. Kontrolny pakiet udziałów trafił w ręce Rosjan, a konkretnie Aleksandra Katunina, współwłaściciela grup EvrazMetall i Carbofer. Ta ostatnia, oficjalnie ze Szwajcarii, jest globalnym potentatem w produkcji rur i stali, a według licznych spekulacji jej współwłaścicielami mają być m.in. słynny Roman Abramowicz (właściciel Chelsea Londyn) i Aliszer Usmanow (właściciel Dynama Kijów i udziałowiec Arsenalu), czyli najbogatszy Rosjanin.

„W niektórych branżach – pisał dwa lata temu Sławomir Matuszak z OSW – przedstawiciele wielkiego biznesu stanowią główną barierę dla ekspansji rosyjskiego kapitału na Ukrainie. Rosyjski biznes jest dla nich główną konkurencją na rynkach zewnętrznych. Jednak jeżeli okoliczności zmuszają ich do tego, oligarchowie sprzedają swoje przedsiębiorstwa, a często jedynym potencjalnym nabywcą są inwestorzy rosyjscy. Biorąc pod uwagę wysoki stopień koncentracji własności w rękach stosunkowo nielicznych oligarchów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że w przypadku sytuacji nadzwyczajnej szereg strategicznych przedsiębiorstw ukraińskich może zostać przejętych przez Rosję.”

Na razie Ukraińcy się bronią. Po zwycięstwie Majdanu Taruta wrócił do gry – stanął na czele administracji obwodu Donieckiego. – Nigdy nie chciałem piastować państwowych urzędów, ale w niebezpiecznych dla Ukrainy dniach celem jest ochrona kraju. Mamy prawo do silnej, integralnej Ukrainy – tłumaczy.

W Dniepropietrowsku funkcję pod identycznymi hasłami objął inny oligarcha, Ihor Kołomojski, który popierał już w swoim życiu wszystkich (Juszczenkę, Tymoszenko, Janukowycza, Swobodę…). A Rinat Achmetow zaapelował do władz, by zrobiły wszystko, co możliwe, aby zachować suwerenność i integralność terytorialną kraju. Zadeklarował, że sam zrobi w tym zakresie wszystko. Natomiast Dmytro Firtasz, niedawny faworyt Janukowycza, poprosił swych partnerów biznesowych w Rosji, by użyli swych wpływów i powstrzymali rosyjską interwencję.

Widmo

Czy rosyjscy oligarchowie mogliby mieć interes w zatrzymywaniu „cara” Putina? W pewnych warunkach – tak. Wprawdzie dorobili się z łaski władzy, ale zainwestowali krocie za granicą (patrz ramka). Konflikt polityczny zagraża ich interesom. Ale ów konflikt jest logicznym następstwem polityki Putina.

– W mentalności rosyjskiej leży dążenie do „zbierania” rosyjskich ziem – tłumaczy prof. Mariusz Wołos. – Zbierał Iwan Groźny, zbierał Piotr Wielki, zbierała Katarzyna II, Stalin też zbierał. Putin kontynuuje tę tradycję, ale on pragnie zebrać wszystkie ziemie posowieckie. Robi to, używając – jak poprzednicy – wszelkich metod, także gospodarki.

Zdaniem historyka, prezydent Rosji musiał zareagować na to, co się stało na Ukrainie, bo rewolucja zmierzająca do całkowitego uniezależnienia się tego kraju spod wpływów Kremla uderza w podwaliny rosyjskiej polityki „zbierania ziem”. W dodatku Ukraina działa jak memento: pilnuj się, bo różni buntownicy u ciebie też ci mogą urządzić Majdan.

Prof. Wołos jest pewny, że gdyby Putin zaczął tracić grunt pod stopami, oligarchowie nie nadstawią za niego karków. Jak ich ukraińscy koledzy, będą się starali ułożyć z nową władzą. – Ale tak naprawdę Putinowi nikt dziś nie zagraża. On to wie, więc – w imię „zbierania ziem” – prowadzi sobie tę swoją politykę. Dziewiętnastowieczną, lecz skuteczną.

A gospodarcze straty? Owszem, każdy oligarcha przyzna, że biznes potrzebuje spokoju. Pytanie, czy WARTO w związku z tym podnieść głowę – narażając się na jej ścięcie? Na Ukrainie się opłacało, w Rosji sytuacja wydaje się całkiem inna. Na razie...
***

Co mają na Zachodzie rosyjscy oligarchowie? Pałace, apartamenty, opływające złotem jachty, auta i odrzutowce, kluby sportowe, ale przede wszystkim – firmy. W Niemczech kupili stocznie Warnemunde i Wismar, port lotniczy pod Berlinem, akcje potentata turystycznego TUI i General Motors, udziały w domu mody Escada oraz w EADS, europejskim koncernie lotniczo-zbrojeniowym. Kupują akcje starych firm z tradycjami oraz banków (Deutsche Bank, Credit Suisse, Morgan Stanley). W USA nabyli jedną czwartą hut. W Kanadzie – największą na świecie wytwórnię części samochodowych. Na Węgrzech – linie lotnicze. W Czechach, Włoszech i RPA – stalownie. W Anglii – fabrykę aut dostawczych. We Francji – sieć luksusowej gastronomii...

W samej Moskwie mieszka dziś więcej miliarderów niż w Nowym Jorku, Londynie i jakimkolwiek innym mieście świata.

Władimir Putin został wybrany Człowiekiem Roku 2013 przez brytyjski dziennik „The Times”. Magazyn „Forbes” uznał prezydenta Rosji za najbardziej wpływowego polityka globu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski