MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Opalanie

Redakcja
Kiedy wyjeżdżałam na kolonię, zawsze mama pakowała mi do walizki "coś od słońca". Były dwie możliwości: krem Nivea w metalowym pudełeczku albo olejek do opalania w małej buteleczce. Krem po pierwszym pobycie na plaży zamieniał się w coś, co działało jak papier ścierny, bo piach zawsze dostawał się do środka. Z kolei olejek był lepiej zabezpieczony przed wdzieraniem się pustyni, ale bardzo lubił zalewać wszystko, co niosło się w plażowej torbie. Potem trafił mi się niezwykły kąsek - masło kakaowe. Rzecz była normalnie nie do zdobycia, ale w rodzinie miałam farmaceutkę... Okruszyny kakaowego masła upychało się do słoiczka po kremie i z tryumfem wyciągało na plaży. Mój Boże, jak to pięknie pachniało... Po opalaniu pachniało się zgoła inaczej, bo poparzoną słońcem skórę najlepiej było potraktować zsiadłym mlekiem. W całej okolicy rozchodziła się woń, jak w mlecznym barze.

BARBARA ROTTER-STANKIEWICZ: Za moich czasów

Inna rzecz, że złażąca skóra była powodem do dumy. Bo takie "oblezione" plecy stanowiły dowód, że pogoda nam dopisała, leniuchowaliśmy na plaży i smażyli na słońcu, co było uznawane za zajęcie bardzo zdrowe.
Dziś naturalna opalenizna, uzyskana w taki sposób, wyszła z mody, bo okazało się, że zagraża zdrowiu, stworzono dziesiątki kremów, które mają nas chronić przed szkodliwymi promieniami. Filtry o różnej przepuszczalności eliminują niekorzystne działanie słońca. A jeśli już ktoś, mimo to, usmaży się jak na wolnym ogniu, może zastosować kojące płyny, pianki, żele, balsamy...
Słońce straciło swój monopol na zmienianie koloru naszych ciał - do akcji włączyły się solaria, które mają swoich gorących zwolenników. Opalają się nastolatki, chcące zaimponować koleżankom, opalają panny młode, które pragną pięknie wyglądać w wydekoltowanej sukni ślubnej, i starsze panie, przyzwyczajone do tego, że latem powinny mieć śniadą cerę.
Ale jest jeszcze jeden sposób, stosowany powszechnie np. w Anglii. Tak przynajmniej wynikało z dokumentalnego filmu, który niedawno oglądałam. Powstały tam objazdowe gabinety kosmetyczne wyspecjalizowane w "opalaniu" za pomocą barwnika w sprayu. Dziewczyny stosują ten zabieg zwykle przed rozbieranymi prywatkami, by efektownie się prezentować towarzyszom "zabawy". W największe zdumienie wprawiła mnie entuzjastka takiego sposobu "opalania", będąca... mulatką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski