BARBARA ROTTER-STANKIEWICZ: Za moich czasów
Inna rzecz, że złażąca skóra była powodem do dumy. Bo takie "oblezione" plecy stanowiły dowód, że pogoda nam dopisała, leniuchowaliśmy na plaży i smażyli na słońcu, co było uznawane za zajęcie bardzo zdrowe.
Dziś naturalna opalenizna, uzyskana w taki sposób, wyszła z mody, bo okazało się, że zagraża zdrowiu, stworzono dziesiątki kremów, które mają nas chronić przed szkodliwymi promieniami. Filtry o różnej przepuszczalności eliminują niekorzystne działanie słońca. A jeśli już ktoś, mimo to, usmaży się jak na wolnym ogniu, może zastosować kojące płyny, pianki, żele, balsamy...
Słońce straciło swój monopol na zmienianie koloru naszych ciał - do akcji włączyły się solaria, które mają swoich gorących zwolenników. Opalają się nastolatki, chcące zaimponować koleżankom, opalają panny młode, które pragną pięknie wyglądać w wydekoltowanej sukni ślubnej, i starsze panie, przyzwyczajone do tego, że latem powinny mieć śniadą cerę.
Ale jest jeszcze jeden sposób, stosowany powszechnie np. w Anglii. Tak przynajmniej wynikało z dokumentalnego filmu, który niedawno oglądałam. Powstały tam objazdowe gabinety kosmetyczne wyspecjalizowane w "opalaniu" za pomocą barwnika w sprayu. Dziewczyny stosują ten zabieg zwykle przed rozbieranymi prywatkami, by efektownie się prezentować towarzyszom "zabawy". W największe zdumienie wprawiła mnie entuzjastka takiego sposobu "opalania", będąca... mulatką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?