MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Opłacało się zaryzykować

Redakcja
Dziesięć lat temu Michał Mroczkiewicz wyjechał do Szkocji z zamiarem dalszego kształcenia się i praktycznej nauki języka angielskiego. Teraz jest współwłaścicielem firmy hydraulicznej i nie myśli o powrocie do Polski.

- Początkowo nauka w szkockim college'u w Kirkcaldy w hrabstwie Fife miała trwać zaledwie rok. Brytyjski system edukacyjny i wyspiarski styl życia przypadły mi jednak do gustu bardziej niż się tego spodziewałem - _mówi.
Polak studiował turystykę, sieci komputerowe, ponadto zrobił podyplomowe studia marketingu (Postgraduate Diploma in Marketing), jako kontynuację studiów zaczętych w Polsce. Nauka zajęła mu łącznie siedem lat
. - Podczas studiów w Szkocji podejmowałem się różnych prac dorywczych, typowych dla żaków: kelnerowałem w pubie, sprzątałem, kosiłem trawę, pracowałem w fabryce - wspomina. - _Pierwszym poważniejszym zajęciem pod koniec studiów była posada menedżera w nowo powstałej w sąsiednim miasteczku filii amerykańskiej sieci Dominos Pizza.
Równolegle z zajmowaniem się fast foodem Michał, wraz z kolegami ze studiów, Karolem Chojnowskim i Albertem Fretem, zaczął tworzyć portal dla Polonii w Szkocji; Edynburg.NET, obecnie Szkocja.net. Wspólnikiem Michała jest również Mariusz Gruszka, z zawodu hydraulik. - Poznałem go dzięki portalowi. Postanowiliśmy zaryzykować i otworzyć firmę hydrauliczną SuperMario.
Michał jest z niej bardzo dumny. - Zaczynaliśmy w 2004 r. w Kirkcaldy, ale firma ma obecnie siedzibę i ekskluzywny salon wystawowy z łazienkami w Edynburgu. Staramy się stworzyć z Mariuszem konkurencyjne warunki pracy. Firma jest jeszcze ciągle bardzo młoda i stale się rozwija. Nasi pracownicy to rozumieją i niejako budują ją razem z nami. Obecnie zatrudniamy czterech hydraulików i dwóch glazurników. Dysponujemy trzema pojazdami służbowymi z logo firmy. Typowy czas pracy to 8 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu, ale nikt nad nikim z zegarkiem w ręku nie stoi.
Michał i Mariusz zatrudniają tylko Polaków. Starają się, aby pracownicy nie odczuwali, że są na obczyźnie. Pomagają im się zaaklimatyzować w nowym kraju, znaleźć mieszkanie. - Jesteśmy z naszymi pracownikami po imieniu i układ jest mało formalny, bardziej koleżeński, ale bez uciekania w przesadę.
Mariusz przebywa w Szkocji z całą rodziną, żoną i trzema córkami, natomiast Michał ze swoją dziewczyną Anią. - Odwiedzam Polskę regularnie (pomagają w tym bezpośrednie loty z Edynburga do Gdańska), ale chwilowo nie planuję powrotu. Podobnie jak mój wspólnik - mówi Michał.
Większość pracowników ich firmy też mieszka w Szkocji z rodzinami i to właśnie z bliskimi najchętniej spędza wolny czas. - Niektórzy wędkują, inni organizują wspólne weekendy ze szkockimi sąsiadami, zawsze coś się dzieje. Mimo ciągle przeciętnej tylko znajomości angielskiego bariera językowa prawie nie występuje. Jeżeli jednak ktoś ma problem z dogadaniem się w sprawach urzędowych, w miarę możliwości mu pomagamy.
Michał chwali stosunek Szkotów do Polaków. - Jesteśmy cenieni za podejście do pracy i jej jakość. Nielubiani za brak kultury, cwaniactwo, nieznajomość języka. To margines, który jednak rzuca cień na całą emigrację.
Michałowi podoba się również stolica Szkocji i tamtejszy styl życia. - W tak kosmopolitycznym mieście jak Edynburg, gdzie obecnie mieści się siedziba i salon wystawowy naszej firmy, właściwie nie zauważam żadnych mankamentów emigracyjnego życia. Są polskie sklepy, restauracje. Nie ma za to jakże irytującej polskiej biurokracji.
Mimo już odniesionego sukcesu ciągle podkreśla, że firma jest jeszcze bardzo młoda i wciąż się rozwija. Jest bardzo dumny ze swojego przedsięwzięcia. - Po prawie trzech latach działalności mogę powiedzieć, że opłacało się postawić wszystko na jedną kartę i zaryzykować.
MONIKA MAKUSZEWSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski