Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orły i sprężyny

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. Gdyby piłkarze mieli na koszulce tylko logo, jak kiedyś chciał PZPN, to po strzelonych golach mogliby się co najwyżej pocałować w to logo, a nie uszanować Orła. Problem ze sprężynką ogłoszoną nowym logo Polski ma kilka warstw.

Pierwsza to sprawa oczywista: we współczesnej kulturze obrazkowej logo ma pewien sens. Urzędnicy MSZ dobrze kombinują: nieraz potrzeba logo tam, gdzie dumnego Orła byśmy przez rewerencję dla niego nie dali – na przykład na pęcie lisieckiej kiełbasy.

We współczesnej promocji logo jest krótkim sygnałem do odbiorców, który mówi o nas i poprzez powtarzalność, użycie w różnych kontekstach zaznacza pole naszej obecności w wyobraźni innych.

Raz sprężynka pojawi się na afiszu o koncercie Nahornego w Sztokholmie, innym razem przy okazji targów żywności. I zaczynają się schody, bo żadne logo tej funkcji nie spełni, gdy jest po prostu jednym z wielu log: samo Ministerstwo Spraw Zagranicznych jeszcze niedawno promowało latawiec z szachownicą, Ministerstwo Gospodarki ma swoje romby jako logo, oprócz tego każde z tych ministerstw ma dodatkowe urzędowe logo. Nieologowany jest już chyba tylko sam minister.

Każde logo to setki tysięcy, a nawet miliony złotych – oczywiście nie „nasze” a „europejskie”. Może lepiej zresztą za to euro francuskiego czy niemieckiego podatnika projektować kolejne stylizowane sprężyny niż ocieplać wolno stojące mury, jak to zrobiono w Rzeszowie.

Historia z logo jest może zabawną, ale trafną ilustracją problemów z promocją polskich produktów na świecie. Podczas ostatniego Baltic Business Forum w Świnoujściu było o tym trochę mowy. Wyzwaniem dla kolejnych polskich premierów jest zdecydować, czy Ministerstwo Gospodarki, czy MSZ odpowiadają za zagraniczną promocję polskiej marki.

Za brak decyzji płacimy każdego roku niepotrzebnie wydanymi pieniędzmi podatników, dublowanymi etatami itd. Przecięcie sprawy raz na zawsze to dla nowej premier – zadanie trudniejsze niż pożegnać Jana Rostowskiego lub odebrać pani minister Wasiakowej pół miliona odprawy. Kobyłka u płota, artysta zapłacony. Czy Ewa Kopacz powie: od dzisiaj tylko sprężynka? Czy też za dwa lata ktoś schowa sprężynkę tam, gdzie już zalega latawiec z szachownicą i wymyśli za kolejny okrągły milion coś nowego…

A może to logo powstaje, bo Orzeł jest staromodny? Oglądało się oczywiście na lekcjach historii niewydarzone dawne Orły – prof. Suchodolski twierdził, że na pierwszych piastowskich polskich monetach to jednak były pawie. Potem patrzyło się na jagiellońskie Orły wyszywane złotem. Orzeł międzywojenny był skromny na miarę czasów i ówczesnego stylu. Może lepiej więc sprawić naszemu dumnemu Orłu nową szatę, modniej przyczesać pióra i dać sobie spokój z latawcami?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski