MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Osiem lat w jeden dzień

Redakcja
Henryk Adam Witek FOT. ARCHIWUM
Henryk Adam Witek FOT. ARCHIWUM
W Służbie Bezpieczeństwa, z uwagi na specyfikę zadań przez nią wykonywanych, miała panować jednomyślność pod względem politycznych przekonań jej funkcjonariuszy. Te stale poddawano weryfikacji. W szczególności w sytuacjach wymagających pełnej mobilizacji, gdy oczekiwano od nich pełnego zaangażowania. Do tych należał moment wprowadzenia stanu wojennego w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r.

Henryk Adam Witek FOT. ARCHIWUM

KRAKOWSKI ODDZIAŁ IPN i "DZIENNIK POLSKI" PRZYPOMINAJĄ. SŁUŻBA BEZPIECZEŃSTWA * funkcjonariusz Witek został zwolniony ze służby za niesubordynację w stanie wojennym * W 1990 roku, dzięki niespójnym przepisom i kruczkom prawnym, odzyskuje przywileje emerytalne

W Krakowie dla jednego z funkcjonariuszy SB okazał się on momentem przełomowym, w którym przekroczone zostały akceptowalne granice. Aż do 1990 r.

"Osobnik bystry i inteligentny"

W 1970 r., dokładnie 1 marca do krakowskiej Służby Bezpieczeństwa został przyjęty Henryk Adam Witek. W tym czasie liczył 22 lata, wkrótce miał obchodzić 23 urodziny. Dla służby w bezpiece zrezygnował z pracy w Referacie Wojskowym Wydziału Spraw Wewnętrznych Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej w Krakowie-Grzegórzkach, opuszczając to miejsce z opinią pracownika ambitnego, zdyscyplinowanego, sumiennego, pomysłowego.

Wyłoniono go z grona kandydatów do SB, którzy choć nie zostali poleceni, tudzież skierowani przez funkcjonariusza zatrudnionego w SB lub MO, to wzbudzili sobą zainteresowanie i wywarli pozytywne wrażenie na uczestniczących w procesie rekrutacji.

"Jest osobnikiem bystrym i inteligentnym, odznacza się dużą elokwencją. Praktyk religijnych nie uprawia. [...] Również rodzina kandydata posiada dobrą opinię, żadnych materiałów kompromitujących nie stwierdzono" - napisał inspektor Wydziału Kadr krakowskiej KW MO. Ponadto Witek był aktywnym członkiem PZPR. Wszystko to powodowało, że spełniał kryteria stawiane przed przyjmowanymi do policji politycznej.

W krakowskiej SB mianowano go wywiadowcą obserwacji operacyjnej, choć ze względu na brak etatów w jednostce został umieszczony na wolnym etacie inspektora Grupy Operacyjnej tzw. kontrywiadu. Z bliżej nieznanych przyczyn jeszcze w listopadzie 1970 r. rozpoczął pracę w formalnie wyznaczonej jednostce. Pracował tam przez kolejnych jedenaście lat aż do zwolnienia, jakie nastąpiło w konsekwencji wydarzeń nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r.

"Zdyskwalifikowany" jako funkcjonariusz SB

Pół godziny po północy, 13 grudnia, w KW MO w Krakowie odbyła się odprawa. Prowadził ją komendant Adam Trzybiński, zwracając się do zebranych funkcjonariuszy o zaangażowanie w wy- konanie stawianych przed nimi zadań: ujęcia działaczy "Solidarności" zgodnie z przygotowanymi listami. Wyjątkowość sytuacji wymagała szybkiego działania, a jej powodzenie, mierzone liczbą ujętych, zależało też od środków transportu. Tych KW MO w Krakowie nie miała wystarczająco dużo. Trzybiński zaapelował więc, by wyjeżdżający w grupach funkcjonariusze wykorzystali do celów służbowych swoje samochody prywatne. Witek odmówił i został odsunięty od realizacji planu.

Rozsierdzeni postawą Witka przełożeni, nie zamierzali mu pobłażać. Gdy więc mobilizacja dobiegła końca, a działacze "Solidarności" trafili do ośrodków internowań i więzień, zaczęto zastanawiać się nad przepisami, które pozwoliłyby zwolnić nieposłusznego funkcjonariusza. Debatowano przy tym nad użytymi przez Trzybińskiego słowami, dochodząc ostatecznie do przekonania, że w zaistniałej sytuacji apel komendanta należało traktować jako polecenie służbowe.

31 grudnia 1981 r. wydano rozkaz karny o wydaleniu ze służby Henryka Witka, z jednoczesnym obniżeniem mu stopnia służbowego starszego sierżanta sztabowego do starszego sierżanta. "Postawa obwinionego - w sytuacji szczególnej - świadczy o braku odpowiedzialności za wykonywaną pracę i dyskwalifikuje go jako funkcjonariusza SB KW MO". Uznano bowiem, że odmową wykorzystania samochodu prywatnego uniemożliwił on "wykonanie bardzo pilnych zadań". Aby zapobiec podobnym zachowaniom, z treścią rozkazu zapoznano wszystkich funkcjonariuszy.

"Zasługuje na ostre potępienie"

Dyscyplinarne wydalenie z resortu trzydziestopięcioletniego Witka wyznaczono na 31 marca 1982 r. Do tego czasu podjął jeszcze starania o zmianę decyzji. Bezskutecznie. W lutym tr. Trzybiński uzasadnił przed dyrektorem Departamentu Kadr MSW rzeczywiste przyczyny swojej decyzji: "Uznałem, że obwiniony w rażący sposób naruszył dyscyplinę służbową. [...] Równie negatywnie oceniłem publiczne poddawanie [przez niego] w wątpliwość istnienia podstaw prawnych do wprowadzenia stanu wojennego i wynikającej z niego konieczności realizacji zadań dot. internowania osób [...]. Przy ocenie postawy st. sierż. sztab. Henryka Witka stanąłem na stanowisku, że jego manifestacyjne, demonstracyjne zachowanie się jako funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa, w sytuacji ogólnie powstałego zdenerwowania, wymagającej ścisłego współdziałania różnych służb i sprawnego wykonywania wszelkich przedsięwzięć, mogło spowodować nieprzewidziane i nieobliczalne w skutkach perturbacje w realizacji powierzonych Komendzie Wojewódzkiej MO zadań". Biorąc to pod uwagę, 13 marca 1982 r. rozstrzygnięto sprawę: rozkaz komendanta wojewódzkiego MO w Krakowie został utrzymany w mocy. Ponad miesiąc później podjęte decyzje przypieczętowało orzeczenie Komisji Lekarskiej przy Zarządzie Zdrowia i Spraw Socjalnych KW MO w Krakowie. Ta, na podstawie obowiązujących przepisów, uznała Witka za trwale niezdolnego do służby, równocześnie zaliczając go do trzeciej grupy inwalidzkiej "z ogólnego stanu zdrowia na okres dwóch lat i do żadnej grupy inwalidzkiej w związku ze służbą w MO".

Przywrócony do służby

Kilka lat później nastąpiły przeobrażenia systemowe, wywołane wydarzeniami w kraju, jak również pierestrojką w Związku Sowieckim. W ramach wprowadzanych przemian, tuż przed czerwcowymi wyborami 1989 r., ostatniego dnia maja tr. ogłoszona została ustawa o przywróceniu praw pracowniczych osobom pozbawionym zatrudnienia za działalność związkową, samorządową, przekonania polityczne i religijne. W grudniu tr. dokonano w niej zmian. Wkrótce przesądzono o losie policji politycznej: jej likwidacji. Nastąpiło to na mocy ustawy z 6 kwietnia 1990 r., jaka weszła w życie z dniem ogłoszenia, 10 maja tr. Jednak do czasu zorganizowania nowej instytucji (Urzędu Ochrony Państwa) trwał tzw. okres przejściowy.

Jeszcze przed tymi wydarzeniami 2 lutego 1990 r. Henryk Witek skierował pismo do rzecznika praw obywatelskich z zażaleniem na "sposób rozwiązania z nim stosunku służbowego". W toku postępowania przy jego rozpatrywaniu zwrócono się do Departamentu Kadr MSW. Tym razem wydał on opinię na korzyść skarżącego.

4 maja 1990 r. minister spraw wewnętrznych Czesław Kiszczak uchylił rozkaz komendanta wojewódzkiego MO w Krakowie z 30 grudnia 1981 r., zmieniając jednocześnie podstawę zwolnienia Witka. Odtąd zwolniony został już nie dyscyplinarnie, ale "ze względu na dobro służby". W ten sposób uwolniony od zarzutów, powołując się na ustawę z 24 maja 1989 r., zwrócił się o ponowne przyjęcie.
Formalnie po raz drugi funkcjonariuszem SB został 18 maja 1990 r. Tego dnia złożył podanie, a wniosek o jego przyjęcie uzyskał zatwierdzenie 6 czerwca 1990 r. Przede wszystkim w następstwie orzeczenia komisji WUSW w Krakowie z 29 maja tr., wskazującego na rzekome polityczne podstawy zwolnienia Witka.

Za jeden dzień pracy...

Ponownie przyjętemu zaliczono łącznie 24 lata, 2 miesiące i 18 dni pracy, wyliczając: 20 lat, 2 miesiące i 18 dni okresu wysługi lat w SB; 2 lata, 11 miesięcy i 20 dni zasadniczej służby wojskowej, a ponadto 1 rok i 10 dni pracy w "uspołecznionych zakładach pracy". Na podstawie przepisów ustawy okres od 1 kwietnia 1982 r. do 19 maja 1990 r. zaliczono mu na równi ze służbą w SB.

Następnego dnia po złożeniu podania o przyjęcie i mianowaniu Henryk Witek zwrócił się o zwolnienie. Ustalenia dopełniły formalności: rozkazem z 21 czerwca 1990 r. de facto zwolniono go 19 maja tr. Jednocześnie wypłacono mu ekwiwalent pieniężny za niewykorzystane 30 dni urlopu za 1990 r. oraz nagrodę roczną...

Ustawa z końca maja 1989 r. wraz z jej późniejszymi zmianami została przygotowana z myślą o osobach, które przez opresyjny system PRL zostały zepchnięte na margines życia zawodowego. Najczęściej byli to działacze opozycji, ale też funkcjonariusze MO i innych instytucji państwowych. Spośród nich SB znacząco wyróżniała się: nie tylko była wytworem owego opresyjnego systemu i afirmowała go, ile stanowiła czynnik gwarantujący jego trwanie. W tym też tkwi paradoks rozstrzygnięć z 1990 r. dotyczących służby Henryka Witka.

Roksana Szczypta-Szczęch, historyk, pracownik Oddziału IPN w Krakowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski