Już fakt pojawienia się nowej aktorki w tym serialu (czyli zmiana na stanowisku ministra kultury i dziedzictwa narodowego) dawał nadzieję. Bo Małgorzata Omilanowska to znakomita historyczka sztuki, wykładowczyni akademicka, świetnie zorientowana w materii sztuki i muzealnictwa.
Ba, była tą, która w czasach min. Bogdana Zdrojewskiego odpowiadała za negocjacje z Fundacją Czartoryskich, co mogło też sugerować, że skróci się w resorcie „dystans decyzyjny”. Ale mimo to negocjacji wciąż nie udało się zakończyć.
Różnice są wyraźne, choć obie strony niewiele chcą na ten temat mówić. Pewnie, ze względu na dobro negocjacji, słusznie. Dobrze, że resort pilnuje wydatków w dobie wciąż niedofinansowanej kultury. A jeśli prawdą jest, że stawki czynszu są jednym z punktów spornych, to zwyczajnie szkoda.
Polska pozbawiona jest najstarszego muzeum historycznego w kraju, ewenementu na skalę europejską. Cenne dzieła nie snują swej opowieści o naszym patriotyzmie, ale i fenomenie kolekcjonerstwa arystokratycznego rodu. Dyskusja toczy się o pieniądzach, a nie o tej wyrwie, która wciąż tak boleśnie widoczna jest na muzealnej mapie Polski.
Zwłaszcza że – co trzeba podkreślić – nie można oczekiwać, że dochody z czynszu będą pokrywały w dużej części budżet tej organizacji. Na marginesie: Muzeum Narodowe w Krakowie wciąż podobno płaci fundacji za budynki, z których korzystać nie może, bo są w remoncie. Płaci z pieniędzy podatnika – dodajmy.
Teraz minister Omilanowska sugeruje, że rozwiązaniem („ostatecznym” – jak sama dodaje) jest specjalna ustawa, która da możliwość utworzenia nowego muzeum. Cóż, niech żywi nie tracą nadziei.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
