MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni z rodu

Redakcja
Tam, gdzie kiedyś był folwark, na lichwińskim Nowym Świecie, dziś stoi nowy dom. Wraz z rodziną mieszka w nim Maria Wróbel z Myjkowskich, tych Myjkowskich. We wsi nadal znajduje się szkoła, wzniesiona przed wojną z inicjatywy jej dziadka, Piotra Myjkowskiego. Kilkanaście lat temu istniał jeszcze dom ludowy, w budowę którego też angażował się dziadek Piotr. Istniał, ale spłonął.

WiesŁaw Ziobro

   Od końca XIX wieku dzieje Lichwina, wsi ukrytej pośród malowniczych wzniesień Pogórza, przeplatają się z historią rodu Myjkowskich.
   Za jego protoplastę uważa się Jana Myjaka-Myjkowskiego (1849-1927), urodzonego na Sądecczyźnie ludowego poetę i działacza, który przez wiele lat utrzymywał kontakty ze słynnym ks. Stanisławem Stojałowskim, znanym w XIX wieku z wielkiej pracy nad ożywianiem ruchu chłopskiego w Galicji. Jan Myjak, po zakupie parcelowanego folwarku Zawadzkich, przyjechał do Lichwina w 1896 roku z drugą żoną, Marią ze Zborowskich. Podobno z dwóch małżeństw dochował się dwanaściorga dzieci.
   Przybył jako działacz Związku Stronnictwa Chłopskiego. Kiedy zorientował się, że w Tarnowskiem zaczyna dominować SL-PSL i związany z tym ruchem Wincenty Witos, prędko do niego przystał. Wówczas to zmienił nazwisko na Myjkowski, co ludowy działacz Jakub Bojko tak skomentował:
   "Myjak zrodził Myjaka
   Myjak Myjkowskiego
   Tak nam przybył szlachcic
   Do związku chłopskiego"
   - Ruch ludowy i silnie związana z nim ówczesna szkoła ludowa wniosły na wieś galicyjską element niepodległościowej orientacji chłopów - _podkreśla dr Jan Hebda, znany w Tarnowie historyk ruchu ludowego. - _Wybuch wojny w 1914 roku ożywił nadzieję na niepodległą Polskę; całkiem niedaleko Lichwina, pod Łowczówkiem, część Legionów Piłsudskiego stoczyła krwawą bitwę z armią carską. Myjak-Myjkowski odtworzył te nastroje w wierszach "Polska żyje" i "Lud w Legionach".

Ostatnia wizyta dziadka

   W grudniu 1918 r., za sprawą Myjkowskiego, Marcina Bujaka i Juliana Drogosia, powstało w Lichwinie koło PSL-Piast. Do tego stopnia silne, że w wyborach do Sejmu Ustawodawczego 26 stycznia 1919 r., na 400 uprawnionych we wsi do głosowania osób, głos na listę piastowców oddało 351.
   - Na zaufanie mieszkańców Myjak-Myjkowski pracował długo - _mówi dr Hebda. - _I tak ochrzcili go miejscowi "Pielgrzymem". Jego przybycie do Lichwina zapoczątkowało zupełnie nowy etap w życiu tej zacofanej dotychczas wsi. Ożywił działalność kółka rolniczego, utworzył przy nim czytelnię TSL, założył jedno z nielicznych w Galicji wiejskie gniazdo "Sokoła", wszedł w skład władz Kasy Raiffeisena w pobliskim Tuchowie. Dzięki niemu i jego współpracy z innymi działaczami, choćby ze wzrastającym w siłę Wincentym Witosem, w Lichwinie powstał grunt dla politycznego ruchu chłopskiego, związanego przede wszystkim z PSL Piast. Witos uznawał Myjaka-Myjkowskiego za pioniera ruchu ludowego w Tarnowskiem, czemu dał wyraz w swoich dziennikach.
   Dzieło Jana kontynuował jego syn, Piotr, urodzony w 1883 r. Swojego sławnego dziadka pamięta Józef Myjkowski, miejscowy rolnik. Przed laty pan Józef mieszkał w domu rodziców, drewnianym, dwupokojowym, do którego dziadek przychodził w odwiedziny.
   - Tam się urodziłem i wychowałem. Mieszkałem w rodzinnym domu po ślubie jeszcze 15 lat. Nie ma już po nim śladu, zburzyliśmy go pięć lat temu.

Pod urokiem Witosa

   Piotr Myjkowski po dwukrotnych pobytach w USA, w 1920 r. kupił w Lichwinie 300-morgowy folwark Ziemińskiego i wybudował dom. W ciągu kilku lat przeprowadził jego częściową parcelację pomiędzy lichwińskich chłopów. Zostawił sobie resztę, na dochodową, by mogła zapewnić godne życie rodzinie.
   - Jego politycznym i gospodarczym współpracownikiem był nieco młodszy odeń Józef Łabuz, prezes koła PSL Piast i ostatni wójt Lichwina, szwagier Piotra - _opowiada dr Hebda. - _To głównie z ich inicjatwy wybudowano we wsi nową szkołę. W tym okresie, trudnym pod względem ekonomicznym, nastroje na wsi radykalizowały się, również w Lichwinie. Piotr Myjkowski przy kółku rolniczym założył koło Małopolskiego Związku Młodzieży, które w 1931 r. niemal w całości przeszło do Wici. Przez większość swego życia Piotr znajdował się pod wpływem i urokiem Witosa, regularnie uczestniczył w jego większych zgromadzeniach. Kiedy władze sanacyjne okresu międzywojnia ostro walczyły z opozycją, także z Witosem i jego stronnictwem, w 1932 r. w Wierzchosławicach Myjkowski odczytał i przekazał Witosowi okolicznościowy adres 50 chłopów z Lichwina, w którym zawarte było polityczne wyznanie wiary. Lichwińscy ludowcy wykazali się dużą aktywnością podczas głośnych protestów chłopskich w latach trzydziestych.
   Po wybuchu wojny, jesienią 1939 r., Piotr nawiązał w Tarnowie kontakt z konspiracyjną Służbą Zwycięstwu Polski, mając potem kontakty także z ZWZ. Konspirował m.in. kolportując nielegalne wydawnictwa. W listopadzie 1940 r. został aresztowany i osadzony w tarnowskim więzieniu; mimo tortur nikogo nie wydał. Przetransportowany w kwietniu 1941 r. do obozu zagłady w Auschwitz nigdy z niego nie wrócił.

Szkatułka zamiast trumny

   Symboliczny, pośmiertny powrót w rodzinne strony nastąpił na przełomie lat 70. i 80. Z inicjatywy niektórych członków rodziny i działaczy ludowych na cmentarz parafialny w Lichwinie zjechały setki gości.
   - Przywieziona została szkatułka z ziemią zabraną z Auschwitz-Birkenau i złożona do rodzinnego grobowca. Wcześniej w naszym kościele odbyła się msza święta w intencji Piotra Myjkowskiego, na cmentarzu pan doktor Hebda przypomniał zasługi naszego dziadka. Na grobowcu wmurowano także tablicę pamiątkową na jego cześć - informuje Zofia Głaz, wnuczka Piotra.
   Pani Zofia jest córką Jana Myjkowskiego, zrodzonego ze związku Piotra Myjkowskiego i Magdaleny Próchnik spod Wojnicza w 1911 r., na pierwszej emigracji w USA. To Jan i drugi z synów Myjkowskich, dwa lata młodszy Stanisław, przez kolejne dziesięciolecia nadawali bieg sprawom w Lichwinie i okolicy. Od młodości byli związani z ludowym ruchem młodzieżowym spod znaku Wici. Dzięki temu zaangażowaniu obydwaj bracia poznali swoje przyszłe żony, które uczestniczyły w wiciowych zebraniach. Jan ożenił się z Zofią z Dudkiewiczów, wnuczką przedstawiciela innego znanego rodu - Bujaków.
   - Moja babcia Salomea, mama mojej mamy, urodzona w 1890 r., była z kolei siostrą sławnego profesora Franciszka Bujaka - _mówi pan Józef. - _To była długowieczna osoba.
   Prof. Bujak, urodzony w 1875 r. w Maszkienicach pod Brzeskiem (zmarł w 1953), profesor UJ, Uniwersytetów Lwowskiego i Warszawskiego, pomagał przy budowie Domu Ludowego w Lichwinie.
   Stanisław Myjkowski związał się na całe życie z inną członkiną lichwińskiego koła Wici, Anną Drogoś, córką ludowca Juliana Drogosia. W 1937 r. Jan i Stanisław brali czynny udział w organizacji strajku chłopskiego.
   W okresie okupacji, wzorem swego ojca, uczestniczyli w ruchu oporu. Podczas II wojny światowej Lichwin i okolice były głównym ośrodkiem konspiracji prowadzonej przez ludowców w powiecie tarnowskim, którą pod kryptonimem "Roch" dowodził Józef Leś.

Spółdzielni nie będzie

   Wkrótce po zakończeniu wojny bracia Myjkowscy wraz z Józefem Lesiem, Stanisławem Nogą i gronem przedwojennych działaczy reaktywowali w Lichwinie koło PSL i Wici. Kiedy włączyli się w akcję organizowania wyjazdu osadników na Ziemie Odzyskane, przez chwilę wydawało się, że Jan w zachodniej Polsce już pozostanie i tam sobie ułoży życie. Wrócił jednak po kilku miesiącach.
   - Po wojnie ojciec i stryj angażowali się w wiele inicjatyw - _wspomina Józef Myjkowski, syn Jana. - _Stryj był prezesem kółka rolniczego, obydwaj należeli do komitetu elektryfikacji wsi, komitetów budowy dróg i domu nauczyciela. Stryj Stanisław był niezwykle ruchliwym człowiekiem, w jego gospodarstwie pracowali najemnicy, gdyż zawsze brakowało mu czasu. Działał w gromadzkich i gminnych radach narodowych, w spółdzielczości ogrodniczo-pszczelarskiej i Samopomocy Chłopskiej.
   Zaraz po zakończeniu wojny Myjkowscy przeżywali bardzo trudny okres. Władze stalinowskie naciskały na nich, by organizowali w Lichwinie spółdzielnię produkcyjną. Jednak ani oni, ani mieszkańcy nie ulegli presji; spółdzielnia tutaj nie powstała. Uznani za kułaków, przedsiębiorczy Myjkowscy, nękani przez progresję podatkową i obowiązkowe dostawy, nie mieli łatwo.
   Pierwszy zmarł Stanisław, w 1982 r., dwa lata potem - Jan.
   Józef Myjkowski, rocznik 1937 r., mieszka teraz w okazałym, piętrowym domu, z widokiem na góry. W zupełnie nowym, nie związanym z Myjkowskimi miejscu. Mieszka z żoną, szefową Koła Gospodyń Wiejskich od prawie ćwierćwiecza. - Sami zostaliśmy, nikt z dzieci tu nie przyjdzie, jak to na wsi - problem z następcami.
   Kilometr od niego, przy szosie, mieszka jego siostra, Zofia. Ze swoją rodziną pozostała na ojcowiźnie, ale nie na tej pierwotnej, na której stał wspominany przez pana Józefa drewniany dom. W latach 50. ich rodzice w innej części wsi wybudowali drugi dom, murowany. Pozostawiając pierwszy do dyspozycji syna Józefa, tutaj żyli do śmierci. Dom stoi do dzisiaj.
   Józef Myjkowski po przodkach odziedziczył żyłkę społecznika. Tak jak oni związał się z ruchem ludowym, do dzisiaj należy do PSL. Za młodu prowadził dla 40 osób kursy z przysposobienia rolniczego, działał w OSP, pomagał organizować przedstawienia teatralne, był w kółku rolniczym. Wynika z tego, że wszyscy Myjkowscy, z dziada pradziada, upodobali sobie działalność kółkową.

Pożółkłe gazety

   Siostra pana Józefa, Emilia, emerytowana nauczycielka, żyje na Śląsku, siostra Zofia, też była nauczycielka, mieszka w Lichwinie, siostra Maria, dawna pracownica domu kultury i administracji gminnej, osiedliła się w pobliskiej Pleśnej. Brat pana Józefa, Jan, jest lekarzem laryngologiem w Mielcu, a drugi brat, Piotr, emerytowanym oficerem WP. Stryj pana Józefa, Stanisław, miał czworo dzieci.
   - Chyba jesteśmy ostatnim pokoleniem Myjkowskich, które czuło jeszcze rodzinne tradycje, żyło nimi, dla naszych dzieci to już bardziej odległy problem - _przyznaje pani Zofia.
   Pokolenie to jeszcze zbiera dokumenty, przechowuje stare fotografie, pożółkłe wycinki z gazet, próbuje odtworzyć drzewo genealogiczne. I to pokolenie, za przykładem dziadków, chętnie pracowało społecznie.
   - _Chciałem syna namówić, żeby gdzieś się zapisał, podziałał trochę z ludowcami, ale bez skutku - _oznajmia pan Józef. - _Młodzi są teraz inni, nie tylko nasze dzieci i ich dzieci, ale wszyscy młodzi są inni. Myślą o pieniądzach, wyjeżdżają za granicę, żeby się dorobić. W Lichwinie z każdego domu ktoś gdzieś kiedyś wyjechał albo właśnie wyjeżdża. Przede wszystkim do Ameryki.

Ostatni na Lichwinie

   Ród Myjkowskich, który w ciągu ponad 100 lat bardzo zasłużył się nie tylko dla Lichwina, powoli zanika. Zwłaszcza w swoim rodzinnym gnieździe, które ostatnio opuścił syn Józefa Myjkowskiego, Jan, przenosząc się pod Tuchów.
   Jak twierdzi pan Józef, ciągłość rodu jest w niebezpieczeństwie, ponieważ w nowych czasach znacznie więcej urodziło się w nim córek niż synów.
   - _W Lichwinie z Myjkowskich jestem już ostatni - _wzdycha.
   
   Część informacji historycznych pochodzi z opracowań dr. Jana Hebdy z Tarnowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski