Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia polska koronacja

Redakcja
Tym razem uroczystości odbyły się nie w prastarej katedrze krakowskiej, ale w kolegiacie św. Jana w Warszawie

Michał Rożek

Michał Rożek

Tym razem uroczystości odbyły się nie w prastarej katedrze krakowskiej,

Wtym roku przypada dwieście czterdziesta rocznica ostatniej polskiej koronacji. Przypomnijmy zatem kilka faktów z lat 1763-1764. Latem roku 1763 August III zaniemógł, a lekarze wymogli na monarsze wyjazd do wód, dla poratowania zdrowia. Bezwzględnie potrzebny był Augustowi wypoczynek i kuracja. Pobyt w Teplicach przyniósł mu ulgę. Mimo intensywnej kuracji król utrzymywał kontakt ze wszystkimi, kontrolując całą bieżącą politykę. August po kuracji powrócił do intensywnej pracy. Tym razem przebywał w Dreźnie, a nie w Warszawie. Jeszcze we wrześniu nikt nie przeczuwał zbliżającej się tragedii. Monarcha polował, oglądał spektakle operowe. Przygotowywał się do uroczystości związanych z trzydziestoleciem obioru na polskiego króla. Tymczasem 5 października król mocno był słabiał, któremu krew zaraz z nogi puszczono. Po tym ataku coraz więcej słabiał - _notuje współczesny - _co postrzegłszy cyrulik Szaron i poznawszy niebezpieczeństwo, a zatem wyszedłszy z pokoju królewskiego powiedział, że potrzebniejszy jest królowi spowiednik jak doktorowie. (...) Król zaczął konać. (...) Potem my, cośmy w garderobie byli, porwali króla, trzęśli, orzeźwiali różnymi spirytusami, krew z mediany (żyły środkowej) puścili, już do życia przywrócić nie mogli, a tak najłaskawszy król na apopleksję umarł.
   Przez trzy dni ciało królewskie wystawione było na widok publiczny w wielkiej sali audiencjonalnej drezdeńskiego zamku. 12 października ciało spoczęło na wieki, w krypcie pod kościołem katolickim, gdzie miało czekać na przewiezienie na Wawel, do monarszej nekropolii. Pozostało w Dreźnie na zawsze. Takie były wyroki historii. Tymczasem Rzeczpospolita stawała wobec wyzwań nowego bezkrólewia. Czartoryscy przystąpili do dzieła. Dwór saski wysunął kandydaturę księcia Fryderyka Krystiana, a miał poparcie Francji i Austrii. Mimo piętrzących się trudności z końcem 1763 roku coraz częściej pojawiało się wśród kandydatów do polskiego tronu nazwisko Stanisława Poniatowskiego, siostrzeńca księcia Augusta Czartoryskiego, przywódcy ugrupowania zwanego Familią. Poniatowskiego poparła imperatorowa Katarzyna II, która znacznie wcześniej z burzliwymi zmysłami - _jak pisze Julian Ursyn Niemcewicz - _z gorącą imaginacją rzuciła oczy na młodego Polaka (Stanisława Poniatowskiego). W zapałach miłosnych obok przysiąg wierności zajść musiała obietnica wszechwładnej kochanki do wieńca mirtów przydać z czasem i koronę królewską. Na zebraniu u prymasa Władysława Łubieńskiego - 7 sierpnia 1764 - ambasador rosyjski Kayserling w obecności ambasadora pruskiego oficjalnie zaproponował Poniatowskiego na tron Polski. Z tą chwilą wybór był już przesądzony.
   27 sierpnia 1764 roku rozpoczęła się po raz ostatni w dziejach Rzeczypospolitej Obojga Narodów ponura komedia, zwana sejmem elekcyjnym. W pobliżu Warszawy stało cztery tysiące żołnierzy rosyjskich. Protegowany carycy Katarzyny 6 września został obrany królem. Nowy monarcha postanowił nazywać się Stanisławem Augustem, nawiązując tym samym do tradycji cesarzy rzymskich. Wystrzały armatnie i dziękczynna pieśń "Te Deum Laudamus" kończyły bezkrólewie.
   Rzeczpospolita miała nowego monarchę. Czas zatem na koronację. Do tej uroczystości wiele wagi przykładał nowy król. Z zapałem rozpoczął przygotowania do tego liturgicznego aktu pomazania olejami świętymi i nałożeniu monarszej korony. Tym razem uroczystości miały się odbyć nie w prastarej katedrze krakowskiej, ale w kolegiacie św. Jana w Warszawie, tak bowiem postanowili posłowie, jako że zamek królewski na Wawelu był bardzo zaniedbany, a na jego remont po prostu brakowało już czasu. Już z końcem sierpnia postanowiono z Krakowa przewieźć insygnia koronacyjne, koronę nazywaną koroną chrobrego - originalis sive privilegiata, _berło, jabłko oraz miecz koronacyjny Szczerbiec. Równo 22 sierpnia przywieziono je do Warszawy. Towarzyszyła im gwardia konna, a w nakrytym wozie wieziono żelazną skrzynię z insygniami. Prymas Łubieński odnotował swoje wrażenia z publicznej wystawy insygniów koronacyjnych: _Po obiedzie byłem w zamku widzieć korony ze skarbu krakowskiego przywiezione i inne klejnoty R/eczy/p/ospoli/tej w senatorskiej izbie, gdzie liczny konkurs był dam i państwa, a że biskup chełmiński (_Andrzej Baier) _nie znaleziony z kluczem, kazałem otworzyć ślusarzowi, oglądaliśmy koronę od Ottona cesarza ze złota czystego i drugą królowej, trzecią węgierską po Ludwiku, czwartą szwedzką po Zygmuncie III (w rzeczy samej po Zygmuncie Auguście), piątą homagialną, dwa berła i cztery łańcuchy arcypiękne. Korony potrzebują reparacyi; są i dwa światy (jabłka) okrągłe. Oddałem to wszystko do dyspozycji skarbowej komisji.
Wtedy to tzw. koronę Chrobrego (tak na dobrą sprawę z czasów Kazimierza Wielkiego) odrestaurowano, przygotowując ją do koronacji. Sprowadzone w tej liczbie insygnia królewskie postanowiono zaraz po koronacji odesłać z powrotem do skarbca koronnego na Wawelu. Koronację wyznaczono na 25 listopada - święto patronalne św. Katarzyny, patronki imperatorowej Katarzyny II.
   To w związku z koronacją malarz Jan Krzysztof Werner dokonał pierwszej rysunkowej inwentaryzacji insygniów, ze szczegółowymi ich pomiarami, dając również narysowane detale tak korony koronacyjnej, berła, jabłka i Szczerbca. Z tego też czasu przetrwał rysunek korony tzw. Chrobrego, przypisywany Bacciarellemu. Jakby w przeczuciu przyszłej - nie tak znowu odległej w czasie - grabieży naszych insygniów koronacyjnych przez Prusaków dokonano ich drobiazgowej inwentaryzacji, dzięki czemu możemy nawet w najdrobniejszych szczegółach odtworzyć w miarę wiernie polskie regalia. Obecnie dokumentacja ta przechowywana jest w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego.
   Koronacja zbliżała się szybkimi krokami. Oddajmy zresztą głos świadkowi tych pamiętnych uroczystości, znakomitemu pamiętnikarzowi Jędrzejowi Kitowiczowi: W wigilię koronacji, to jest dnia 24 listopada, jechał król karetą przy wielkiej kawalkacie do kościoła księży misjonarzów na Krakowskim Przedmieściu będącego (kościół św. Krzyża), gdzie przed obrazem św. Stanisława w wielkim ołtarzu wystawionym uczynił spowiedź przed Piotrem Śliwickim, wizytatorem misjonarskim. (...) Słuchał potem, klęcząc z przykładną skromnością mszy czytanej przez Sierakowskiego, arcybiskupa lwowskiego i z rąk jego przyjął komunię. Po którym nabożeństwie, z tąż paradą, z którą przyjechał, powrócił (król) do zamku. Nazajutrz około godziny 11 przed południem poszli do kościoła kolegiaty (św. Jana) do Zamku procesjonalnie wszyscy przytomni w Warszawie panowie, senatorowie, biskupi, tak łacińskiego, jako też ruskiego obrządku, po biskupiemu ubrani. Tam na nich król czekał w stroju zwyczajnym niemieckim, którego przestroiwszy w ubiór na kształt biskupiego: w albę, dalmatykę, kapę i sandały, na głowie tylko czapkę na kształt kapuzy niemieckiej czarną aksamitną z białym piórem i sztuką diamentową mającego, prowadzili (króla) ulicą Zamkową do tegoż kościoła, pod baldachimem przez czterech kasztelanów niesionym, z poprzedającymi przed baldachimem insygniami królewskimi: to jest berłem, jabłkiem i koroną na wezgłowiach aksamitnych od senatorów niesionymi; także dwiema chorągwiami, które nieśli w niebytności wielkich chorążowie nadworni: Adam Mniszech, koronny i Jan hrabia Krasicki, litewski. Postępowała cała ta parada z królem po moście z tarcic ułożonym, suknem czerwonym przykrytym. Łubieński prymas dla słabości swojej nie chodził po króla: czekał na niego w kościele, gdzie go podług obrządku dawnego koronował. Akt ten koronacji że wielu opisało i po druku przede mną podało, dlatego ja go nie opisuję (...).
   Dalej Kitowicz nadmienia, że na uroczystości koronacyjne były specjalne bilety wstępu, ale i tak nie obeszło się bez rozmaitych skandali i pobić, spowodowanych tłokiem ludu. W kościele król Stanisław zaprzysięgał wypełniać monarsze powinności, a podczas litanii do Wszystkich Świętych leżał krzyżem na posadzce. Kiedy już powstał, dwaj biskupi zdjęli zeń część okrycia, Stanisław August przyklęknął na poduszce, oczekując pomazania świętymi olejami. Prymas uczynił na jego czole znak krzyża olejem świętym. Pomazał go także pomiędzy łopatkami, mazał nadgarstki i łokcie, tak jak przewidywał ceremoniał koronacyjny. Po pomazaniu przyodziano Stanisława Augusta w strój koronacyjny, na piersi dając mu Order Orła Białego, zaś na ramiona dano mu płaszcz z aksamitu, podszyty gronostajami. Monarcha ukląkł. Rozpoczęła się msza św. pontyfikalna. Przed ewangelią prymas wręczył mu miecz królewski, którym Stanisław August trzy razy uczynił w powietrzu znak krzyża. Potem prymas w asyście dwóch biskupów włożył koronę na głowę klęczącego monarchy. Namaszczonemu i ukoronowanemu wręczono jabłko i berło. Poprowadzono go do tronu. Prymas Łubieński trzykrotnie zawołał - niech żyje król! Podczas uroczystości kazanie wygłosił kapelan monarszy, ks. Ignacy Krasicki.
Po zakończonej mszy św. koronacyjnej Stanisław August powrócił do zamku. Na głowie miał koronę - jak notuje Kitowicz - w jednej ręce trzymał berło, a w drugiej piastował jabłko złote. (...) Po skończonym akcie dopiero opisanym dawał król na zamku obiad wspaniały dla wszystkich senatorów, ministrów i posłów. Nasz pamiętnikarz nie oszczędził też sobie słów pełnych złośliwości pod adresem nowego władcy: Ta koronacja złożona była na dzień 25 listopada, którego dnia obchodzi Kościół łaciński święto św. Katarzyny, panny i męczenniczki. A że Stanisław Poniatowski posiadł tron polski z łaski Katarzyny II, cesarzowy moskiewskiej, przeto jej imienia obrał na koronacją swoją, czcząc i zawdzięczając tym festynem łaskę swej protektorki.
   Nazajutrz - 26 listopada - zaprowadzono Stanisława Augusta do ratusza warszawskiego, gdzie monarchę oczekiwały delegacje miast Rzeczypospolitej. Prezydent Warszawy oddał monarsze klucze od miasta, a król pasował na rycerzy sześciu rajców warszawskich oraz czterech rajców krakowskich. Tegoż samego dnia wieczorem miasto rzęsiście iluminowano, a król konno objeżdżał ulice Warszawy. Wieczorem na zamku monarcha wydał bal dla najznakomitszych mieszkańców Warszawy. Następnego wieczoru magistrat warszawski wydał na ratuszu ucztę dla wszystkich. Uroczystości kończyła msza św. dziękczynna w kościele św. Krzyża. Wtedy to podskarbi wielki koronny rzucał w tłum z torby wiszącej na nim numizmata (...) między pospólstwo. Te numizmata były wielkości złotówki, srebrne. _Kitowicz nadmienił, iż tę podróż do kościoła misjonarskiego odprawił król obyczajem królów poprzedników swoich, którzy koronując się w Krakowie, takową świętą dróżkę z zamku do kościoła św. Stanisława na Skałce odprawiali, polecając siebie i Królestwo opiece tego świętego patrona. Tutaj nasz nieoceniony pamiętnikarz myli się, bowiem procesja na Skałkę zawsze poprzedzała koronację. Zresztą Kitowicz na samym wstępie swojej relacji pisze przecież o monarszej pielgrzymce do kościoła św. Krzyża, gdzie w ołtarzu wystawiono obraz św. Stanisława. Pielgrzymkę tę możemy uznać za substytut przedkoronacyjnej peregrynacji królewskiej z Wawelu na Skałkę. Dodajmy, że król Stanisław August - czyniąc zadość tradycji - podczas swej wizyty w Krakowie w czerwcu Roku Pańskiego 1787 dopełnił obrzędu procesji na Skałkę. Nabożeństwo dziękczynne w kościele św. Krzyża kończyło - jak podaje Kitowicz - _akt ostatni publiczny należący do festynu koronacji - _tym razem ostatniej już w naszych dziejach. Wkrótce przyjdą rozbiory i wreszcie tragiczny rok 1795, kiedy Rzeczpospolita zejdzie na sto dwadzieścia trzy lata z areny dziejowej.
Już na samym początku swych monarszych rządów osoba króla Stanisława Augusta wywołała wrogość ogromnej większości magnatów, wynikającą z nienawiści do proponowanych i przeprowadzonych reform z zagniewania saskiej koterii, odsuniętej zdecydowanie od rozdawnictwa łask królewskich. Owa wrogość wynikała jeszcze ze szczególnych oporów - typowo emocjonalnych - przed uznaniem w osobie nowego króla majestatu królewskiego w Polaku, nie tak dawno równym całej szlacheckiej braci. Ironicznie ujmował to Ignacy Krasicki:
   _Jesteś królem, a byłeś przedtem

   mości panem;
   To grzech niedopuszczony. Każdy,
   który stanem
   Przedtem się z tobą równał,
   a teraz czcić musi,
   Nim powie: najjaśniejszy, pierwej
   się zakrztusi. _Polskie piekło dawało o sobie znać...
   Koronacja monarsza Stanisława Augusta inaugurowała jego trzydziestoletnie rządy w Rzeczypospolitej, znaczone takimi sukcesami, jak choćby utworzenie Szkoły Rycerskiej, Komisji Edukacji Narodowej czy wreszcie uwieńczone Konstytucją 3 maja. Do klęsk należy zaliczyć niewątpliwie Targowicę i rozbiory państwa. Wśród królewskich archiwaliów znajduje się wiele luźnych notatek, bez daty, które zdradzają, czym zaprzątnięty był w ostatnich latach życia umysł króla Stanisława Augusta. Pisał - _to jedno po mnie zostanie, żem saskie pijaństwo z Polski wygnał
. ...potomność wspomni, żem nieuctwo szkaradnie tępił... tego mi nie zaprzeczą, żem sarmackie mózgi myślenia przyuczał... że przyozdobiłem Polskę, jakiem mógł.
   Upływały długie lata, zanim przyznano Stanisławowi Augustowi wielki udział w odrodzeniu narodu polskiego, przede wszystkim zaś jego niepomierne zasługi - i to bez przesady - położone na szeroko pojętym polu nauki i kultury. A to wszystko zaczęło się wraz z pamiętną - tym razem już ostatnią - polską koronacją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski