Tragicznie zakończyła się podróż dyplomatów do malowniczego zakątka w północnym Pakistanie. Helikopter wojskowy Mi-17 z jedenastoma dyplomatami na pokładzie spadł wczoraj na szkołę w miejscowości Naltar Valley, w górzystym rejonie Gilgit-Baltistan. Po uderzeniu w budynek maszyna stanęła w ogniu.
W katastrofie zginęli ambasador Norwegii Leif H. Larsen, ambasador Filipin Domingo D. Lucenario, żony ambasadorów Malezji i Indonezji oraz dwaj piloci helikoptera. Andrzej Ananicz i holenderski ambasador Marcel de Vink zostali przetransportowani do szpitala w Islamabadzie. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski poinformował na Twitterze, że ambasador Ananicz odniósł lekkie obrażenia, a jego życiu nic nie zagraża.
Na razie nie wiadomo, jakie były przyczyny katastrofy. Wstępne raporty pakistańskiej armii sugerują, że helikopter uległ awarii podczas próby lądowania w Naltar. Jest też inna wersja - do ostrzelania maszyny przyznali się pakistańscy talibowie. - Śmigłowiec został trafiony pociskiem - oświadczył ich rzecznik Muhammad Khorasani. Rzecznik pakistańskiej armii gen. Asim Saleem Bajwa zaprzeczył jednak tym doniesieniom. Stwierdził, że w rejonie katastrofy maszyny nie ma talibów.
Zdaniem Marcina Krzyżanowskiego, byłego konsula i zastępcy ambasadora RP w Kabulu nie można jednoznacznie wykluczyć wersji o ataku terrorystycznym. - To są bardzo mobilne grupy. Nigdy nie wiadomo, gdzie uderzą. Niewielkie komanda są w stanie organizować akcje stosunkowo daleko od swoich mateczników - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Krzyżanowski. - Takie sytuacje są wprawdzie bardzo rzadkie, ale jeśli już do nich dojdzie, mogą być utajniane. Głupio się przyznać, że doszło do ataku - dodał były konsul.
Dyplomaci z 37 krajów lecieli trzema helikopterami do Gilgit, by wziąć udział w otwarciu nowego wyciągu narciarskiego. Powstaje pytanie, czy to normalne, że tak wielu przedstawicieli różnych państw podróżuje jednym śmigłowcem. - Niestety, tak - potwierdza Krzyżanowski. - Nawet w Afganistanie tego typu sytuacje są normalne. I to w wykonaniu zarówno Polaków, jak i Amerykanów. Nie ma możliwości, żeby każdego VIP-a wieźć osobno.
W ceremonii otwarcia wyciągu miał wziąć udział premier Pakistanu Nawaz Szarif. Gdy dowiedział się o katastrofie, zawrócił do Islamabadu. Po powrocie do stolicy kraju wyraził smutek i żal z powodu katastrofy. Zapowiedział także ogłoszenie żałoby.
"Rząd i ludzie są głęboko zasmuceni tragiczną śmiercią cudzoziemców w nieszczęśliwym wypadku. Łączymy się w żalu" - napisał w oświadczeniu prezydent Pakistanu Mamnoon Hussain.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?