MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pamiętniki arcykłamcy

Redakcja
Arcykłamca i arcyzbrodniarz - Joseph Goebbels w 1934 r. FOT. ARCHIWUM
Arcykłamca i arcyzbrodniarz - Joseph Goebbels w 1934 r. FOT. ARCHIWUM
JOSEPH GOEBBELS * Minister propagandy III Rzeszy prowadził swój dziennik przez 22 lata * Jego pełne wydanie liczy 29 woluminów * Właśnie ukazał się 1. tom fragmentów tego dziennika w polskim przekładzie

Arcykłamca i arcyzbrodniarz - Joseph Goebbels w 1934 r. FOT. ARCHIWUM

30 stycznia 1933 (Adolf Hitler obejmuje urząd kanclerza Rzeszy).

To prawie jak sen. Wilhelm-straße należy do nas. Führer pracuje już w kancelarii Rzeszy. Stoimy u góry w oknie, a setki, setki tysięcy przeciągają obok w świetle płonących pochodni przed sędziwym prezydentem Rzeszy i młodym kanclerzem, wyrażając im głośno i radośnie swoją wdzięczność.

W południe siedzieliśmy wszyscy w (hotelu) Kaiserhof i czekaliśmy. Führer był u prezydenta Rzeszy. Nieopisane napięcie nieomal odbierało nam oddech. Na zewnątrz stali ludzie między Kaiserhofem a Kancelarią Rzeszy. Cierpliwie wyczekiwali. Co będzie wewnątrz.

Nasze serca wahają się między zwątpieniem, nadzieją, szczęściem i zniechęceniem. Przeżywaliśmy zbyt często rozczarowanie, aby móc bez zastrzeżeń uwierzyć w wielki cud.

Bez przerwy obserwujemy z okna wyjście z Kancelarii Rzeszy. Stamtąd musi wyjść Führer. Po jego twarzy będzie można poznać, czy się udało.

Godziny dręczącego oczekiwania. W końcu skręca samochód na rogu przy wejściu. Masy krzyczą i pozdrawiają. Wygląda na to, że przeczuwają, iż dokonuje się wielki zwrot, a może nawet już się dokonał.

Idzie Führer!

Po paru minutach jest u nas w pokoju. Nie mówi nic, również my nic nie mówimy. Lecz jego oczy są pełne łez. Stało się!

Führer został powołany na kanclerza Rzeszy. Złożył już przysięgę na ręce prezydenta Rzeszy. Wielkie rozstrzygnięcie zapadło. Niemcy stoją przed swoim historycznym zwrotem.

My wszyscy jesteśmy oniemiali ze wzruszenia. Każdy ściska dłoń Führera i wygląda to tak, jakbyśmy na nowo zawarli nasze stare przymierze wierności.

To cudowne, jak prosty jest Führer w swojej wielkości i jak wielki jest w swej prostocie. Na zewnątrz masy szaleją przed Kaiserhofem. W międzyczasie do wszystkich dotarła wiadomość o powołaniu Hitlera. Z tysięcy robią się dziesiątki tysięcy. Niekończący się strumień ludzi wlewa się w Wilhelmstrße.

Zaraz potem udajemy się do pracy. Reichstag zostaje rozwiązany. Wiele trudu kosztowało skłonienie naszych partnerów z gabinetu do tego kroku. Za 4 tygodnie odbędą się nowe wybory. Gabinet jeszcze dzisiaj zwróci sie z proklamacją do niemieckiego narodu.

Jadę do biura okręgu (NSDAP) i obwieszczam tam uroczyście nowy stan rzeczy. Wszyscy są całkowicie oszołomieni i do głębi wzruszeni. W tej sali, w której musieliśmy przetrwać tak liczne próby nerwów, panuje wielka cisza jak w kościele.

Za nami etap walki o władzę; teraz musimy pracować dalej, aby tę władzę utrzymać.

W Kaiserhofie Führer rozmawia już z nowym ministrem Reichswehry v.(on) Blomber-giem. Rozpoczyna się praca rządu Rzeszy.

Dalsza część dnia przebiega jak we śnie. Wszystko zdaje się świadczyć, że to jakaś bajka. Powoli zapada wieczór w stolicy Rzeszy. O godz. 7 (wieczorem) Berlin przypomina płoszone mrowisko.

I wtedy rozpoczyna się marsz z pochodniami. Bez końca, bez końca, od godz. 7 wieczorem do godz. 1 w nocy maszerują ludzie pod Kancelarią Rzeszy. SA-mani, SS-mani, Hitlerjugend, cywile, mężczyźni, kobiety, ojcowie, ich dzieci niesione na ramionach. Zwracają się ku górze, do okna Führera. Panuje nieopisana radość. Niewiele metrów od Kancelarii Rzeszy stoi w swoim oknie prezydent Rzeszy, wyniosła postać bohatera, czcigodna i owiana mitycznym urokiem. Swoją laską wybija od czasu do czasu takt do rytmu wojskowych marszów. Setki tysięcy i setki tysięcy przeciągają na dole przed oknami w niekończącym się miarowym marszu.
To jest narodowy wymarsz!

Niemcy się przebudziły!

W spontanicznej eksplozji naród opowiada się za rewolucją Niemców.

Nie da się tego opisać, co dzieje się w naszych sercach. Chce się płakać i śmiać.

Nadchodzą coraz to nowi ludzie, radują się i wznoszą okrzyki.

Przed Kancelarią Rzeszy na Wilhelmplatzu siedzą na drzewach setki młodych chłopaków i skandują pod adresem Führera swoje chóralne deklamacje.

Jego naród przyjmuje go radosną owacją. (...)

WŁODZIMIERZ JURASZ, dziennikarz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski