Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan minister i nalewki

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Zanim napiszę, co myślę o podsłuchanej wypowiedzi ministra Sikorskiego, wpierw poproszę, żeby nie marudzić i nie narzekać na upał. Trochę słońca nam się po prostu należy. Bo dnia już ubywa. Wkrótce znów będzie chłodno i ponuro.

W dzieciństwie lubiłam jesienne mgły i feerię barw szarzejącą z wolna lub nagle, ostrym przymrozkiem, w jedną noc. Dziewczynkę fascynował taki dotyk przemijania. Teraz wolę lato: słońce rozpalone do białości, radość wczesnego wstawania (mimo mojej natury nocnego marka), kwiaty i pachnące zioła.

Upodobania ewoluują. Dawniej dzieci żartowały, że z deserów mama najbardziej lubi musztardę, teraz kocham różowe anachroniczne napoleonki. Nauczyłam się cenić likiery, które pije się w mikroskopijnych kieliszkach na koniec kolacji. Rytuał ten kultywowały moje stare ciotki. Same robiły hyczkę z czarnego bzu, dereniówkę i rosolis na wielu ziołach. Recepturę trzymano w sekrecie; miały nie tylko smakować, ale i leczyć. Trochę w tym było magii ale…działało.

Wielką sławą w świecie cieszą się cointreau i benedyktynka. O naszych rosolisach, hyczkach, dereniówkach – równie przecież doskonałych – nie słyszał nikt. Nie są reklamowane, chronione, nie jesteśmy z nich dumni.

Ponoć Unia Europejska finansuje nam kursy dla baristów (ci od kawy) oraz sommelierów (od win). I dobrze. Ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego nie kształcimy kiperów, którzy znaleźliby język opisu dla nalewek, umieli to skodyfiko- wać i znaleźć dla nich harmonijne zestawienia smakowe. Wieki temu tę robotę wykonali dla francuskich likierów klasztorni mnisi. Smakosze i restauratorzy (oraz unijni urzędnicy) mają więc gotowce. Teraz tylko skrzętnie dbają, by z tej wiekowej kury nie uronić żadnego piórka, bo przecież znosi im złote jaja.

Nasze nalewki są tworem kultury indywidualistów: każdy je robi jak uważa. Piękne to, lecz ulotne, „piwotalne”, by użyć słowa wylansowanego przez prezesa Belkę, niekomercyjne. Dopóki sami nie nauczymy się cenić naszego dorobku, kariery międzynarodowej tym produktom nie wróżę. Cóż, cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie…

Minister Sikorski mówił podsłuchany: „Problem w Polsce jest, że mamy płytką dumę i niską ocenę. Taka murzyńskość…”. Minister – niestety – miał rację. Skupiono się tylko na „murzyńskości” , którą politpoprawnie – i rozumniej – nazwać można syndromem postkolonialnym. Jest jednak faktem, że „płytka duma” nas pęta w sprawach rozmaitych. To właśnie dlatego, w obawie przed obciachem, lekceważymy, co własne. I nie dotyczy to tylko nalewek. A co Państwo sądzicie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski