Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Panie Mittal, zmień decyzję”. A tu nic

Piotr Subik
Piotr Subik
Wojciech Matusik
Panie Mittal, zmień decyzję!” - to słowa, które do właściciela koncernu Lakshmiego Mittala związkowcy skandowali latem podczas protestu w Dąbrowie Górniczej. Wczoraj też padały z tłumu, ale raczej jako wyrzut wobec części działaczy związkowych, że niewiele udało się zrobić w sprawie zatrzymania wygaszania wielkiego pieca w Nowej Hucie.

WIDEO: Krótki wywiad

Pan Mittal bowiem nie posłuchał, z decyzji się nie wycofał. Piec będzie wyłączany już od najbliższej soboty. Nic nie wskazuje na to, żeby nastawienie władz ArcelorMittal do sprawy przez ten czas się zmieniło.

Warunki dyktuje ekonomia. Spada zapotrzebowanie na stal na rynkach światowych, a do tego krakowska huta straciła konkurencyjność w związku z rosnącym importem stali spoza Unii Europejskiej, rosnącymi cenami uprawnień do emisji CO2 oraz cenami energii elektrycznej. Tak przynajmniej twierdził kilka tygodni temu Geert Verbeeck, prezes polskiego oddziału ArcelorMittal - kiedy ogłaszał hiobowe wieści dla nowohuckiego kombinatu.

Związkowcy zaś przekonują - taka ich rola - że wystarczy dobra wola władz spółki (czyt. Pana Mittala), by wielki piec w Krakowie pracował dalej. Wieszczą, że kiedyś trend się odwróci, lecz mimo technicznej możliwości przywrócenia pracy pieca, nie będzie miał kto tego zrobić. Bo ludzie - fachowcy - się rozpierzchną. Nikt przecież, kto nie będzie miał z czego wykarmić rodziny, nie zaczeka aż znów hinduski koncern z siedzibą w Luksemburgu da zielone światło Nowej Hucie. Jeśli to w ogóle się zdarzy.

Sprawie przyszłości huty kibicują krakowianie. Część trzyma kciuki, by wielki piec nie wygasł - bo tysiącom ludzi (pracownicy huty i działających wokół niej spółek) zaglądnie głód w oczy. Inni, raczej bez głębszego zastanowienia, żądają, by Hindus zakład zamknął na cztery spusty i wtedy skończy się... trucie krakowian. Oczywiście, pod warunkiem, że władzom miasta odda tereny huty odpowiednio zrekultywowane.

Tak czy tak, hutnicy nie tracą nadziei. W planie jest zaostrzenie protestu, choć - taka jest prawda - w grę raczej nie wchodzi strajk. Każdy przestój negatywnie odbije się na kondycji zakładu. Co więcej, da argumenty władzom spółki, że to załoga wbija gwóźdź do trumny. Gwóźdź, oczywiście, stalowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski