Skaczą sobie do oczu i wymierzają mocne uderzenia tylnymi łapami. Po pysku, po głowie, po tułowiu. Gdzie popadnie. Powietrze wypełnia przyduszone fukanie i warkot.
Po bolesnym trafieniu w eter ulatuje żałosne kwilenie przypominające do złudzenia krzyk dziecka. Rankiem ubitą ziemię zaścielają kępki wydartej sierści i krople krwi. Takież ślady odkryłem na skraju zasypanego śniegiem pola.
Paskudnie wyglądająca ustawka ma głęboki sens biologiczny. Najmocniejszy, najsilniejszy samiec dostanie w nagrodę samicę i przekaże swoje geny potomstwu. Zające nie są czułymi kochankami. Przy najmniejszym sprzeciwie oblubienica natychmiast obrywa solidne cięgi.
Za takie fanaberie w myśliwskiej gwarze samiec szarak zyskał trafne przezwisko gacha. Tym bardziej celne, że rankiem małżeństwo uważane jest za niebyłe, a ciężar opieki nad owocami brutalnej schadzki spada na barki samicy. A gach jak to gach. Znika we mgle i szuka następnej okazji.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?