Taka zabawa może trwać aż do jesiennych wyborów. Pozwala bowiem na zwrócenie uwagi szerokiego elektoratu.
Czytaj także: Wojna o Rydygiera >>
Po zamieszaniu związanym z wejściem na giełdę krakowskiego szpitala im. L. Rydygiera sygnał poszedł zarówno w kierunku zwolenników prywatyzacji, jak i jej przeciwników. Jedni się cieszą, inni oburzają. Jest głośno. I o to chodziło.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że samowolna szarża wicemarszałka Wojciecha Kozaka (PSL) ma związek nie tylko z marketingiem wyborczym. Bo przecież prywatyzacja szpitala nie była rozważana jako hipotetyczna możliwość. Poszły za tym konkretne działania. Dyrektor szpitala, zaufany człowiek wicemarszałka, poprosił o opinię związki zawodowe, poinformował personel. Zapomniał tylko o zarządzie województwa, który jest właścicielem lecznicy. Zarząd, w którym większość ma Platforma Obywatelska, dowiedział się o tym z „Dziennika Polskiego”. Takie upokorzenie.
Czyżby zaczynało trzeszczeć w koalicji PO – PSL, rządzącej naszym województwem? A może trzeszczy również w stronnictwie ludowców? Jeśli bowiem szef małopolskiego PSL Andrzej Kosiniak- -Kamysz, także dyrektor szpitala, nic nie wiedział o pomyśle prywatyzacji „Rydygiera” to najwyraźniej w partii tej są przynajmniej dwa ośrodki decyzyjne.
Bez względu na partyjne gierki nadal pozostaje pytanie, dlaczego wicemarszałek i dyrektor szpitala wybrali giełdę jako sposób na zdobycie gotówki, skoro jest droga krótsza, tańsza i mniej ryzykowna, czyli sprzedaż części udziałów prywatnemu inwestorowi. A zainteresowanych lokowaniem kapitału w branżę medyczną jest teraz bez liku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?