Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pasażerowie przestaną moknąć, ale fortuna znów trafi w prywatne ręce

Arkadiusz Maciejowski
Urzędnicy miejscy zapewniają, że pasażerowie w końcu doczekają się wiaty na przystanku "Bojki"
Urzędnicy miejscy zapewniają, że pasażerowie w końcu doczekają się wiaty na przystanku "Bojki" Anna Kaczmarz
Kontrowersje. Radni miejscy zbadają, dlaczego wielomilionowe zyski z reklam na wiatach przystankowych nie wpłyną do budżetu Krakowa

Wiele kontrowersji budzi nowa umowa, którą Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu zawarł ze spółką AMS. Co prawda wymieni ona ponad 500 starych wiat przystankowych na nowe oraz ustawi 100 w miejscach, gdzie obecnie pasażerowie muszą oczekiwać na tramwaje i autobusy pod gołym niebem.

Czytaj także: Pieniądze z reklam na wiatach mogą jednak trafiać do miasta >>

Problem w tym, że gdyby miasto samo zdecydowało się na zakup zadaszeń, mogłoby potem zarabiać grube miliony m.in. za umieszczanie na nich reklam. Tymczasem zyski trafią właśnie do AMS.

- Sprawa jest bardzo zaskakująca i będziemy ją badać na komisji infrastruktury. Pytanie, czy nie mamy tu do czynienia z niegospodarnością i czy miasto na tym nie straci - mówi Edward Porębski, radny PiS, przewodniczący komisji infrastruktury Rady Miasta Krakowa. - Poprosimy Jerzego Marcinkę, dyrektora ZIKiT o dokładne wyjaśnienia - dodaje.

W Krakowie mamy obecnie około tysiąca wiat. Zdecydowania większość z nich należy jednak do prywatnych firm, dla których już od lat 90. jest to wyjątkowo intratny interes. Dwie spółki - AMS i Business Consulting - miały bowiem podpisaną z miastem umowę na 20 lat. W zamian za postawienie konstrukcji i jej utrzymywanie (tj. m.in. regularne czyszczenie) mogły pobierać opłaty za zawieszenie na wiatach reklam.

A zyski mogą być gigantyczne. Koszt zakupu i ustawienia jednej dobrej i dużej wiaty to obecnie mniej więcej 20 tysięcy złotych. - Ceny oczywiście mogą być niższe, jeśli kupuje się większą ilość - podkreśla Czesław Raczko z firmy Małe Formy Budowlane.

Zazwyczaj wiaty mają po dwie gabloty na reklamy o wymiarach 1,2 na 1,8 metra. W AMS dowiedzieliśmy się, że jedną taką reklamę na miesiąc można wykupić za 1600 zł. Oznacza to, że firma na reklamach na jednej wiacie może rocznie zarobić ponad 35 tysięcy złotych.

Oczywiście wszystko zależy od miejsca, gdzie znajduje się przystanek (w centrum reklamodawców jest na pewno więcej), niemniej w 12 miesięcy zakup wiaty się zwraca. Tymczasem nowa umowa z AMS (stara wygasła w tym roku) została tak skonstruowana, że po ustawieniu zadaszenia może zarządzać konstrukcją przez... 250 miesięcy, czyli ponad 20 lat.

AMS ma łącznie wymienić w Krakowie 500 wiat (będzie to robić przez piętnaście lat po kilkadziesiąt rocznie) oraz ustawić 100 zupełnie nowych w miejscach, gdzie dziś pasażerowie czekają na autobus pod gołym niebem. Łatwo więc obliczyć, że jeśli tej doświadczonej spółce uda się wynająć wszystkie powierzchnie reklamowe, to przez 20 lat na 600 wiatach zarobić może nawet 360 milionów złotych. A za zamontowanie 600 wiat zapłaci około 12 mln.

Tymczasem, jeszcze w 2009 roku ówczesna dyrektorka ZIKiT Joanna Niedziałkowska na łamach "Gazety Krakowskiej" zapowiadała, że miasto zacznie więcej zarabiać na przystankach. Zapowiedzi nie zostały jednak spełnione, a nowy dyrektor Jerzy Marcinko kontynuuje politykę oddawania wiat w prywatne ręce.

Michał Pyclik z biura prasowego ZIKiT przekonuje jednak, że przychody z reklam są tylko potencjalne. - Nie ma przecież żadnej gwarancji, że udałoby nam się zdobyć reklamodawców. A w przypadku umowy koncesyjnej to AMS podejmuje pełne ryzyko - argumentuje Pyclik, podkreślając, że przecież AMS będzie musiał też czyścić wiaty, opróżniać kosze itd.

Ciężko przypuszczać jednak, aby AMS wchodziła na kolejne już 20 lat w umowę z miastem, gdyby w poprzednich latach na tym traciła. A Grażyna Gołębiowska, dyrektor Działu Komunikacji Marketingowej i PR w AMS przyznaje wprost, że jej spółka nastawiona jest na zysk.

- Trzeba zaznaczyć jednak, że my, działając na terenie całego kraju, posiadając wiaty także m.in. w Warszawie, skuteczniej możemy walczyć o reklamodawców ogólnopolskich, oferując mu przestrzenie w różnych miastach. Sam Kraków miałby ciężej - wyjaśnia Grażyna Gołębiowska.

Wątpliwości budzi również kwestia, czy faktycznie aż ponad połowa krakowskich wiat jest w tak złym stanie, że trzeba je wymieniać. Po wygaśnięciu starych umów miasto mogło je przejąć i na nich zarabiać. - Proszę jednak zauważyć, że te 600 wiat będzie instalowanych przez 15 lat. Część teraz jest już do wymiany, ale kolejne będą za 5 czy 10 lat - argumentuje Pyclik.

I wylicza, że np. część nowych wiat będzie nawet dwukrotnie większych niż te obecne, na czym zyskają podróżni.

Nie jest jasne natomiast, co się stanie z pozostałymi wiatami, które nie zostały objęte umową koncesyjną z AMS. Po wygaśnięciu starych umów urzędnicy mogą oczywiście przekazać je innej firmie, lub sami się nimi zajmować i chociaż z tej części infrastruktury czerpać zyski dla miasta. Do sprawy będziemy wracać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski