Maciej Kurp: KURPIOWSKIE WYCINANKI
Teraz dochodzi praktyczny koniec snu o olbrzymiej inwestycji, czyli linii kolejowej Podłęże - Piekiełko - projekcie, będącym znakiem firmowym i oczkiem w głowie naszego bohatera. Nie ma co, senator Stanisław Kogut przeżywa coś, co ironicznie nazywane jest "pasmem bezustannych sukcesów". O ile jednak pierwszy z nich mógł zaboleć wąskie grono politycznych i prywatnych sojuszników, to drugi poruszył już parę tysięcy sympatyków futbolu. Trzeci zaś rozczarował już wszystkich, którym na sercu leży przyszłość Sądecczyzny, a w praktyce ważne są własna wygoda i czas. Na pewno zwykli sądeczanie czy limanowianie wiadomość o odłożeniu "ad calendas graecas" transportowej inwestycji XXI wieku przyjęli z olbrzymim rozczarowaniem. Bynajmniej nie z powodu osobistej bądź politycznej sympatii do Koguta. Raczej z poczucia straconej, już chyba bezpowrotnie, szansy dla całego regionu. Inwestycji, która miałaby nie mniejsze praktyczne znaczenie, niż modernizacja połączeń drogowych we wszystkich kierunkach razem wziętych.
Pytaniem pozostaje, czy przedstawiciele lokalnych elit politycznych i administracyjnych odczuli z tego powodu jakikolwiek dyskomfort? Wiele wskazuje na to, że dominującym uczuciem w tym gronie jest satysfakcja i złośliwa radość z cudzego niepowodzenia. Tak się bowiem "dziwnie" składa, że największe nawet projekty "przypisane" są do poszczególnych osób, grup, instytucji, partii itd. Nie stanowią one przedmiotu wspólnej troski i starań. Częściej są elementem rywalizacji, w której chodzi o przepchnięcie swojego pomysłu, a jak się nie da, to przynajmniej podstawienie nogi "konkurencji". Takie nasze piekiełko, które znamy przecież z domów, sąsiedztwa czy pracy...
Przypatrzmy się kilku spektakularnym projektom. Jak zabrakło L. Tabaki, to S. Kogut był jedynym realnie starającym się o tą nieszczęsną linię. Kto tak naprawdę realnie wspiera K. Pawłowskiego w zabiegach o Miasteczko Multimedialne? Czy nie jest niemal pewne, że M. Cycoń zostanie wreszcie sam ze swoim snem o lotnisku? Już słyszę te głosy protestu! Że nieprawda, że gdzie tam, że przecież wszyscy popieramy.... Rzeczywistość jest zaś taka, że częściej, niż wspólne pchanie wózka, występuje u nas zjawisko ciągnięcia w swoją stronę. Napiszę banał i truizm, ale konieczny. Brak porozumienia i wspólnych priorytetów, jest jedną z najprostszych dróg do klęski. Niby wszyscy to wiedzą, ale ambicja i antypatia jakoś silniej działają na ludzi.
A skoro o drogach mowa, to szokuje mnie najnowszy odcinek serialu "moja racja jest racja najmojsza". Gorszący spór prezydenta z marszałkiem, o wykorzystanie niemałej kupki pieniędzy przyznanej na budowę obwodnicy Nowego Sącza zakończy się zapewne tak, jak większość tego typu przepychanek. Czyli stratą kasy i wydaniem jej tam, gdzie wiedzą, czego chcą, i potrafią to zrobić.
A wtedy będziemy mieli pasma bezustannych sukcesów ciąg dalszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?