18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pchła może być groźna (2)

Redakcja
Fot. Barbara Matoga
Fot. Barbara Matoga
Jak pisaliśmy w poprzednim odcinku, pchły mogą zaatakować każdego kota - także takiego, który nie opuszcza domu. Co gorsza, mogą mu "sprzedać" innego, tym razem wewnętrznego pasożyta.

Fot. Barbara Matoga

LECZNICA. OLGA JAWORSKA, lekarz weterynarii

Wylizując zapchlone futerko kot często zjada pchłę. Ma wtedy dużą szansę zakażenia tasiemcem i pierwotniakami krwi, w tym groźną dla życia hemobartonelozą. Tego ostatniego pierwotniaka mogą również przenosić kleszcze.

Choroba ta przez długi czas może znajdować się w fazie utajenia. Dopiero stres lub inne infekcje mogą przyspieszyć lub wywołać jej rozwój. Niepokój opiekunów kota powinny wywołać już początkowe objawy - nagła i postępująca senność, apatia, niechęć do zabawy, ruchu, brak apetytu. Czasem pojawia się chroniczna gorączka. W tym czasie pasożyt systematycznie uszkadza krwinki czerwone; w efekcie rozwija się anemia.

Interwencja lekarza jest w takim wypadku niezbędna, gdyż bez podania leków kot na pewno nie przeżyje. Niestety, z reguły do gabinetu pacjent dowożony jest zazwyczaj w stanie silnej anemii. Potwierdza to proste badanie morfologiczne; ponadto konieczne jest także zrobienie rozmazu krwi by ocenić, czy pasożyty są na powierzchni krwinek. Koszt całej diagnostyki powinna się zamknąć w kwocie około 60 złotych.

Leczenie zależy od stanu pacjenta. W najłagodniejszych przypadkach potrzebne są wyłącznie tabletki podawane w domu. W przypadku choroby bardziej zaawansowanej konieczna może być transfuzja krwi, nawadnianie erytropoetyna i długotrwałe leczenie.

Przekazanego przez zjedzoną pchłę tasiemca można pozbyć się stosunkowo łatwo. Wystarczy odrobaczenie kota odpowiednim preparatem od 1 do 3 razy - w zależności od rozmiaru inwazji pasożyta.

(MAT)

Ktoś wrzucił ją za ogrodzenie. Spadła tak nieszczęśliwie, że straciła władzę w tylnych łapkach. Głodna, przemarznięta, pełzała podpierając się przednimi łapkami. Od niechybnej śmierci uratowali ją dobrzy ludzie, dzięki którym trafiła do dr Olgi. Dziś Pralinka nie tylko chodzi, ale nawet skacze i to mimo swojego wieku - 12 lat - który jednak można rozpoznać tylko po zębach. Jest kotką rozmowną i bardzo towarzyską w stosunku do ludzi. Inne zwierzęta toleruje. Jest wysterylizowana i zaszczepiona. Pralinka szuka domu, z którego nikt jej nie wyrzuci. Tel. w sprawie adopcji - 501259254

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski