Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pele chwalił, a Tapper się zrewanżował

Jerzy Filipiuk
Jan Tomaszewski broni rzut karny Uliego Hoenessa (pierwszy z lewej). Z tyłu od prawej: Wolfgang Overath, Henryk Kasperczak i Gerd Mueller.
Jan Tomaszewski broni rzut karny Uliego Hoenessa (pierwszy z lewej). Z tyłu od prawej: Wolfgang Overath, Henryk Kasperczak i Gerd Mueller. fot. archiwum
Moje mundialowe historie: Jan Tomaszewski. Do historii polskiego futbolu przeszedł jako „człowiek, który zatrzymał Anglię” (w 1973 roku na Wembley), a światowego jako pierwszy golkiper, który podczas mistrzostw świata obronił dwa rzuty karne (w meczach ze Szwecją i RFN w 1974 roku). Mało kto pamięta, że historia z „jedenastkami” miała swój ciąg dalszy...

Mecz ze Szwecją był czwartym występem Polaków w RFN. Po pokonaniu Argentyny 3:2, Haiti 7:0 i Włoch 2:1, nasza drużyna grała z rywalem, który zremisował z Bułgarią i Holandią po 0:0 oraz rozbił Urugwaj 3:0. Mecz był zacięty, wyrównany. Polacy grali słabiej niż w poprzednich meczach. Po golu Grzegorza Laty prowadzili jednak 1:0. W 64 min sędzia podyktował rzut karny dla „Trzech Koron”. Do piłki podbiegł Staffan Tapper, ale Tomaszewski obronił jego mocny strzał.

– Nie ma karnych obronionych, są tylko źle strzelone – prostuje nasz były znakomity golkiper. Można doceniać jego skromność, ale nawet on przyznaje, że udana interwencja nie była tylko kwestią jego szczęścia i pecha rywala.

– Zawodnik wykonujący karnego patrzy na bramkarza, ale tylko do momentu, gdy oddaje strzał. Chciałem więc, żeby Tapper mnie „widział” w moim lewym rogu bramki i dlatego strzeliłby w prawy. Gdy biegł i patrzył na mnie, ruszyłem najpierw w prawo, potem w lewo i znowu w __prawo, gdzie strzelał Tapper – wspomina „Tomek”.

Co ciekawe, to nie tę interwencję uważa za swą najlepszą w tym meczu, ba, nawet w całym turnieju! – Obroniłem strzał ... Władysława Żmudy, który wyskoczył do piłki razem z Ralfem Edstroemem i odbił ją głową z 6–7 metrów – chwali się.

Po wygranej ze Szwecją 1:0 i pokonaniu Jugosławii 2:1 nasza drużyna zagrała z gospodarzami mistrzostw świata. Do awansu do finału potrzebne jej było zwycięstwo, ekipie RFN wystarczał remis. Po ulewie mecz się rozpoczął z półgodzinnym opóźnieniem. W 53 min, przy stanie 0:0, gospodarze wywalczyli rzut karny (znowu rywala faulował Jerzy Gorgoń). Egzekwował go Uli Hoennes, późniejszy prezydent Bayernu Monachium, dziś oczekujący na 3,5-letnią odsiadkę w więzieniu za przestępstwo podatkowe.

– Hoeness pewnie widział, jak obroniłem strzał Tappera. Przy jego karnym znowu wykonałem kilka ruchów i rzuciłem się w moją prawą stronę bramki. O ile jednak Tapper strzelił mocno, o tyle Hoeness… podał mi piłkę. Po uderzeniu Staffana odbiłem piłkę, bo bałem się, że mogę ją wypuścić. Po __karnym Uliego złapałem ją – wspomina Tomaszewski, którego potem pokonał Gerd Mueller i RFN wygrała 1:0 (Polska po zwycięstwie z Brazylią 1:0 zajęła trzecie miejsce w turnieju).

Grą „Tomka” zachwycony był m.in. „król futbolu” Pele, który uznał go za najlepszego bramkarza świata. – Miałem ogromną satysfakcję z tego powodu. Po czterech latach Pele zaprosił mnie do drużyny „Reszty świata” na mecz z Cosmosem w Nowym Jorku, ale nie mogłem pojechać, bo miałem obowiązki wobec swego belgijskiego klubu Beerschot – mówi Tomaszewski.

Nasz rodak po latach miał natomiast okazję spotykać się z Tapperem i Hoenessem. Ze Szwedem nawet na boisku. I to w tej samej roli, tyle że tym razem Tapper strzelał mu nie jednego, ale aż pięć karnych!

– 20 lat po naszym meczu, przed mundialem w USA, dziennikarze ze Szwecji wpadli na pomysł, by doprowadzić do powtórnej rywalizacji Staffana ze mną. Doszło do niej na stadionie ŁKS Łódź. Staffan miał egzekwować pięć karnych. Zaproponował nawet, że będzie mi mówił, w który róg bramki chce strzelić, ale powiedziałem, żeby wszystko odbywało się normalnie. No i wszystkie jego rzuty karne były celne. Wręczył mi wtedy piłkę i koszulkę. Szwedzi kręcili film z tego wydarzenia, który miał podbudować ich reprezentację przed wyjazdem na mistrzostwa świata. I w USA zdobyli brązowy medal. Byłem na ich spotkaniu o trzecie miejsce z __Bułgarią (wygranym przez zespół „Trzech Koron” aż 4:0 – przyp.). Ze Staffanem się wtedy nie widziałem, spotkaliśmy się natomiast później znowu w Łodzi. Z Ulim też kilka razy się potem widziałem – mówi „Tomek”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski