Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsza nowoczesna wojna XIX w.

Redakcja
Jankesi podczas mszy św. przed bitwą nad Antietam w 1862 r. FOT. ARCHIWUM
Jankesi podczas mszy św. przed bitwą nad Antietam w 1862 r. FOT. ARCHIWUM
20 GRUDNIA 1860 * Na wieść o wyborze Lincolna na prezydenta Karolina Południowa występuje z Unii * Za nią idą kolejne Stany Południa * W USA wybucha wojna domowa

Jankesi podczas mszy św. przed bitwą nad Antietam w 1862 r. FOT. ARCHIWUM

ROZMOWA z dr. Janem Szkudlińskim, historykiem

 

- Dlaczego mieszkańcy amerykańskiego Południa tak panicznie bali się Abrahama Lincolna?

- Jak w przypadku każdego konfliktu wewnętrznego przyczyn było wiele, ale na pierwsze miejsce bez wątpienia wysuwa się niewolnictwo, które panowało w stanach południowych, i niechęć, jaką budziło ono w stanach północnych. Fakt, że rządy w USA miał przejąć Abraham Lincoln, pierwszy kandydat niedawno powstałej Partii Republikańskiej, wywoływał na Południu nieco paniczną reakcję, obawiano się bowiem, że Północ spróbuje narzucić tam abolicję. Dochodziła do tego kwestia suwerenności stanów wobec rządu federalnego. Stany południowe starały się ze wszystkich sił suwerenność zachować, a za jej fundament uznawały prawo utrzymania niewolnictwa.

- Wybór Lincolna w 1860 r. wywołał gwałtowną reakcję na Południu.

- Na wieść o wyborze Lincolna 20 grudnia 1860 r. doszło do secesji Karoliny Południowej, która ogłosiła wystąpienie z Unii. Pociągnęła ona za sobą kolejne stany z tzw. głębokiego Południa: Alabamę, Georgię, Luizjanę, Florydę, Teksas i Missisipi. Natomiast do secesji nie dołączyły stany położone bliżej linii Masona- -Dixona, czyli rozgraniczenia między stanami niewolniczymi i wolnymi. Chodzi tu o Karolinę Północną, Wirginię, Tennessee i Arkansas. Stany te, aczkolwiek niewolnicze, miały też ośrodki przemysłowe, bez których Południe nie miało odpowiedniej siły. Reakcję elit politycznych na Południu określić trzeba jako paniczną. Prezydent-elekt Lincoln robił wiele, by odwieść Południe od secesji, deklarując, że nie zamierza ingerować w kwestie niewolnictwa, czy też, jak to się wówczas mówiło, w kwestie "szczególnych instytucji panujących na Południu".

- Odłączone stany szybko stworzyły swoją własną formę państwowości, czyli Konfederację. Co się na nią złożyło?

- Prezydentem Konfederacji został wybrany Jefferson Davis, niegdyś sekretarz wojny USA, bohater wojny z Meksykiem, znany z bojów politycznych na rzecz Południa, znakomity mówca. Stolicę umieszczono w Montgomery w stanie Alabama na głębokim Południu. Uchwalono deklarację niepodległości i własną konstytucję. Starano się powtarzać wszystko to, co uczyniły amerykańskie kolonie, kiedy odrywały się od Wielkiej Brytanii, a proces ten nazywano często "drugą rewolucją amerykańską". W jednej z książek spotkałem się z ówczesnym stwierdzeniem, że "teraz trzeba to zrobić ponownie i tym razem właściwie".

- Pierwszym aktem wojny między Unią a Konfederacją była dziś już legendarna obrona Fortu Sumter. Co naprawdę wiemy o tym epizodzie?

- Dokładnie rzecz biorąc, było to ostrzelanie fortu 12 kwietnia 1861 r. Kiedy stany południowe ogłosiły secesję, pojawiła się kwestia obiektów należących do rządu federalnego, a znajdujących się na terenie Południa. Obiekty te poszczególne stany chciały przejąć. Jednym z nich był znajdujący się u wejścia do zatoki Charleston Fort Sumter, panujący nad tymże wejściem i będący solą w oku południowych radykałów mieszkających w mieście Charleston. Już w styczniu 1861 r. statek, który płynął do fortu z zaopatrzeniem, został ostrzelany przez południowców. Odmowa oddania fortu przez Lincolna - fortu, który radykałowie uważali za coś, co Południu się po prostu należy - wywołała decyzję Jeffersona Davisa o zdobyciu go siłą. Był to błąd, bo Południe weszło tym samym w rolę agresora w konflikcie. Atak na fort był nawałą artyleryjską, po dwóch dniach której załoga skapitulowała. Incydent ten doprowadził do wybuchu wojny: Lincoln wezwał do stłumienia "buntu Południa", a wahające się stany południowe dołączyły do Konfederacji.
- Jaki charakter miały działania wojenne?

- Najpierw należało sformować armie. Ówczesna armia USA liczyła kilkanaście tysięcy żołnierzy rozrzuconych po terenach nazwanych później Dzikim Zachodem. By przeprowadzić jakiekolwiek działania , zarówno Północ, jak i Południe musiały stworzyć właściwie od podstaw własne siły zbrojne. W wojnie secesyjnej w grę wchodziły czynniki, które po raz pierwszy zaistniały na taką skalę. Była to przede wszystkim sieć kolei żelaznych, która umożliwiała nie tylko przegrupowania wielkich sił, ale także zaopatrywanie ich na odległości, które dotychczas były zupełnie nieznane. Ponadto zastosowanie znalazło wiele nowinek technicznych: łączność telegraficzna, okręty parowe (pierwsze starcie okrętów opancerzonych), balony obserwacyjne. Cały czas modyfikowano też broń. Wojnę zaczynano ze starymi gładkolufowymi karabinami ładowanymi odprzodowo. Później przezbrojono się na karabiny gwintowane, a w armii Północy w końcu wojny wprowadzano w coraz większej liczbie karabiny powtarzalne - wielostrzałowe. Starcia toczyły się na gigantycznych obszarach. Południe uważało nawet, że Północ nie będzie w stanie podbić tak dużego terenu.

Głównym obszarem działań był tzw. wschodni teatr, przede wszystkim w stanie Wirginia, ze względu na bliskość stolic obydwu stron (po secesji Wirginii do jej stolicy - Richmondu - przeniesiono władze Konfederacji), a także stany Tennessee i Kentucky (w 1862 r.), skąd konfederaci byli stopniowo spychani aż na terytorium Georgii. Plan Północy zakładał blokadę morską portów południowych i ofensywę wzdłuż rzeki Missisipi celem przecięcia Południa na pół. Plan ten był konsekwentnie realizowany, a jego zwieńczeniem było zdobycie przez gen. Granta Vicksburga w lipcu 1863 r. Później równolegle prowadzono ofensywę na terenie Wirginii oraz natarcie z Tennessee przez Georgię do wybrzeża (słynny marsz Shermana) w 1864 r.

- Gdybyśmy chcieli wymienić najważniejsze bitwy wojny...

- To należałoby zacząć od bitwy nad Bull Run 21 lipca 1861 r., wielokrotnie opisywanej, która była pierwszym zetknięciem się stron z nowoczesnym polem bitwy. Największą - często mówi się też, że decydującą - bitwą było wielkie starcie pod Gettysburgiem (1-3 lipca 1863 r.), którego 150. rocznicę przeżywaliśmy w tym roku. Dziś odbywają się tam imprezy rekonstrukcyjne, istnieje duży, świetnie utrzymany park historyczny. Do największych należały siedmiodniowa, krwawa bitwa nad An-tietam, bitwa pod Chancellorsville, w której talent czołowego dowódcy Konfederacji, gen. Roberta E. Lee rozbłysnął chyba najmocniej, a wreszcie ciężkie walki w roku 1864 i 1865: bitwa pod Cold Harbor czy kilkumiesięczne oblężenie Petersburga, kiedy po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z czymś na kształt wojny pozycyjnej: przez długi czas obie armie pozostawały w systemie okopów i nie były w stanie wyrwać się z impasu. Na teatrze działań Tennessee wymienić trzeba bitwy pod Murfreesboro, Chattanoogą i nad Chickamaugą, czyli ostatnie wielkie zwycięstwo Konfederacji.
- Którzy dowódcy wyróżnili się w tej wojnie?

- Po stronie Konfederacji czołowym był Robert E. Lee, który objąwszy dowództwo głównej armii w 1862 r., przeszedł do ofensywy, zwyciężył w bitwie siedmiodniowej, a później dwukrotnie wkroczył na terytorium federalne. Lee słynął z tego, że w większości bitew miał słabszą armię, ale mimo to atakował i wielokrotnie przeciwnika zaskakiwał. Z innych generałów Południa wymienić trzeba dwóch słynnych kawalerzystów: Jamesa Ewella Browna Stuarta oraz osławionego Nathana Bedforda Forresta, znanego jako "Czarnoksiężnik siodła". Ten ostatni, mimo braku formalnego wyszkolenia, a dzięki talentowi i improwizacji, zasłynął jako wyróżniający się dowódca, odnoszący zwycięstwa w szeregu starć z oddziałami federalnymi. W szeregach Unii wymienić trzeba oczywiście Ulyssesa S. Granta, który dzięki swej nieustępliwości - niektórzy mówili, że raczej brakowi wyobraźni - zdołał w czasie tej wojny doprowadzić do kapitulacji aż trzy konfederackie armie. Grant był zdecydowanie najlepszym dowódcą, jakiego wystawiła Unia, generałem któremu Lincoln powierzył w pewnym momencie naczelne dowództwo. Słynny jest też generał William Sherman, który w "Przeminęło z wiatrem" określany jest jako ten, "który przychodzi, pali i niszczy".

- Wojna secesyjna była niezwykle krwawa i zacięta. Jakie straty przyniosła?

- Obie strony zmobilizowały w sumie kilka milionów ludzi. Przypuszcza się, że w samych walkach zginęło ok. 200 tys. żołnierzy, ale jeśli doliczyć zmarłych z ran i chorób, liczba ofiar wśród żołnierzy sięga 600, a może nawet 800 tys. Okaleczonych, rannych i w inny sposób dotkniętych wojną można liczyć powyżej miliona. Jak na czteroletni konflikt w tamtych czasach to bardzo dużo. Wielu badaczy dopatruje się w tej wojnie pierwszego konfliktu przemysłowego i zapowiedzi tego, co miało spotkać Europę za 50 lat, czyli I wojny światowej.

- A jakie były konsekwencje tego konfliktu?

- Przede wszystkim zniesienie niewolnictwa, ale też ogromna liczba ofiar, zniszczenie Południa, ciężki proces odbudowy, a także poważny podział społeczeństwa skutkujący m.in. zabiciem prezydenta Lincolna przez fanatyka Południa. Cała struktura społeczna i gospodarcza tego regionu została zrujnowana i to w sposób niezwykle gwałtowny. Wiele rodzin utraciło swoją pozycję społeczną. Niewolnicy zostali wyzwoleni, ale bardzo szybko stało się jasne, że idzie za tym niewiele więcej. Na Północy okazało się też, że czym innym jest walczyć o zniesienie niewolnictwa, a czym innym ofiarować równe prawa czarnoskórej ludności. Ludność ta na pełnię praw musiała poczekać następne sto lat, do czasów Martina Luthera Kinga.

Z drugiej strony, likwidacja napięcia wewnętrznego, jakie istniało w USA między Południem a Północą, sprawiła, że kraj stał się silniejszy i zaczął ekspansję wewnętrzną i zewnętrzną. Szybko zasiedlono tereny w kierunku zachodnim, już w 1869 r. ukończono linię kolejową łączącą wybrzeża Atlantyku i Pacyfiku, a w 1898 r. USA zaczęły swoją pierwszą ekspansję zewnętrzną, czyli wojnę z Hiszpanią, w której opanowały Filipiny i Kubę.

 

Rozmawiał: Paweł Stachnik

CV

Dr Jan Szkudliński, historyk, tłumacz, absolwent Uniwersytetu Gdańskiego, zajmuje się m.in. historią wojskowości, pracownik Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, autor książki "Chancellorsville 1863" w serii "Historyczne bitwy".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski