Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy amant II RP

Paweł Stachnik
7 października 1943. W sowieckim łagrze umiera Eugeniusz Bodo. Był jednym z najpopularniejszych aktorów międzywojnia. Jego piosenki żyją do dziś.

Przyszły gwiazdor filmowy i celebryta urodził się 28 grudnia 1899 r. w Genewie. Jego ojcem był Teodor Junod, mieszkający w Szwajcarii potomek francuskich arystokratów. Matką - Jadwiga Anna Dorota Dylewska z rodziny ziemiańskiej. Chłopiec otrzymał imiona Bohdan Eugene. Rodzina przeniosła się do Polski około 1903 r., a Teodor - zajmujący się zawodowo prowadzeniem kabaretów i iluzjonów - otworzył w Łodzi nieme kino, a potem teatr rewiowy Urania.

To w nim właśnie w wieku 10 lat zadebiutował mały Bohdan jako śpiewający i tańczący kowboj Bodo. Pseudonim ten powstał z połączenia pierwszych liter imion Bohdan i Dorota (imię matki) i przylgnął do niego na resztę życia. Matka chciała, by chłopiec został lekarzem albo kolejarzem, ale wychowany w ojcowskim teatrze Bohdan wolał zostać artystą. Uciekł więc z domu i rozpoczął trudne życie początkującego aktora.

Jak pisze Ryszard Wolański, znawca postaci Bodo i autor jego biografii zatytułowanej „Eugeniusz Bodo. Już taki jestem zimny drań” (Rebis), młodzieniec statystował w teatrach Poznania, Lublina i Łodzi, a potem trafił do Warszawy. Zatrudniono go tam w teatrzyku Qui Pro Quo, w którym zdobył pierwszą popularność jako młody, utalentowany aktor rewiowy i kabaretowy.

Kolejnymi miejscami jego pracy były kabarety „Morskie Oko” i „Cyganeria”. Bodo został zauważony przez dyrektora „Morskiego Oka” Andrzeja Własta, który uczynił z niego swego pierwszoplanowego artystę.

Junod stał się lubianym i modnym śpiewającym aktorem, ale prawdziwa sława przyszła wraz z występami w filmach. Zadebiutował w 1925 r. w komedii „Rywale” w reż. Henryka Szaro, a jego zabawną rolę chwalili recenzenci. Występ musiał być udany, bo już w drugim swoim filmie - „Czerwonym błaźnie” - Bodo dostał główną rolę.

Później już poszło szybko - występował w filmach muzycznych, dramatach i komediach. Grał kochanków, rzezimieszków, hrabiów, dziedziców, subiektów i służących. Największą popularność przyniosły mu wykonywane w filmach piosenki, które szybko stawały się przebojami.

Jak obliczył Romuald Wolański, Henryk Wars, był autorem ponad 50 opracowań muzyki do 150 przedwojennych filmów, czyli właściwie do jednej trzeciej całej ówczesnej produkcji. Z tej pięćdziesiątki w piętnastu filmach śpiewał Bodo.

To on wylansował takie, znane do dziś szlagiery, jak: „Ach, śpij, kochanie”, „Całuję twoją dłoń, madame”, „Już taki jestem zimny drań”, „Sex appeal” i „Umówiłem się z nią na dziewiątą”. Bodo należał do największych gwiazd polskiego kina przed wojną. O miejsce na samym szczycie rywalizował z innym filmowym i rewiowym amantem Aleksandrem Żabczyńskim.

Był też bożyszczem pań, które za nim szalały i zasypywały listami. Sam prowadził burzliwe życie uczuciowe, wiążąc się na dłużej lub krócej z rozmaitymi pięknymi kobietami. Przez kilka lat był z aktorką Norą Ney, później zaś z egzotyczną Reri pochodzącą z Tahiti. Nigdy jednak się nie ożenił, a o swoich związkach wypowiadał się w wywiadach bardzo wstrzemięźliwie.

Był zamożnym człowiekiem. Z ustaleń Ryszarda Wolańskiego wynika, że zarabiał 10 tys. zł miesięcznie, co było bardzo dużą sumą (zarobki premiera rządu wynosiły 6 tys. miesięcznie). Tuż przed wojną zajął się reżyserią i produkcją filmów we własnej wytwórni Urania-film. Zainwestował też w kawiarnię Café-Bodo przy ul. Foksal w Warszawie, a nad nią zakupił czteropokojowy apartament.

Po wybuchu wojny wyjechał do Lwowa. Tam znalazł zatrudnienie w teatrze Feliksa Konarskiego Ref-Rena, działającym za zgodą sowieckich władz. Później znalazł się w zespole Konarskiego Tea Jazz, który podróżował z koncertami po Związku Sowieckim. Bodo śpiewał na nich rosyjskie wersje swoich piosnek i był konferansjerem (dobrze mówił po rosyjsku).

Gdy wybuchła wojna niemiecko-sowiecka postanowił wrócić do Lwowa i wystąpić do władz o zgodę na wyjazd do USA. Ujawnił wtedy, że ma obywatelstwo szwajcarskie (z racji urodzenia w Genewie). Liczył, że jako obywatel państwa neutralnego będzie mógł opuścić ZSRR. Jego nadzieje były płonne: 26 czerwca 1941 r. został aresztowany przez NKWD.

Przewieziono go do Moskwy i tam skazano na pięć lat obozu za szpiegostwo na rzecz Polski i Niemiec. Więziono go na Butyrkach i w obozie w Kotłasie. Jako obywatel szwajcarski nie został zwolniony w ramach amnestii dla Polaków. O jego uwolnienie bezskutecznie upominali się polscy ambasadorzy Stanisław Kot i Tadeusz Romer.

Zmarł w kotłaskim łagrze na gruźlicę płuc i wycieńczenie 7 października 1943 r. „Finałem tragedii był cichy pogrzeb w anonimowym grobie, gdzie spoczął wśród tysięcy innych więźniów” - napisał Ryszard Wolański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski