MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy klub na kółkach!

Redakcja
Krzysiek Dernoga (L) i Mateusz Wójtowicz (P)
Krzysiek Dernoga (L) i Mateusz Wójtowicz (P)
Mateusz Wójtowicz i Krzysiek Dernoga to dwaj 20-latkowie z Krakowa. Poznali się na studiach, na Akademii Ekonomicznej, a po trzecim roku wspólnie zrobili sobie przerwę w nauce, żeby założyć swój własny biznes „Gmoods” – pierwszy w Europie regularny klub na kółkach!

Krzysiek Dernoga (L) i Mateusz Wójtowicz (P)

Na pomysł pierwszej takiej imprezy wpadli kilka lat temu, kiedy działali jeszcze w AISEC (największej organizacji pozarządowej prowadzonej przez studentów, obecnej w 107 krajach świata, liczącej około 45 tys. członków). Zadanie było proste: ciekawie zorganizować czas kilkunastu zagranicznym studentom. 

Jedna impreza za drugą była coraz lepsza. - Coraz więcej ludzi pytało, kiedy będzie kolejne tram party i jak można się na nie dostać. Dlatego właśnie postanowiliśmy wziąć sprawy we własne ręce i otworzyć swój biznes – _tłumaczy Mateusz Wójtowicz. W maju tego roku zarejestrowali swoją firmę, zgromadzili środki finansowe i energetyczne i ruszyli na podbój Krakowa. Dlaczego akurat tramwaj, który głównie kojarzy się z nudnym dojeżdżaniem do pracy, czy szkoły? Bo chcieli przełamać stereotypy. _– gmoods, nazwa naszej firmy, mówi sama za siebie. Chodzi o good moods, czyli o dobre nastroje – tłumaczą młodzi przedsiębiorcy. Coś musi w tym być, bo kiedy wychodzi się z ich imprezy i wsiada do normalnego tramwaju, zadziwiająco łatwo można pozbyć się uprzedzeń i niechęci do krakowskiego mpk. Muzyka jeszcze długo przyjemnie pobrzmiewa w uszach, a przy odrobinie szczęścia można spotkać szalonego tancerza sobotniej tramwajowej imprezy, który teraz siedzi grzecznie z teczką i krawatem w drodze do pracy.

Co trzeba było zrobić, żeby zaistnieć na imprezowej mapie Krakowa z tak niszową usługą? _- Idea, która nas zapaliła do realizacji tego pomysłu, to przede wszystkim fakt, że w Krakowie są tysiące młodych ludzi. Zarówno tych przyjezdnych, turystów, jak i studiujących, pracujących. I jest pewien brak- nie ma alternatyw do klubu. A tacy ludzi są spragnieni nowych wrażeń – _mówi Mateusz.

Podliczyli wszystkie oszczędności, stworzyli biznesplan i postanowili wywrócić rozrywkowy rynek Krakowa do góry nogami. Choć, przyznają, że początki były trudne. Ciężko było przebić się im przez gęsty imprezowy busz krakowskich klubów i dotrzeć z komunikatem do odbiorców. Jak wyglądała pierwsza impreza?
- Było trochę stresu. Baliśmy się przede wszystkim o to, czy impreza wypali. Czy przyjdzie wystarczająco dużo ludzi, czy będą dobrze się bawić. Wchodziły w grę także kwestie techniczne. Musieliśmy na przykład pomierzyć wszystkie poręcze, żeby sprawdzić jak zamontować światła. Nie byliśmy pewni, jak zadziała nagłośnienie, czy sprzęt wytrzyma w takich warunkach, tzn., czy głośniki, laptopy, lasery jak i sam tramwaj wróci w jednym kawałku. A do tego, masa kwestii logistycznych typu: gdzie zorganizować przystanki dla wsiadających i wysiadających, kiedy i gdzie przewidzieć przystanki na toaletę dla imprezowiczów. W końcu, jak radzić sobie w kryzysowych sytuacjach typu: pijany i agresywny gość. We wszystkim mogliśmy liczyć tylko na siebie – mówi Mateusz.
Jak w każdym biznesie, były górki i były dołki. Na jednej z imprez, przepaliły im się wszystkie głośniki i sprzęt grający. Kilka tysięcy złotych w jedną chwilę zostało obróconych w kupę bezużytecznego sprzętu. – Wkalkulowaliśmy ryzyko nieoczekiwanych zdarzeń, a nawet widmo fiaska jednej, czy drugiej imprezy. Dodatkowo, wiedzieliśmy, że może być ciężko, bo nasz cel nie polega na zaspakajaniu istniejących potrzeb, ale na stworzeniu zapotrzebowania na nową. Z założenia więc, nie nastawialiśmy się na spektakularny sukces w jedną noc, ale przygotowaliśmy się na ustawiczny proces pięcia się w górę – mówią chłopcy.

Po niecałych 3 miesiącach od otwarcia firmy, podpisali kontrakt z New Generation DJ, zgrupowaniem Dj-ów z całego świata, dzięki któremu na ich imprezach będą gościć nie tylko dobre nastroje, ale też i najnowsze bity. Z ich usług korzystają nie tylko firmy i instytucje; takie jak Wyższa Szkoła Europejska im. ks. J. Tischnera w Krakowie, która zaprosiła na orientalne tramparty w stylu chińskim swoich absolwentów, ale także osoby prywatne, które chcą zaskoczyć niebanalną niespodzianką swoich znajomych. Chłopaki z Gmoods mają na swoim koncie organizację kilkunastu wieczorów panieńskich i kawalerskich oraz urodzin. - Możemy zrealizować w zasadzie dowolną konwencję tram party, w zależności od upodobań klientów. Robiliśmy już bardzo różne imprezy od wejścia w iście Hollywoodzkim stylu solenizanta po czerwonym dywanie, aż po swojskie PRL party – mówi Krzysiek.

 Dodatkowo, cechą charakterystyczną ich imprez są niebanalne atrakcje, które zapewniają swoim imprezowiczom. Mogą to być albo tematyczne gadżety, albo puszczanie do nieba wielkich chińskich lampionów na krakowskich Błoniach albo szalony pomysł organizatora pt.
„malujemy się fluorescencyjną farbą i tańczymy w promieniach ultrafioletowych”.

Co na to kierowca tramwaju? -Kierowcy, którzy dostają takie zlecenie, zazwyczaj czują się bardzo wyróżnieni. Dla nich, ich codzienna praca to rutynowe kursy, sprzedaż biletów, niekiedy stawianie oporu nieuprzejmym pasażerom. A z nami mają możliwość doświadczyć czegoś zupełnie innego, nowego. Nieraz byłem świadkiem, kiedy na zajezdni kierowcy gratulowali temu, który dostał taki kurs – mówi Krzysiek. Jest czego gratulować, bo nie każdy maszynista staje się gwiazdą wieczoru, bo jak tu być na imprezie tramwajowej i nie zrobić sobie zdjęcia z kierowcą? Czasem ustawiają się kolejki.

Wciąż starają się zaskakiwać czymś oryginalnym. Ostatnio wpadli na pomysł współpracy z młodymi zdolnymi muzykami, którzy chcieliby prezentować swoje umiejętności przed ich publiką. Kontaktują się z licealistami, studentami i absolwentami szkół muzycznych i nie tylko. Oferują im możliwość wypożyczenia sprzętu grającego, zorganizowanie koncertu i pomoc przy wszelkich kwestiach formalnych. A to wszystko całkowicie za darmo! – Nie zależy nam tylko na zbijaniu kasy. Chcemy się i dobrze bawić i sprawiać by wokół było lepiej wszystkim! – mówi Mateusz.  Co więcej, na tram party ich pomysły na rozrywkę dla młodych ludzi się nie kończą. – W zanadrzu mamy coś zupełnie nowego, już nie w tramwaju, ale znów alternatywnie – zapowiada tajemniczo Krzysiek.

Każda sobota jest okazją do wzięcia udziału w balandze na kółkach w wykonaniu Mateusza i Krzyśka. Zbiórka: zawsze o 21:00 przy Placu Wszystkich Świętych. Impreza trwa zazwyczaj do północy, a później- ciąg dalszy zabawy w jednym z wcześniej wynajętych krakowskich lokali.

Kto chce dowiedzieć się więcej o tram party lub od razu kupić bilet może to zrobić na stronie internetowej www.gmoods.com.

Alicja Marciniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski