MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy raz od 40 lat legendarny ułan nie wziął udziału w defiladzie

Redakcja
Dlaczego w tym roku nie pojechał Pan na czele patriotycznego pochodu z okazji Święta Niepodległości?

Rozmowa z WŁODZIMIERZEM "WOWKĄ" BRODECKIM, ułanem Rzeczpospolitej, legendarną postacią Krakowa

- Gdyby mnie o to poproszono, to poprowadziłbym szwadron podczas uroczystości. Nie otrzymałem jednak takiej propozycji. To jest decyzja miasta. Kiedyś uczestniczyłem w naradach przed uroczystościami, w których ustalaliśmy jak defilada będzie wyglądać, kto jedzie z przodu, kto z tyłu. Teraz mnie do takich rozmów nie zaproszono. To przykra dla mnie sytuacja. Poza tym, odkąd za uczestnictwo w uroczystościach związanych z 3 Maja czy 11 Listopada zaczęto płacić, organizować przetargi, to uznaję to za obrażające. W życiu nie wziąłem za to złotówki i tego nie zrobię. Ostatnio z naszą kawalerią w Krakowie zrobiło się dość smutno. Między szwadronami doszło do nieporozumień. Nie chcę w tym uczestniczyć. Tym razem przyjąłem zaproszenie pana Jana Rychlika, burmistrza gminy Alwernia.

- Trudno uwierzyć, że krakowskie uroczystości odbyły się bez Pana.

- Od 40 lat w Święta Narodowe wyjeżdżałem na ulice Krakowa na koniu w mundurze wojskowym. Na początku robiłem to sam. Jeszcze wtedy, kiedy nie było na to zezwolenia. Później kiedy już było wolno, jeździłem na czele Krakowskiego Szwadronu Ułanów, którego jestem honorowym dowódcą.

- Pamięta Pan pierwszą swoją samotną paradę?

- To było z okazji 3 Maja w 1980 roku. Później zawsze wyjeżdżałem również 1 września, 17 września i 11 listopada. Kiedy tylko pojawiałem się na ulicach Krakowa na koniu w mundurze majora Hubala zawsze byłem owacyjnie witany. Nieraz patrzono na mnie ze zdziwieniem. Kiedyś jechałem 17 września. Pytano mnie: "Co się stało?". Odpowiedziałem: "Proszę spojrzeć w kalendarz. Dziś mamy rocznicę napaści sowietów na Polskę". Wyjeżdżałem nawet w stanie wojennym, kiedy na ulicach była milicja i ZOMO. Najważniejszy mój przejazd odbył się wtedy, kiedy 11 listopada 1984 roku wróciłem z rajdu konnego na trasie Kraków - Monte Cassino. Starsze panie, które pamiętały jeszcze kawalerię, zawsze mile mnie wspominają. Ostatnio nawet mówiły przed Świętem Niepodległości: "No to znów Pana zobaczymy jak będzie konno prowadził defiladę". Odpowiedziałem, że będę w Alwerni. Były bardzo zdziwione. Dla mnie to nie jest problem, bowiem najważniejsze, aby świętować i oddać hołd tym, którzy walczyli o niepodległość. Wszędzie można robić to tak samo. Mam jeszcze gdzie się pokazywać na zasadzie żywej historii, choć mówiono, że wrosłem w krajobraz Krakowa.

- Skąd u Pana takie zamiłowanie do kawalerii?

- Mój ojciec służył w Wołyńskiej Brygadzie Kawalerii. Później brał udział w II wojnie światowej w 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, a następnie samodzielnej brygadzie kawalerii. Po wojnie był kwatermistrzem. Od dziecka miałem więc dostęp do koni. Później organizowałem rajdy konne szlakiem kawalerii w całej Europie do miejsc, w których walczyli polscy żołnierze. Francuzi napisali o mnie "Jeździec pamięci", co posłużyło do tytułu książki o mnie. W Monte Cassino w 1984 r. miałem honor poprowadzić defiladę na pierwszym Światowym Mityngu Pokoju, w którym uczestniczyli wszyscy, którzy tam walczyli podczas II wojny światowej. Zapraszają mnie na święta w całym kraju, bylebym tylko wsiadł na konia i się pokazał. Kraków jest jednak dla mnie kolebką.
- A co najważniejszego jest w życiu ułana?

- Najważniejszy jest koń i mundur. Całe wyposażenie musi być jak u ułanów. Tak musi być nawet wtedy jak występuję w filmach i prowadzę szwadron ułanów. Raz nie zgodziłem się jak dano nam siodła sportowe. Musieliśmy przywieźć kulbaki i osiodłać konie jak należy. W 1977 roku podczas kręcenia filmu "Wszyscy i nikt" usłyszałem najmilszy komplement. Po zdjęciach dotyczących jazdy kawalerii podszedł do mnie Ryszard Pietruski i powiedział, że po raz pierwszy w polskim filmie widział oficera kawalerii.

Rozmawiał PIOTR TYMCZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski