Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieszczochy reżimu

Redakcja
Polska Rzeczpospolita Ludowa jest republiką ludu pracującego. Polska Rzeczpospolita Ludowa nawiązuje do najszczytniejszych postępowych tradycji Narodu Polskiego i urzeczywistnia idee wyzwoleńcze polskich mas pracujących" - pisano w preambule do konstytucji PRL z 1976 roku.

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają

W jej artykule trzecim dodawano: "Przewodnią siłą polityczną społeczeństwa w budowie socjalizmu jest Polska Zjednoczona Partia Robotnicza".

PZPR powstała w grudniu 1948 r., gdy komunistyczna Polska Partia Robotnicza wchłonęła Polską Partię Socjalistyczną. Od tego czasu, aż do formalnego rozwiązania na początku 1990 r. była najważniejszą organizacją polityczną w Polsce. Miała ogromny wpływ na wszystkie dziedziny życia publicznego i społecznego. Choć do konstytucji PRL została formalnie wpisana dopiero w 1976 r., przez całe powojenne półwiecze decydowała o wszystkim, co się w kraju działo. Działające urzędy i instytucje były fasadą - faktycznie bowiem władza państwowa podporządkowana była władzy partyjnej. Najważniejszą rolę w państwie odgrywał I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR, który nieformalnie sprawował władzę zwierzchnią nad premierem rządu PRL czy przewodniczącym Rady Państwa. Odpowiedni sekretarze Komitetu Centralnego byli faktycznymi zwierzchnikami poszczególnych ministrów.

Ani polska, ani robotnicza

Jednym z instrumentów, które pozwalały partii komunistycznej realizować swoje cele i interesy był system nomenklatury. Był on - jak wiele rozwiązań przyjmowanych przez PPR, a później PZPR - kopią systemu wprowadzonego na początku lat dwudziestych XX w. przez partię bolszewicką w ZSRS. Naśladowanie sowietów było rozwiązaniem oczywistym, nie tylko ze względu na to, że "ludowa" Polska była krajem satelickim ZSRS. Także dlatego, że część polskich komunistów w większym stopniu identyfikowała się z czerwonym imperium. Wysoki funkcjonariusz bezpieki, a później jeden z istotniejszych działaczy PZPR, Mieczysław Moczar podkreślał: "Związek Radziecki jest nie tylko naszym sojusznikiem - to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, partyjniaków, ZSRR jest naszą Ojczyzną [...]". Działacze komunistyczni mieli świadomość, że ich partia była tworem obcym, narzuconym Polsce przez Związek Sowiecki jako narzędzie zniewolenia narodu. Bernard Tejkowski - w latach 1956-1957 członek władz wojewódzkich PZPR w Krakowie - w czasie październikowej "odwilży" 1956 r. podkreślał: "Przez ostatnie dwanaście lat partia nie była ani polska, ani robotnicza". Nie zmieniło się to do 1990 roku.

System nomenklatury polegał na tym, że organizacje partyjne miały prawo rekomendować i zatwierdzać kandydatów na stanowiska w administracji, gospodarce, szkolnictwie. Najwięcej do powiedzenia miały oczywiście najwyższe ogniwa komunistycznej władzy: Biuro Polityczne i Komitet Centralny PZPR, natomiast na poziomie wojewódzkim, np. w Krakowie, Komitet Wojewódzki, jego Egzekutywa i Sekretariat. Warszawa wysyłała do poszczególnych województw tylko ogólne instrukcje, każdy Komitet Wojewódzki opracowywał własne szczegółowe wykazy stanowisk podległych nomenklaturze.

Kadry są najważniejsze

Pierwsze takie wykazy dla województwa krakowskiego zachowały się z połowy lat pięćdziesiątych, potem były wydawane co kilka lat aż do końca istnienia partii komunistycznej. Stanowiska partyjne i administracyjne były podzielone pomiędzy KW, Egzekutywę KW oraz członków Sekretariatu KW. W praktyce najważniejszą rolę do spełnienia miało Biuro Kadr, przemianowane w dekadzie Edwarda Gierka na Wydział Kadr. Ten wydział zbierał całą dokumentację personalną o kandydatach i przedstawiał odpowiednim organom partii. Jak wyglądał proces zwalniania i powoływania - pokazuje przypadek Henryka Sołgi. Był to prokurator wojewódzki w Krakowie, który między innymi nadzorował sprawę związaną ze śmiercią Stanisława Pyjasa w maju 1977 r. Otóż pod koniec 1983 r. na Egzekutywie Komitetu Krakowskiego PZPR padł wniosek o odwołanie prokuratora Sołgi ze sprawowanej funkcji, ze względu, na to, że - jak stwierdzono - "nie wykazuje konsekwencji w realizacji polityki partii w działalności prokuratury". Kierownictwo krakowskiej partii zarzucało mu, że zbyt mała liczba osób została zatrzymana przez prokuraturę za kolportaż nielegalnych ulotek. W każdym razie Egzekutywa odwołała Sołgę w marcu 1984 r., potem tę decyzję zatwierdziła Warszawa. Ów przykład jest kolejnym dowodem na zależność tzw. wymiaru sprawiedliwości komunistycznego państwa od partii.
W nomenklaturze znajdowały się zarówno stanowiska partyjne jak i publiczne. Władze PZPR w Krakowie cyklicznie przeprowadzały tzw. kontrole kadrowe wybranych instytucji - na wezwanie Egzekutywy KW stawiali się członkowie rad narodowych, dyrektorzy szkół i zakładów pracy, komendanci Milicji Obywatelskiej, sędziowie, prokuratorzy... Ci, którzy należeli do PZPR, jak i ci, którzy formalnie nie byli z nią związani. Po przesłuchaniach podejmowano decyzję o dalszym losie danego urzędnika czy też funkcjonariusza publicznego.

Wisienka na torcie

Oczywiście z prawnego punktu widzenia decyzje partyjne zatwierdzały odpowiednie organy administracyjne, ale było to zwykłą formalnością. Przez lata funkcjonowania systemu nomenklatury w Polsce członkowie PZPR oraz partii wobec niej satelickich - Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego - stworzyli system gwarantujący wybranym liczne przywileje o charakterze materialnym. Nie mam tu na myśli tylko funkcjonujących w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku sklepów za "żółtymi firankami", ale przede wszystkim: płace, emerytury i inne świadczenia dla pracowników aparatu partyjnego i zajmujących stanowiska nomenklaturowe. Zgodnie z instrukcjami KC z lat siedemdziesiątych, wystarczyło przepracować w aparacie 10 lat (przy ogólnym stażu pracy co najmniej 15 lat) i osiągnąć wiek 55 lat (mężczyźni) lub 50 lat (kobiety) by "za wysługę lat" przejść na emeryturę. Ciekawym zjawiskiem było masowe przyznawanie nagród pieniężnych członkom aparatu partyjnego. Przykładowo w 1984 r. były one nie niższe niż 2-3 tys. zł (przy średniej pensji wynoszącej blisko 17 tys. zł) i to w sytuacji kryzysu gospodarczego i deficytu budżetowego.

Funkcjonowanie nomenklatury w PRL-u było zjawiskiem niezwykle szkodliwym dla gospodarki i innych dziedzin życia społecznego. Przy obejmowaniu określonych stanowisk nie liczyły się kompetencje (w każdym razie miały bardzo marginalne znaczenie), a tylko pozycja i umocowanie danej osoby w środowisku PZPR. Na co zwracali uwagę komunistyczni notable przy powierzaniu danej osobie stanowiska? Najlepiej pokazuje to fragment charakterystyki delegatów z Nowego Sącza na pierwszą konferencję sprawozdawczo-wyborczą PZPR w Krakowie w 1949 r. O przewodniczącym Rady Narodowej w Nowym Sączu Romanie Pawłowskim możemy przeczytać, że był "ideologicznie wyrobiony i politycznie pewny".

System nomenklaturowy okazał się także bardzo ciężkim balastem w pierwszych latach po upadku komunizmu. Jak w swoich pracach pokazała prof. Jadwiga Staniszkis, nastąpił tzw. proces uwłaszczenia nomenklatury. Polegał on na tym, że mianowani przez PZPR dyrektorzy pod płaszczykiem prywatyzacji stali się, często w nielegalny sposób, właścicielami niegdyś państwowych przedsiębiorstw. Stało się to źródłem wielu patologii w III Rzeczpospolitej.

SEBASTIAN DRABIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski