Z opinii biegłych wynika, że w dniu katastrofy za sterami tupolewa zasiadła niedoświadczona załoga, której uprawnienia sfałszowano. Biegli nie mieli jedynie zarzutów do kompetencji technika pokładowego, Andrzeja Michalaka, który zdobył pełen zestaw uprawnień i mógł pracować podczas lotów najważniejszych osób w państwie.
W ekspertyzie odtworzono przebieg kariery pilotów. Dowódca, kapitan Protasiuk, trafił do elitarnego 36. Pułku Lotnictwa wprost ze szkoły pilotów wojskowych w Dęblinie, co biegli uznali za błąd. Po przeniesieniu odbył on krótkie szkolenie. – Okrojony program zawiera tylko 30 proc. ćwiczeń przewidywanych w pełnym szkoleniu – stwierdzili biegli.
To nie koniec wykroczeń, do jakich doszło w wyszkoleniu Protasiuka. Nie miał on nawet prawa podejść do przyśpieszonego szkolenia, nie zdobył bowiem drugiego stopnia pilota wojskowego. Co więcej, podczas okrojonego kursu nie wykonał wszystkich przewidzianych w programie ćwiczeń. – Mogło to skutkować słabymi nawykami w zakresie pilotowania samolotu i dowodzenia załogą – uznali biegli cytowani prze z TVN 24.
WIDEO: Sondaż: Większość Polaków nie wierzy w zamach w Smoleńsku
Źródło: TVN24/x-news
Protasiukowi nadano uprawnienia do sterowania tupolewem, chociaż podczas lotu egzaminacyjnego miał bardzo dobre warunki atmosferyczne, m.in. bezchmurne niebo. Warunki sfałszowano, zmieniając m.in. widzialność z 10 km. do 800 m. W ten sposób pilot otrzymał bezprawnie uprawnienia.
Major Robert Grzywna, jako drugi pilot, odbył zaledwie trzy loty tupolewem, co powinno go dyskwalifikować jako członka załogi tupolewa. Z kolei zero godzin i zero minut wynosił czas nalotów, jakie wykonał na Tu-154M nawigator Artur Ziętek.
Ekspertyza z wojskowej prokuratury jest dowodem na rozkład elitarnego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Pułk od 2007 roku podlegał Dowódcy Sił Zbrojnych, generałowi Andrzejowi Błasikowi, który również zginął pod Smoleńskiem. Biegli postawili mu zarzut niewykrycia nieprawidłowości w szkoleniu załogi, a także niewprowadzenie planu naprawczego po katastrofie samolotu CASA w 2008 roku.
Biegli za początek zaniżenia standardów w elitarnych 36. pułku datują na rok 2004. To wtedy ówczesny minister obrony narodowej, Jerzy Szmajdziński, wprowadził nowe etaty, co wpłynęło na obniżenie zarobków i odpływ kadr z jednostki.
W ekspertyzie pojawiają się również kolejni szefowie MON, Bogdan Klich i Aleksander Szczygło. Mieli oni wiedzieć, że w jednostce szkolenie przebiega nieprawidłowo, a nawet naciskali, żeby piloci byli szkoleni w szybszym trybie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?