Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pilot cessny widział tylko niebo

Redakcja
Być może jednym z wniosków po kontroli będzie sugestia przeniesienia organizacji pikniku w inne miejsce Fot. Anna Kaczmarz
Być może jednym z wniosków po kontroli będzie sugestia przeniesienia organizacji pikniku w inne miejsce Fot. Anna Kaczmarz
Niewykluczone, że Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych zasugeruje organizatorom pikniku lotniczego w Czyżynach przeniesienie imprezy w inne miejsce. Już w ubiegłym roku zwracała uwagę, że nie jest to bezpieczny teren na tego typu pokazy.

Być może jednym z wniosków po kontroli będzie sugestia przeniesienia organizacji pikniku w inne miejsce Fot. Anna Kaczmarz

PO WYPADKU. Już w ubiegłym roku komisja badająca wypadki lotnicze sugerowała zmianę miejsca pikniku

Rok temu podejście samolotu do lądowania na Balicach zostało zakłócone przez jeden ze statków powietrznych uczestniczących w pikniku lotniczym. Przyczyną incydentu, według komisji, była niewłaściwa koordynacja pomiędzy organizatorami pokazów lotniczych a służbą ruchu lotniczego lotniska Kraków-Balice. Komisja zaleciła usprawnienie organizacji pikniku oraz rozważenie, czy wybór lądowiska Czyżyny na miejsce pokazów nie niesie zbyt dużego ryzyka.
Komisja, która bada przyczyny wypadku po niedzielnym pikniku lotniczym, w wyniku którego zginęły dwie osoby, zakończy prace w Krakowie dzisiaj. Wczoraj odwiedziła lotnisko w Czyżynach i dokładnie zmierzyła długość i szerokość pasa startowego i przyjrzała się jego nawierzchni. Być może jednym z wniosków po kontroli będzie sugestia przeniesienia organizacji pikniku w inne miejsce. - To może być tylko wniosek, my nie mamy siły sprawczej, aby nakazać organizację imprezy w innym miejscu - zaznacza Andrzej Pussak z PKBWL.
Do Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych trafiły zeznania pasażera cessny, która, po pikniku lotniczym, spadła na drzewa w parku. O chwilach przed wypadkiem opowiadał 32-letni pasażer, który uratował z samolotu dwie osoby. Wyciągnął z cessny 45-letniego i 29-letniego pasażera. Sam został poparzony, trafił do Szpitala im. L. Rydygiera, skąd wypisał się we wtorek na własne żądanie.
Według niego lot przebiegał w całkowitym spokoju. - Pilot nie zgłaszał żadnych problemów z silnikiem, ani z prowadzeniem samolotu. Na pokładzie nie było żadnej paniki - powiedział nam Edmund Klich, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Według niego nie jest prawdziwa hipoteza, że pilot specjalnie nakierował się w stronę parku, aby nie spaść na ruchliwą ulicę czy bloki. - Ponieważ samolot leciał z ogonem bardzo obniżonym i podniesionym przodem, to prawdopodobnie wcale nie zauważył drzew, dopiero wtedy, kiedy na nie wpadł - powiedział Edmund Klich. Samolot leciał w pozycji, która w fachowym języku nazywa się przeciągnięciem, prawdopodobnie widział więc przed sobą tylko niebo. Cessna miała zbyt małą siłę nośną. Jej prędkość oscylowała wokół granicy, przy której samolot w ogóle jest w stanie lecieć.
Według Andrzeja Pussaka z Komisji Badania Wypadków Lotniczych zeznania pasażera nie wnoszą niczego nowego do sprawy ustalania przyczyn wypadku. - Najważniejszy w tej sprawie jest sposób poruszania się samolotu, który obejrzeliśmy na filmie i przeanalizowaliśmy klatka po klatce - powiedział Andrzej Pussak. Według członków komisji samolot poruszał się ze zbyt małą prędkością i nie potrafi wzbić się wyżej w powietrze. Eksperci zwracali także uwagę, że był bardzo obciążony - w środku siedziały cztery osoby, z bagażami.
Na portalu lotniczym lotnictwo.net piloci krytycznie wypowiadają się na temat lotniska w Czyżynach, które według nich jest niebezpieczne ze względu na krótki pas startowy i linię wysokiego napięcia w pobliżu.
Pokazy lotnicze odbywają się także w Radomiu, na lotnisku wojskowym usytuowanym poza miastem. - U nas publiczność stoi w miejscu wydzielonym, w sporej odległości od miejsca startu samolotów. Samoloty nie latają nad publicznością, ani nad blokami - powiedział Stanisław Szczepanowski, dyrektor Aeroklubu Radomskiego. Dwa lata temu na pokazach w Radomiu rozbiły się podczas akrobacji dwa samoloty grupy "Żelazny", zginęli dwaj piloci. Gdyby taka katastrofa zdarzyła się w Krakowie wraki samolotów mogłyby spaść prosto na tłum obserwujący pokazy.
Cessna rozbiła się w niedzielę w parku, gdzie jest wielki plac zabaw. W pobliżu jest także hipermarket, biurowiec, stacja benzynowa i akademiki. "Ja co roku drżę, bo mieszkam tuż obok na 10 piętrze. Dużo to potrzeba? Ludzie oprotestujmy tę imprezę. Jeśli już, to niech odbywa się na peryferiach miasta. Przecież tym razem mogło zginąć tyle niewinnych ludzi. Obok bawiły się dzieci!" - pisze "Ja". Na argument, że nad Krakowem i tak przelatują samoloty pasażerskie "Krakus" odpowiada: "Ale żaden samolot pasażerski nie robi akrobacji przelatując nad blokami mieszkalnymi, a to jest duża różnica. Nie można za cenę czyjejś przyjemności ryzykować jakimkolwiek wypadkiem, który statystycznie zdarza się raz na 6 pokazów".
Piknik lotniczy może teraz jednak odbywać się w centrum miasta zgodnie z przepisami. - Nie ma zakazu organizowania pokazów lotniczych na lotniskach w centrum miasta. Nie ma też żadnej propozycji zmiany, która szłaby w tym kierunku - powiedziała Katarzyna Krasnodębska, rzeczniczka prasowa Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Agnieszka Maj
[email protected]
\
Redakcji należą się podziękowania za tak obszerne poruszenie tematu zagrożenia publicznego jakie stanowi organizowanie pokazów lotniczych prawie w centrum miasta.
Nie było takiego pikniku w Czyżynach, aby nie dochodziło do tzw. przesłanek, czyli incydentów, które cudem nie kończyły się wypadkiem. Powszechna opinia ludzi z branży lotniczej, to było stwierdzenie "do tragedii musi dojść wcześniej czy później". I niestety doszło. Szczęście w nieszczęściu, że samolot nie spadł na blok mieszkalny lub pobliskie markety. A przecież kilka kilometrów dalej znajduje się olbrzymie niewykorzystane lotnisko Pobiednik, gdzie bezpieczne organizowanie pokazów nie byłoby żadnym problemem.
Przeraża arogancja pracowników Muzeum Lotnictwa, którzy nie pofatygowali się nawet na miejsce wypadku, a w opublikowanych przez Was ich wypowiedziach przebija obojętność (...). Wszystkim wiadomo, że samoloty cessna potrzebują do startu długiego rozbiegu. W trakcie pikniku lotnisko było w statusie tzw. kontrolowanym, a więc pilot musiał złożyć plan lotu, gdzie wykazuje się ilość posiadanego paliwa jak również liczbę pasażerów i obowiązkiem kontrolera było nie dopuścić do tego startu. Gdyby ten lot odbywał się na lotnisku Pobiednik, nie byłoby mowy o tego typu tragedii. Uważam, że lotnisko Czyżyny powinno być zamknięte dla samolotów, a kolejne pikniki powinny demonstrować tylko statycznie eksponaty muzealne.
Z poważaniem
ANDRZEJ NOWAKOWSKI
*OPR. AM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski