Piramidę przy Muzeum Lotnictwa coraz bardziej niszczą wandale

Drewnianą instalację pomalowaną w biało-czerwone pasy wykonał Maurycy Gomulicki. To część projektu „Wielokulturowość nie działa?” i stoi w parku od czerwca zeszłego roku.

Niedawno spacerująca tamtędy mieszkanka zaalarmowała nas, że piramida została zniszczona. - Jacyś wandale namalowali na niej kolorowe napisy, ostatnio jest ich coraz więcej i to nawet na samym szczycie - oburza się pani Renata, która mieszka przy al. Jana Pawła II i po parku spaceruje z dzieckiem.

Problemy z pseudografficiarzami potwierdza dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego. - Park jest ogólnodostępny, a niestety nie wszyscy wykazują się kulturą - mówi dyrektor Krzysztof Radwan i dodaje, że grafficiarze nie omijają także innych rzeźb na terenie muzeum. - Ze stowarzyszeniem, które jest pomysłodawcą projektu, umawialiśmy się, że to rzeźba czasowa i możemy ją w każdej chwili rozebrać - wyjaśnia dyrektor Radwan. - Zastanawialiśmy się nas tym, ale chyba raczej to odmalujemy - dodaje.

Tymczasem sam artysta, który wykonał Piramidę, nie traktuje graffiti jako aktu wandalizmu, jeśli pojawiają się np. na murach przemysłowych, które są w ten sposób ożywiane, a nie niszczone. - W przypadku Piramidy wolałbym by nie była pokryta graffiti, by ekspresja młodych ludzi szła w innym kierunku, ale bardzo mnie to nie dziwi, ani nie boli, że tak się stało - twierdzi Maurycy Gomulicki. - Trzeba się po prostu zastanawiać na czym się maluje - podkreśla Gomulicki.

Tymczasem na inną nowohucką instalację - metalowe muchomory przed Nowohuckim Centrum Kultury nikt nie podnosi ręki ze sprayem.

- Nie odnotowaliśmy żadnych aktów wandalizmu, wręcz przeciwnie. Muchomory budzą pozytywne emocje i są nawet wykorzystywane jako plener do sesji ślubnych - wyjaśnia Magdalena Gajoch z NCK.