MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pizza po dobrej robocie

JUK
Tak cieszyli się wiślacy po zdobyciu gola w meczu z Fulhamem. Jego strzelec - Dudu Biton - rzucił się w objęcia trenera Roberta Maaskanta. FOT. WACŁAW KLAG
Tak cieszyli się wiślacy po zdobyciu gola w meczu z Fulhamem. Jego strzelec - Dudu Biton - rzucił się w objęcia trenera Roberta Maaskanta. FOT. WACŁAW KLAG
Zwycięstwo nad Fulhamem Londyn (1-0) przejdzie do historii Wisły Kraków. Zespół "Białej Gwiazdy" pokonał pierwszy raz angielską drużynę w europejskich pucharach i dzięki temu zachował szansę na awans z grupy Ligi Europy. Wiślacy nabrali też pewności siebie, bo okazali się lepsi od ekipy występującej w Premier League.

Tak cieszyli się wiślacy po zdobyciu gola w meczu z Fulhamem. Jego strzelec - Dudu Biton - rzucił się w objęcia trenera Roberta Maaskanta. FOT. WACŁAW KLAG

PIŁKA NOŻNA. - Cieszę się, że nawet bez podstawowych zawodników możemy wygrywać ważne mecze - mówi trener Wisły Robert Maaskant, zbudowany zwycięstwem nad Fulhamem

- Atmosfera po wygranej była bardzo dobra. Po meczach zawodnicy w szatni zawsze coś jedzą. Nieraz są to sandwicze, nieraz sushi, tym razem była to pizza. Niektórzy piłkarze zabrali do szatni swoje dzieci. Było więc bardzo radośnie - mówi trener Wisły Robert Maaskant. W klubie nie został długo, bowiem spieszył się do domu, do żony i niedawno narodzonego syna.

Wczoraj miał więcej czasu na analizę czwartkowego sukcesu, który wiślacy osiągnęli, grając bez ważnych postaci drużyny, kontuzjowanych: Radosława Sobolewskiego, Maora Meliksona, Patryka Małeckiego, czy Marko Jovanovicia.

- To oznacza, że podjęliśmy właściwą decyzję przed sezonem, komponując tak szeroką kadrę. Wiedzieliśmy, że czeka nas wiele spotkań, mogą przytrafić się kontuzje. Cieszę się, że nawet bez podstawowych piłkarzy możemy wygrywać ważne mecze - zaznacza Maaskant. Pamięta o tym, że Fulham też nie zagrał w najsilniejszym składzie: - Nie wystąpiło kilku zawodników, m.in. Zamora i Dempsey. Wiem, że trener Martin Jol podjął decyzję, aby ich nie zabierać na ten mecz, bowiem Fulham czeka bardzo ważne ligowe spotkanie z Evertonem. W składzie było jednak sześciu, siedmiu podstawowych zawodników.

Holenderski szkoleniowiec wiślaków podkreśla, że nie traktował tego meczu jako pojedynku ze swoim rodakiem Martinem Jolem. Przypomnijmy, że wcześniej przegrał w Holandii (1-4) z Twente Enschede, prowadzonym przez innego rodaka Co Adriaanse.

- To nie była personalna walka. Nie cieszyłem się dlatego, że wygrałem z holenderskim trenerem, ale ze zwycięstwa drużyny. Mam szacunek do Martina Jola, to dobry trener z fantastyczną karierą. Podobnie jest w przypadku Co Adriaanse. Chciałem zagrać jak najlepiej z Twente. Nie chodziło o mnie, ale o polską piłkę nożną. Jeżeli zagralibyśmy dobrze w Enschede, w Holandii byłby większy szacunek dla polskiego futbolu. Mówiłem, że Twente jest bardzo mocnym zespołem, w czwartek wygrało na wyjeździe 4-1 z Odense. My też przegraliśmy z nimi 1-4. Popełniliśmy indywidualne błędy. Oglądając ten mecz, nie widziałem Wisły, jaką znam - przyznaje Maaskant.

Po czwartkowym meczu był zadowolony z postawy swoich rodaków Kewa Jaliensa i Michaela Lameya, którzy byli ostatnio mocno krytykowani (szczególnie za mecz z Twente). W spotkaniu z Fulhamem pokazali, że stać ich na dużo więcej. - To doświadczeni zawodnicy. Wiedzieli, że muszą coś udowodnić. Jestem z nich zadowolony - ocenia szkoleniowiec "Białej Gwiazdy".

W czwartkowym meczu spełnił wcześniejsze życzenia kibiców i dał szansę młodym wychowankom Wisły Danielowi Brudowi i Michałowi Czekajowi, którzy weszli na boisko w końcówce.

- Nie wiem, czy wcześniej trener planował moje wejście na boisko, ale Osman Chavez dostał czerwoną kartkę. To była więc trochę wymuszona zmiana. Nie było mnie na meczu z Jagiellonią, byłem w Białymstoku. Słyszałem od znajomych o tym, co wówczas krzyczeli kibice. Cieszy mnie, że fani nas wspierają i chcą, żeby młodzi Polacy grali - mówi Czekaj.
Brud przebywał na boisku dłużej i zachował dobre wspomnienia: - To dla mnie bardzo miłe, że kibice Wisły chcą, abym grał i robię wszystko, aby tak było. W spotkaniach ligowych jeszcze dobrze nie powąchałem boiska, a tu dostałem szansę w takim meczu. Była więc ekscytacja. Wchodziłem przy prowadzeniu 1-0, była odpowiedzialność za wynik.

Porażka z Wisłą nie podłamała zawodników Fulhamu. Napastnik tego zespołu Andrew Johnson tak komentuje sytuację: - Zaczęliśmy dobrze, kontrolowaliśmy ten mecz. A potem Moussa Dembele został odesłany do szatni z czerwoną kartką. A przecież tylko dotknął ramienia rywala, a tamten złapał się od razu za twarz i padł na murawę. Ta czerwona kartka była kluczowym momentem spotkania, do tamtego momentu nawet nie pomyślelibyśmy, że przegramy ten mecz. Sytuacja w naszej grupie jest obecnie dość ciekawa. Musimy teraz wygrywać mecze u siebie. Jeżeli tak będzie, awansujemy.

Piotr Tymczak, (JUK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski