Proste wyliczenia dowodzą, że opłaty pobierane na bramkach w Balicach i Mysłowicach są już większe niż koszty zakupu paliwa potrzebnego do pokonania odległości między tymi bramkami. Ale Stalexport Autostrada Małopolska, firma, która ma koncesję na ten płatny odcinek A4, nic sobie z tego nie robi.
Czytaj także: Znowu podwyżka opłat na A4 >>
Do tego tłumaczy, że gdyby ruch na zarządzanej przez nią autostradzie był mniejszy, to podwyżki byłyby jeszcze większe i częściej by je wprowadzano. To można potraktować jako groźbę – bo jeśli po podwyżce ruch zmaleje, zarządca „zostanie zmuszony” do kolejnego podniesienia opłat. Oczywiście dla dobra i bezpieczeństwa kierowców.
Nietrudno się domyślić, że po 1 marca – wtedy wejdzie w życie kolejna podwyżka opłat na A4 – samochody osobowe zaczną omijać autostradę i wyruszą na drogi równoległe do niej. Pewnie będą wolniej jeździć, spalą więcej benzyny, ale wybiorą to zamiast zgody na podwyżkę, którą trudno uzasadnić.
Pewnie znajdą się i twórcy, którzy przerobią wielki hit Kazika „12 groszy” na „20 złotych”. Będą więc wersy o przynoszeniu w zębach tej kwoty, a także wyliczenia, na co są przeznaczone kolejne złotówki. I oczywiście prośba, by nie było z tego powodu płaczu.
Może i koszty zarządzania autostradą między Krakowem a Katowicami są coraz większe. Może i inwestycje są bardzo kosztowne. Ale jeśli wszystkie inne płatne autostrady są tańsze, i to znacznie, trudno zrozumieć, że najdroższa z nich będzie jeszcze droższa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?