Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plac Szczepański. - kontrowersyjna decyzja

Redakcja
Prawdziwym zaskoczeniem była dla mnie decyzja Wojewódzkiego Konserwatora dotycząca ostatecznego rozwiązania placu Szczepańskiego. Po kilku miesiącach od przedłożenia przez Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych wniosku o umożliwienie - w związku z przebudową płyty placu - realizacji dodatkowego wejścia do sal wystawowych dolnego poziomu Pałacu Sztuki, z odpowiednim przekształceniem otoczenia od strony wschodniej Pałacu (obniżenie jego poziomu o ok. 1 m na powierzchni ok. 4 proc. całości placu), zapadła w końcu decyzja odmowna. Trudno się z tą decyzją pogodzić, tym bardziej można również polemizować z jej uzasadnieniem. Składa się ono z następujących argumentów:

Pomysły, postulaty, polemiki

Pierwszy wynika z przeprowadzonych w ostatnich tygodniach badań archeologicznych. Wiadomo, jak uboga byłaby wiedza historii o naszej kulturze bez ich żmudnej pracy. Odkrywają oni czasem zaskakujące fakty, potwierdzają zakładane przypuszczenia. Wartościowe należy chronić i zabezpieczać, te o mniejszym znaczeniu udokumentować dla potomności. Do tych pierwszych można by zaliczyć pozostałości po ceramicznym piecu dla dawnej mieszczańskiej kamienicy. Lecz stare drewniane pozostałości to, obok bardziej oddalonych od Pałacu Sztuki solidnych i nie kolidujących z moją koncepcją zrębów zabudowy, bliżej położone zbutwiałe szczątki, nie odzwierciedlające określonego systemu budowli. Jestem głęboko przekonany, odnosząc się z całym szacunkiem i uznaniem dla dokonanych odkryć, że można dostosować - z niewielkimi zmianami, przedstawioną przeze mnie koncepcję otoczenia tej części Pałacu do wymogów konserwatorskich. Niestety, nie dano mi szansy podjęcia tej próby, przesądzając ostatecznie jej nieaktualność. Dodając jednocześnie sformułowanie, że "realizacja przebudowy placu zgodnie z ideą prof. Cęckiewicza musiałaby się wiązać z bezpowrotnym zniszczeniem tych zabytków, zatem w tej sytuacji jest niedopuszczalna". Moja wyobraźnia pozwala mi tylko z pełną świadomością stwierdzić, że tracimy, kosztem szczątków jednej zabytkowej belki, możliwość ciekawszego rozwiązania całego placu przez przestrzenne i funkcjonalne powiązanie go z Pałacem Sztuki.
Drugi argument, oparty o opinię Stowarzyszenia Historyków Sztuki - O. Kraków, o "naruszeniu i zmianie w tym miejscu chronionego prawnie wpisem do rejestru zabytków oraz wpisem na listę światowego Dziedzictwa UNESCO układzie urbanistycznym Starego Miasta" wydaje mi się jakimś nieporozumieniem. Jeśli niewielkie, jednometrowe obniżenie znikomej części placu z rampą dla niepełnosprawnych oraz dodatkowe wejście, będące przedłużeniem istniejącego okna uznamy za zmianę układu urbanistycznego, to albo nie wiemy, co to jest układ urbanistyczny, albo świadomie ośmieszamy autorów takiego sformułowania. Przecież już w trakcie prac projektowych Pałacu Sztuki, poprzedzających projekt Franciszka Mączyńskiego, a wykonanych przez Karola Zarębę, były podejmowane próby powiązania Pałacu z placem wejściem głównym na jego płytę. Dopiero w ostatniej wersji projektu tegoż autora stanowiącej (po jego śmierci) wytyczne do konkursu - okrojonej powierzchniowo ze względów ekonomicznych i z powodu braku środków w budżecie miejskim na przebudowę placu - zalecono w warunkach konkursowych wprowadzenie wejście od ul. Szczepańskiej, co spotkało się z uzasadnioną później krytyką. I tak już na całe stulecie pozostało: zamiast przestrzennych powiązań wynikających z kompozycji otoczenia i oczywistych związków placu z Pałacem - całkowita ich obojętność, zamiast wydobycia wspaniałej architektury secesyjnej elewacji wschodniej - jej zdeprecjonowanie do roli bocznej fasady stopniowo zasłanianej drzewami i kioskami.
A kiedy wreszcie ktoś przy okazji całkowitej przebudowy placu podejmuje próbę przywrócenia tych wartości, które w Pałacu jako niewątpliwym dziele sztuki architektury secesyjnej występują w silniejszej dawce w architekturze i dekoracji tzw. ścian bocznych niż szczytowych, wysuwa się argument o negatywnych konsekwencjach zmian elewacji Pałacu. Wytacza się najcięższe działa do ustrzelenia wróbla. I to jest sedno nie tylko tej sprawy, ale wielu innych, które występują na obszarze naszego miasta.
Niektórzy historycy sztuki o skrajnie konserwatywnych poglądach protestują przy projektach modernizacyjnych czy rewaloryzacjach przeciwko jakimkolwiek zmianom. Jako podstawowy argument wysuwają stwierdzenia, że "tak nigdy nie było". I że dokładne odtworzenie z przeszłości jest jedynym sposobem i metodą właściwego rozwiązania.
I równolegle niektórzy architekci przy podobnych zadaniach związanych z modernizacją (a czasem również rewaloryzacją) zajmują całkowicie odmienne stanowisko - wyrażone stwierdzeniem, że "nie obchodzi mnie jak było, projektuję w XXI wieku i chcę zostawić świadectwo współczesności".
Ta dwubiegunowa skrajność poglądów jest nie do pogodzenia. Stała się w konsekwencji przyczyną wielu niedobrych dla miasta decyzji podejmowanych często przez mało z natury rzeczy kompetentne w tym zakresie władze, które nie mogły się doczekać ze strony odpowiednich środowisk zawodowych jednoznacznego stanowiska.
Tak ortodoksyjne stanowiska niektórych historyków sztuki i konserwatorów, jak również nadmierna arogancja wielu architektów - nie uwzględniają konieczności zajmowania wspólnego stanowiska w wielu różnych istotnych sprawach i zrozumienia: u pierwszych (historyków) - że miasto jest żywą materią podlegającą w swojej historii ewolucji wyrażonej poprzez ciągle zmieniające się uwarunkowania codziennego życia jego mieszkańców, u drugich natomiast (architektów) - że rezygnacja i nieuwzględnianie tradycji jest przerwaniem ciągłości kultury. A nic tak nie świadczy o naszej tożsamości, potrzebnej szczególnie teraz w Nowej Europie, jak nasza kultura i nasze tradycje. Lecz jednocześnie nie mniej potrzebna jest nasza zdolność i umiejętność nadążania za wymaganiami, jakie stawia przed nami współczesność - nie na skrajach czy obrzeżach Europy, tylko w jej środku. I nie na peryferiach tego pięknego miasta, tylko w jego ścisłym centrum - na placu Szczepańskim. Może to miejsce, stanowiące obecnie plac Niezgody przybliży - poprzez wspólne dyskusje - potrzebne porozumienie między dwoma zainteresowanymi stronami i usunie niepotrzebne spory. Tym bardziej, że tak potrzebnej i wszechstronnej dyskusji, jak o przyszłym wyglądzie i funkcji tego właśnie miejsca nigdy dotąd nie było.
Witold Cęckiewicz
Prof. Witold Cęckiewicz jest wybitnym polskim architektem, był głównym architektem Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski