Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Płacą mi za to, co kocham

Bogdan Przybyło
Czesław Palik ma 66 lat. Obecnie prowadzi Bronowiankę Kraków.
Czesław Palik ma 66 lat. Obecnie prowadzi Bronowiankę Kraków. FOT. JACEK KOZIOŁ/ARCHIWUM
ŻYCIE NA TRENERSKIEJ ŁAWCE: CZESŁAW PALIK. Pochodzi ze Zwierzyńca, do szkoły podstawowej chodził na ul. Pru­sa. Uważa, że nie miał wyboru i mógł trafić tylko do jednego klubu...

– Wypatrywał nas na Błoniach Ignacy Książek, który przyglądał się kopiącym tam piłkę chłopakom. Ale mi i bez tego najbliżej było do Cracovii – mówi Czesław Palik.

Z „Pasami”, prowadzonymi przez trenera Romana Durnioka, zdobył w 1966 roku wicemistrzostwo Polski juniorów. Na Kałuży trudno było mu jednak przebić się i przeniósł się do Kielc. Związał się z tym miastem na prawie 30 lat. – Odszedłem dokładnie 13 grudnia, a po kilku miesiącach, latem 1973 roku, wystąpiłem w Koronie przeciwko Cracovii na jej stadionie w barażach o II ligę i wygraliśmy – wspomina dawne dzieje.

Rok później, będąc jeszcze zawodnikiem, ukończył kurs trenerski. – Moim marzeniem zawsze było zostać trenerem i przy pierwszej okazji postanowiłem zrobić ku temu krok – mówi Czesław Palik. – Ale nic dziwnego, skoro miałem tak wspaniałych szkoleniowców jak Michał Matyas, Roman Durniok, Augustyn Dziwisz. Potem skończyłem jeszcze studia na katowickiej AWF. Moim egzaminatorem był tam ówczesny trener reprezentacji Polski, Antoni Piechniczek.

Już pierwsza samodzielna praca szkoleniowa przyniosła mu sukces i to w skali krajowej. – W 1981 roku młodzieżowa reprezentacja okręgu kieleckiego pokonała w finale Memoriału Michałowicza zespół rzeszowskiego, właściwie była to Stal Mielec – opowiada o tym zwycięstwie.

Najdłużej i najczęściej, bo aż pięć razy pracował w Koronie, stąd też przede wszystkim łączony jest z tym klubem. Były jeszcze inne zespoły, z którymi pracował kilkakrotnie: KSZO Ostrowiec Św., Hetman Zamość, Stal Stalowa Wola, Stal Rzeszów, Okocimski Brzesko.

– W Ostrowcu wywalczyłem awans do ekstraklasy – wspomina. – Ten awans był moim największym sukcesem, ale zaraz po nim było to moje słynne zwolnienie. Był to bardzo mocny cios. W ogóle awansowałem z różnymi zespołami pięć razy. Nawet założyłem się z jednym z moich trenerskich nauczycieli, Bogumiłem Gozdurem, kto więcej razy awansuje – i przerosłem mistrza.

Palik pracował niemal zawsze w klubach Polski południo­wo-wschodniej, ale w Krakowie trenerskie obowiązki podjął po raz pierwszy dopiero pod koniec lat 90., w II lidze. – Ściągnął mnie do Wawelu generał Mieczysław Karus, wspaniała postać.

To właśnie z Wawe­lem zwią­zana jest jedna z bardziej znanych historii.

– Rozkochałem w piłce całą rodzinę, w tym żonę Helenę, z którą jesteśmy razem 40 lat. Przeżywa mecze jeszcze bardziej niż ja. Podczas spotkania z KSZO zaczęła z parasolką gonić sławetnego sędziego Antoniego Fijarczyka, który był kiedyś moim zawodnikiem – śmieje się szkoleniowiec.

Praca w Wawelu sprawiła, iż powrócił na stałe do Krakowa. Od tamtej pory prowadził różne zespoły z Małopolski, m.in. Garbarnię, Proszowiankę, Górnika Wieliczka, Okocimskiego. Obecnie jest szkoleniowcem występującej w klasie okręgowej Bronowianki. – Nie brakuje w niej uzdolnionej młodzieży, mamy też dobrze rokujących młodych trenerów – mówi o klubie z Bronowic.

– Trenerka była i ciągle jest moją pasją – twierdzi Czesław Palik. – Przez długie lata robię więc to, co kocham i jeszcze mi za to płacą. Chociaż z tym płaceniem jest różnie. Wciąż wiele klubów jest mi winnych pieniądze, jest to w naszym futbolu nagminny proceder. Tylko jednego nie doprowadziłem przed sąd, ale nie ma takiego klubu, żebym wchodził do niego i ludzie na mój widok przeklinali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski