Marek Kęskrawiec: EDYTORIAL
Otóż dzieci z bogatych domów były nieustannie przepędzane z placu zabaw przy wieżowcach z płyty. Mówiono im: „wasi rodzice się ogrodzili, wchodzić do was nie można, więc wy też stąd spiep...”. No i dzieciaki z apartamentowców dla elity wracały smutne do swych mieszkań, bo po prostu nie miały się gdzie bawić.
Czytaj takżę: Kraków zagrożony parkingowym paraliżem >>Niestety, niewielu współczesnych deweloperów myśli o tak prozaicznej rzeczy, jak plac zabaw. Lepiej na tym miejscu postawić kolejny dom. Co to wszystko ma wspólnego z pączkowaniem zastrzeżonych stref parkingowych w Krakowie? Ano ma. Na naszych oczach, od lat 90., trwa nieustanne usychanie przestrzeni publicznej. Nowe osiedla muszą się odgradzać płotami i ochroną, a kolejne dzielnice składać wnioski o pobieranie haraczu od „obcych”, choćby nawet byli obywatelami tego samego miasta. Tylko dlatego, że ośmielają się parkować na nie swoich ulicach. Żeby było jasne. Też współczuję mieszkańcom dwóch ulic na Dębnikach, pozbawionych miejsc parkingowych. Nie winię ich za składane wnioski. Mają prawo czuć się wkurzeni. Jednak efektem nowej strefy będzie to, że auta intruzów przeniosą się parę ulic dalej. Potem mieszkańcy kolejnego „skażonego” rejonu wystąpią o następną strefę i tak na zasadzie pączkowania i snieżnej kuli – w końcu cały Kraków stanie się jedną wielką strefą płatnego parkowania. Wtedy za darmo ustawimy auto na polu pod miastem, o ile rolnicy też się nie zbuntują. Mam nadzieję, że ta czarna wizja uświadomi decydentom, że Kraków potrzebuje sieci darmowych lub tanich parkingów oraz sprawnej komunikacji miejskiej. Inaczej za chwilę się pozagradzamy i znienawidzimy. A potem pozabijamy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?