Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co komitetom wyborczym celebryci?

Redakcja
Na liście Platformy Obywatelskiej w Krakowie jest snowboardzistka Jagna Marczułajtis – Walczak, choć teraz bardziej będzie znana jako uczestniczka telewizyjnego show „Taniec z gwiazdami”. Fot. Wacław Klag
Na liście Platformy Obywatelskiej w Krakowie jest snowboardzistka Jagna Marczułajtis – Walczak, choć teraz bardziej będzie znana jako uczestniczka telewizyjnego show „Taniec z gwiazdami”. Fot. Wacław Klag
- Chciałbym, żeby poparł mnie Bono – stwierdził kilka tygodni temu marszałek Sejmu pytany o to, na poparcie której znanej osoby liczy. Wprawdzie wokalista zespołu U2 nie zaangażuje się w polskie wybory parlamentarne, a w naszym kraju jeszcze długo nie będzie takich transferów z show-biznesu do polityki jak to było w przypadku Ronalda Reagana czy Arnolda Schwarzeneggera w Stanach Zjednoczonych, ale nie zabraknie w niej celebrytów, sportowców i artystów.

Na liście Platformy Obywatelskiej w Krakowie jest snowboardzistka Jagna Marczułajtis – Walczak, choć teraz bardziej będzie znana jako uczestniczka telewizyjnego show „Taniec z gwiazdami”. Fot. Wacław Klag

WYBORY. Znane nazwisko wzbudza zainteresowanie i zwiększa szanse na sukces wyborczy, ale go nie gwarantuje.

Władysław Kozakiewicz, mistrz olimpijski w skoku o tyczce z 1980 r., znalazł się na pierwszym miejscu warszawskiej listy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ludowcy do swoich szeregów zwerbowali także Pawła Nastulę, mistrza olimpijskiego, świata i Europy w judo. PSL walczyło o Annę Kalatę, nie tyle byłą minister pracy z Samoobrony, co uczestniczkę programu „Taniec z gwiazdami”, ale ta wybrała rekomendację Unii Prezydentów – Obywateli do Senatu. Podobno ludowcy walczyli też (widać bezskutecznie) o wielkiego Adama Małysza, mistrza skoków narciarskich, a dziś próbującego sił w rajdach samochodowych.

Mistrz olimpijski w gimnastyce Leszek Blanik wzmocnił listę Platformy Obywatelskiej w Trójmieście. Były trener polskich siatkarek Andrzej Niemczyk i jego córka, siatkarka Małgorzata Niemczyk kandydują do Sejmu z list Platformy w Łodzi. Na liście tej partii w Krakowie jest snowboardzistka Jagna Marczułajtis – Walczak, choć teraz bardziej będzie znana jako uczestniczka telewizyjnego show „Taniec z gwiazdami”. Z kolei w Tarnowie listę PO ubogaca były żużlowiec Robert Wardzała.

Katarzyna Łaniewska, aktorka znana ostatnio z popularnego serialu telewizyjnego „Plebania”, będzie kandydatką do Sejmu z listy PiS. Tej samej partii będzie pomagał satyryk Janusz Rewiński. Na listach PJN znalazł się ojciec Dody, który w tabloidach grozi, że zrobi porządek w Sejmie. Popularny aktor i reżyser Jerzy Stuhr wprawdzie sam nie kandyduje, ale poparł krakowskich kandydatów Obywateli do Senatu.

Dlaczego partie polityczne oraz kandydaci na posłów i senatorów, radnych i prezydentów tak chętnie sięgają po znane twarze i nazwiska? Czy takie osoby mają jakiekolwiek szanse na sukces wyborczy? A może są tylko przynętą zwiększającą szanse polityków, którzy traktują ich instrumentalnie? Dlaczego sami celebryci decydują się na tak aktywne wejście do polityki, tak fatalnie ocenianej przez polskie społeczeństwo?

Dotychczasowa historia pokazuje, że wykorzystywanie popularności innych przez partie polityczne i komitety wyborcze jest skuteczne, choć często jest to tylko na jeden raz. Dowodem na brak możliwości długotrwałych związków ze scenę polityczną jest przykład wokalisty Budki Suflera Grzegorza Cugowskiego, który szybko pożałował, że został senatorem z rekomendacji PiS i nie dał się namówić na drugi start w wyborach.

Są jednak sportowcy lub artyści, którym udaje się na dłużej zagościć w ławach poselskich czy senatorskich. Przykładem długiej kariery politycznej jest scenarzysta i adwokat Krzysztof Piesiewicz, ale jak już wiadomo i ta historia polityczna się kończy. Można wskazać także reżysera Kazimierza Kutza, który stał się wyrazistym politykiem i trzyma się tej dziedziny życia od wielu lat. Na stałe w ławach poselskich PO zagościł były piłkarz Roman Kosecki.

Za trwały transfer z show-biznesu do polityki trzeba też uznać Bartosza Arłukowicza, który wypromował się dzięki telewizyjnemu show „Agent”, był posłem SLD, a dziś jest już ministrem w rządzie koalicji PO-PSL i lideruje liście wyborczej Platformy w Szczecinie. Z „Big Brothera” szturmem do polityki wszedł Janusz Dzięcioł i zagościł w niej na stałe. Z drugiej strony innemu uczestnikowi tego samego programu Sebastianowi Florkowi udało się być posłem SLD tylko jedną kadencję.

Widać więc wyraźnie, że korzystanie z celebrytów przy okazji wyborów to nic nowego. Tyle tylko, że za każdym razem trzeba szukać coraz to nowych celebrytów. A to dlatego, że niektórzy drugi raz nie dadzą się już politykom wykorzystać, a to dlatego, że ci, którzy skutecznie weszli do polityki przestają być celebrytami w tradycyjnym pojęciu, a to z powodu zmieniającego się show biznesu. Jako pierwsi atrakcyjni dla list wyborczych okazali się byli piłkarze lub trenerzy piłkarscy, potem przyszedł czas na uczestników programów „reality show”, a ostatnim hitem mogą być gwiazdy telewizyjnych seriali. Zasada jest prosta – im większa oglądalność danego serialu czy programu, tym uczestnicząca w nim gwiazda jest bardziej pożądana przez partie. Stąd m.in. pomysły na wykorzystanie w kampanii np. Adama Małysza, którego skoki oglądały miliony Polaków.

Niektóre komitety posuwają się nawet do tego, że na listach umieszczają osoby o takich samych imionach i nazwiskach, co obecne gwiazdy sportu lub pop-kultury. Np. na nowosądeckiej liście PO do Sejmu znalazła się Justyna Kowalczyk z... Częstochowy. Jolanta Kwaśniewska (oczywiście to nie żona byłego prezydenta) znalazła się na liście Ruchu Palikota w Łodzi. Czy taki chwyt może zadziałać? Gdy na krótko przed wyborami samorządowymi w 1998 r. zmarł popularny aktor Jerzy Bińczycki, radnym z listy Akcji Wyborczej Solidarność w Krakowie został Bernard Bińczycki. Raczej trudno wyobrazić sobie, bo to Justyna Kowalczyk czy Jolanta Kwaśniewska zdobyły mandat poselski, ale część osób może pomylić mieszkankę Częstochowy z biegaczką narciarską z Kasiny i młodą ekonomistkę z żoną byłego prezydenta (dziś już bardziej celebrytką), a więc przysporzyć głosów Platformie i Ruchowi Palikota.

I właśnie taki jest główny cel sięgania partii i komitetów wyborczych po znane twarze i nazwiska. To tak naprawdę element kampanii wyborczej, takim samym jak billboardy i spoty reklamowe, działający na emocje i uczucia, a nie odnoszący się do programu wyborczego. Nawet jeśli tacy kandydaci w swojej kampanii odnoszą się do poszczególnych punktów programu swojej partii, to i tak wyborcy głosują na nich za ich sportowe sukcesy, filmy czy udział w programach telewizyjnych. To dlatego, PSL Władysława Kozakiewicza wystawiło do wyborów w Warszawie, gdzie cztery lata temu ludowcy zdobyli zaledwie 2,33 proc. Gdy uda mu się zdobyć mandat będzie to sukces... PSL. Gdy kilkaset głosów na aktora czy sportowca pomoże danej liście zdobyć mandat poselski, to weźmie go polityk z pierwszych miejsc, a nie celebryta.

Tak jak w każdej zasadzie są od niej wyjątki i dlatego w Sejmie zasiadają także celebryci niemający zielonego pojęcia, w co się pakują.

Grzegorz Skowron

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski