- Jestem ogromnie zły - przyznaje trener drużyny AZS Beskid WSB-NLU Włodzimierz Strzelec. - Przegraliśmy mecz już w pierwszej połowie. Znakomicie zagrała Filip (kiedyś w Monteksie). Umiejętnie kierowała koleżankami w obronie, a sama bardzo dobrze blokowała nasze ataki. Rywalki w ciągu 10 minut zdobyły pięć goli, a my tylko jednego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że uciekają nam punkty. Nie stać nas na takie zakupy jak Łysogóry, a brakuje nam doświadczonej zawodniczki, która w ważnych momentach umiałaby pokierować grą.
- Po przerwie zespół grał już dużo lepiej?
- To prawda, ale odrobienie aż pięciu bramek jest bardzo trudne. Ale niewiele nam brakowało, aby się udało. Nie mieliśmy też szczęścia. Trafiały się nam słupki i poprzeczki i to w decydujących momentach. Pewnie, że dzisiaj możemy gdybać, co by się stało, gdyby przy stanie 18-19 padła bramka z karnego? Nie wolno jednak zapominać, że to cały zespół gra.
- Teraz kolejny ważny mecz?
- Tak, w sobotę jedziemy do Cracovii, znów spotkanie o 4 punkty, a w niedzielę, dzień później, gramy ze Słupią na wyjeździe. To mogą być przełomowe mecze tej rundy. (JEC)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?