Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobitego obcokrajowca wyrzucili na Słowacji. Policja złapała bandytów?

Tomasz Mateusiak
Gordon Johnson został mocno poturbowany. Ma podbite oczy, a twarz siną. Bandyci, którzy go porwali, ukradli mu też telefon komórkowy i portfel z dokumentami. Wyrzucili z auta na Słowacji.
Gordon Johnson został mocno poturbowany. Ma podbite oczy, a twarz siną. Bandyci, którzy go porwali, ukradli mu też telefon komórkowy i portfel z dokumentami. Wyrzucili z auta na Słowacji. FOT. PETER DZURILLA
Bezpieczeństwo. Na stacji benzynowej w Nowym Targu policjanci zatrzymali dwóch mieszkańców Śląska. To prawdopodobnie oni 15 czerwca w Zakopanem napadli na turystę z Nowej Zelandii. Nie tylko okradli go, ale także bestialsko pobili. Zatrzymani Ślązacy trafili do aresztu.

Wycieczkę w polskie Tatry Gordon Johnson zapamięta na długo. W głowie 62-letniego dyrektora szkoły z Nowej Zelandii zamiast pięknych widoków Giewontu czy Kasprowego zostanie obraz dramatycznych przeżyć.

Gość z zagranicy padł ofiarą jednego z brutalniejszych napadów, jaki ostatnio miał miejsce na Podhalu. – W niedzielę wprost z ulicy w Zakopanem porwała mnie grupa czterech osób – mówi Johnson. Obrabowała go i pobiła tak mocno, że stracił przytomność.

– Po pewnym czasie wyrzucono mnie w lesie z jadącego samochodu. Byłem bezbronny. Cieszę się, że bandyci zostawili mi chociaż ubranie – relacjonuje.

Czego doświadczył wyraźnie widać na jego poobijanej twarzy. Mieszkaniec Nowej Zelandii ma podbite oczy, na policzkach też widać liczne siniaki i opuchliznę. Na nosie i skroni są jeszcze opatrunki.

Do napadu doszło w biały dzień. W niedzielę około godziny 15 mężczyzna wracał z Zakopanego do Murzasichla, gdzie wynajął kwaterę. Był umówiony na obiad z właścicielem pensjonatu. Nie chciał się spóźnić, więc zamiast iść pieszo postanowił złapać busa.

Gdy stanął na przystanku, po 5 minutach podjechał samochód, którego kierowca przedstawił się jako taksówkarz. Wsiadł do środka, a wówczas rzucili się na niego pasażerowie. Cudzoziemiec twierdzi, że w aucie było w sumie trzech mężczyzn i kobieta. Bili tak mocno, że stracił przytomność. Ocknął się, ale dopiero, gdy wypadł z auta. Doszedł do najbliższych domów, a mieszkający tam ludzie zadzwonili na policję. Wtedy dowiedział się, że jest już w Jaworzynie na Słowacji.

– Zawieźliśmy mężczyznę do szpitala, bo był pokiereszowany – mówili policjanci z Po­pradu w rozmowie ze słowacką telewizją Joj. Gdy pokrzywdzony został opatrzony, pokazali mu kilka zdjęć osób, które mogły brać udział w porwaniu. Panu Johnsonowi jedna z nich wydała się podobna do mężczyzny, który był w pseudotaksówce.

– Nie wiem, czy moimi oprawcami byli Polacy czy Słowacy – mówił pobity 62-latek. Nie roz­różnia bowiem zbyt dobrze języka polskiego od słowackiego. Niezależnie od narodowości pewne było to, że bandyci działają na pograniczu.

Dlatego w poniedziałek słowaccy policjanci wysłali notatkę o zdarzeniu do mundurowych z Zakopanego.

– Oczywiście, że będziemy się starali pomóc rozwikłać tę sprawę – zapewniał wtedy Roman Wieczorek, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji.

Bandytów złapali w środę policjanci z Nowego Targu. Uciekali, gdyż nie zapłacili za benzynę na stacji. To dwaj mężczyźni, mieszkańcy Śląska (25-letni Marcin R. z Mysłowic i 36-letni Paweł K. z Sosnowca). Zatrzymani Ślązacy trafili do aresztu. Prawdopodobnie mają znacznie więcej na sumieniu.

Policjanci już wcześniej poszukiwali czerwonego bmw, na które założono tablice rejestracyjne skradzione z innego auta. Kierowcy takiego samochodu już dwa razy kradli benzynę na stacjach benzynowych w Polsce i raz na Słowacji.

Gordon Johnson wrócił do Murzasichla. Choć miał zostać w naszym kraju do połowy lipca, wkrótce wraca do Nowej Zelandii na życzenie żony, która boi się o jego zdrowie. On nie czuje do Polaków żalu.

– Źli ludzie są wszędzie. W Polsce, na Słowacji i u mnie w kraju – mówi. Dlatego nie ocenia Polski i Polaków przez pryzmat działań bandytów. Nie zabrali mu dużo pieniędzy. W portfelu miał tylko kilkanaście euro i dolarów.

– Gorzej, że wzięli mi karty kredytowe i prawo jazdy. Na szczęście paszportu nie miałem w czasie porwania przy sobie. Dzięki temu mogę pojechać do domu. Jeszcze kiedyś na Podhale wrócę – zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski