- On bardzo to przeżył. Płakał przez cały weekend, a jak wróciliśmy do domu, pozrywał ze ścian wszystkie plakaty piłkarskie i kalendarz od AS Progresu - wyznaje Marcin Żurawski, który obwinia szkółkę piłkarską AS Progres o nieodpowiednie potraktowanie jego syna. 13-letni Dawid nieprzerwanie przez siedem lat trenował najpierw w szkółce Hutnika, a potem w Akademii Sportu Progres, która jest częścią stowarzyszenia Siemacha.
- Mój syn nie opuścił praktycznie żadnego treningu i zawsze on był dla niego najważniejszy. Przychodził na niego nawet znacznie wcześniej, żeby tylko się nie spóźnić - tłumaczy Marcin Żurawski. Jednocześnie dodaje, że pomimo wielkich chęci do gry, chłopak znajdował się zawsze w gorszej grupie i nie był powoływany na turnieje.
Otwarty konflikt
Ojciec Dawida zwracał kilkakrotnie na to uwagę trenerowi rocznika 2002, Kamilowi Mrózkowi, który zdaniem Żurawskiego specjalnie nie powoływał chłopaka. Niedomówień na linii ojciec-trener było coraz więcej, co w konsekwencji miało doprowadzić do wykreślenia Dawida z AS Progresu.
- 9 lutego zostałem zaproszony na spotkanie z dyrektorem szkółki, Dariuszem Dudkiem (bratem słynnego bramkarza, który patronuje szkółce), na temat przyszłości Dawida. W obecności mojej żony i syna Dudek wraz z trenerem wprost powiedział o jego wykreśleniu ze szkółki - mówi Marcin Żurawski.
Zdaniem ojca Dawida, jedynym powodem wyrzucenia jego syna ze szkółki były nieporozumienia z trenerem Mrózkiem. Jednocześnie dodał, że nikt nie przygotowywał chłopaka na usunięcie z AS Progresu.
- Nie jesteśmy zbulwersowani faktem wyrzucenia syna, ale stylem, w jakim to zrobiono. Nie wiem, czy brano pod uwagę, jak syn przeżyje taką wiadomość, bez odpowiedniego przygotowania? - pyta retorycznie ojciec Dawida.
Szansa rozwoju?
Zupełnie inne stanowisko prezentuje szkółka piłkarska. - Jedynym powodem, dla którego byliśmy zmuszeni zakończyć współpracę z Dawidem, były jego wyniki sportowe. Dlaczego nastąpiło to teraz? Kolejne 4 miesiące byłyby dla niego stracone, a gra w innym klubie stwarza mu szansę dalszego rozwoju - argumentuje Dariusz Dudek, dyrektor AS Progres. Podkreślił, że podejmując taką decyzję, trener miał na względzie tylko dalszy rozwój chłopaka.
Z tym stanowiskiem nie zgadza się ojciec Dawida, któremu nie przedstawiono żadnych wyników sportowych syna, potwierdzających słowa dyrektora Dudka.
Sprawa Dawida odbiła się szerokim echem, również wśród rodziców pozostałych wychowanków szkółki.
- Uważam, że postąpiono w tym przypadku bardzo nieodpowiedzialnie. Jeśli chłopak był słaby, można było zrobić to znacznie wcześniej - komentuje jedna z matek.
Dawid kończy właśnie naukę w klasie sportowej, w Szkole Podstawowej nr 92 w Krakowie. Klasa jest rezultatem współpracy pomiędzy szkołą a Akademią Sportu Progres, której trenerzy prowadzą zajęcia lekcyjne.
- Tam, gdzie jest konflikt, każdy bierze swoją stronę i najbardziej cierpi na tym dziecko. Również ważne, jak rodzice przekazują taką informację swojemu dziecku. Dawid jest rozżalony, ale w jego klasie są również chłopcy, którzy trenują także w innych szkółkach piłkarskich - podkreśla Ewa Sobota, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 92. Podjęła ona rozmowy zarówno z rodzicami Dawida, jego wychowawczynią, jak i dyrektorem AS Progres.
- Poprosiłam Pana Dudka, aby jego szkółka brała pod uwagę również psychikę młodego człowieka, ponieważ zupełnie inne wymagania są stawiane im w szkole, a zupełnie inne na treningach - tłumaczy Ewa Sobota.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?