Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podpalacz, czy ofiara zemsty?

Bernadeta Waszkielewicz
Adam Kisieliński zapewnia, że nie jest sprawcą pożaru. Ma kilka podejrzeń, kto może kryć się za próbami podłożenia ognia.
Adam Kisieliński zapewnia, że nie jest sprawcą pożaru. Ma kilka podejrzeń, kto może kryć się za próbami podłożenia ognia. Bernadeta Waszkielewicz
Nowy Sącz. - To nie ja! - broni się Adam Kisieliński, którego rodzina podejrzewa o podpalenia wspólnego domu. W tle są rodzinne waśnie, które mogą być przyczyną rzucania nań podejrzeń. On sam wspomina o swoich byłych kontrahentach, z czasów gdy prowadził interesy

Od początku roku było siedem prób podpalenia domu przy ul. Kochanowskiego, ostatnia 1 kwietnia. W ubiegłym tygodniu opisaliśmy sprawę w oparciu o relację pokrzywdzonej Bogumiły Kisielińskiej. Nowe światło na okoliczności związane z podłożeniem ognia rzuca relacja jej męża Adama, współwłaściciela rodzinnego domu przy ul. Kochanowskiego.

- Za spowodowanie pożarów obwiniają mnie żona, z którą jestem w separacji, dwie córki, może nawet były zięć - mówi Kisieliński. Z żoną zajmują odrębne pokoje. Czuje się w podpalenia wrabiany, ale rozumie, z czego wynikają podejrzenia. Do prób podpaleń dochodziło zawsze wtedy, gdy z dorywczej pracy wracał do domu.

- Po co miałbym własny dom podpalać, który nie był nawet nigdzie ubezpieczony! - dziwi się. Jego tłumaczeniom w obecności dziennikarki przysłuchiwała się żona Bogumiła. - Szczerze? To ja ciebie faktycznie podejrzewałam o te podpalenia - zwróciła się do męża. I dodała, że był czas, kiedy mąż robił wszystkim na złość.

- Ale rzeczywiście wtedy, 1 kwietnia podczas ostatniego pożaru, mąż spał. Nikogo nie złapałam za rękę - dodała. Dom znacznie ucierpiał, spaliło się poddasze.

Ma kilka podejrzeń
Już w styczniu br. po jednej z prób podpalenia córka Adama Kisielińskiego zawiadomiła policję, że prawdopodobnie to ojciec podłożył ogień pod ozdoby choinkowe wiszące na rurze gazowej. Śledztwo umorzono, bo uznano, że nie był to czyn zabroniony.

Adam Kisieliński z płaczem opowiada, że policja przesłuchała jego kolegę, który tuż przed ostatnim pożarem był u niego w pokoju. Ma swoje podejrzenia. Przez moment, jak mówi, handlował samochodami, a kontrahenci byli różni. Nie chce wchodzić w szczegóły. - Poza tym w sprawie tego domu ciągle zgłaszali się kupcy. Budynek stoi na atrakcyjnej działce - mówi o kolejnym podejrzeniu. Spekuluje, że podpalenia to zemsta kogoś z rodziny, z kim ma złe relacje. Nazwisk oczywiście nie podaje.

Nie chcą już tego domu
Rodzina na razie robi wycenę potrzebnych prac remontowych, a miasto ma pomóc w pokryciu kosztów. Tak naprawdę wszyscy domownicy myślą o tym, by dom sprzedać.

- Chcę jednak, by sprawca został złapany, bo naraził nasze dzieci i wnuki - mówi Kiesielińska. Śledztwo trwa. - Policjanci przesłuchują świadków, czekają na opinie biegłych, które pomogą w ustaleniu przebiegu i przyczyn pożaru - mówi Anna Walczewska z Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu.

Fakty
Siedem podpaleń w trzy miesiące
Podpalenia w domu przy ul. Kochanowskiego zaczęły się w styczniu. W ciągu jednego dnia były nawet trzy. Ogień podkładano w takich miejscach, że był szybko gaszony. Niszczył jednak budynek.

Pięć godzin gaszenia
Siódma próba podpalenia, 1 kwietnia, spowodowała pożar na poddaszu. Uczniowie i nauczyciele ewakuowali się z budynku szkoły, która stoi obok. Córka właścicieli straciła przytomność, pierwszej pomocy udzielili jej ratownicy. Pożar przez 5 godzin gasiło 8 zastępów straży pożarnej (25 strażaków).

Poważne zniszczenia
Poddasze nie nadaje się do użytku. Zniszczeniu uległy kominy. Odłączono gaz w całym domu. Strażacy zabezpieczyli dach przed deszczem. Budowa kominów ma kosztować 3-6 tys. zł. Naprawa dachu kilkadziesiąt tysięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski