MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pogorzelcy potrzebują pomocy. Dzisiaj nie mają nawet ubrań

Tomasz Mateusiak
Dom przy ul. Smrekowej na zboczach Antałówki spłonął doszczętnie. Strażacy mówią, że nie da się go  odbudować...
Dom przy ul. Smrekowej na zboczach Antałówki spłonął doszczętnie. Strażacy mówią, że nie da się go odbudować... Tomasz Mateusiak
Zakopane. Ubrania, książki dla dzieci, pościel... To tylko niektóre z rzeczy, jakich potrzebują pogorzelcy z 2 domów, które spłonęły w niedzielę

To była "czarna niedziela" - mówią zakopiańscy strażacy, którzy w ciągu zaledwie 5 godzin musieli zmierzyć się z dwoma olbrzymimi pożarami. Na zboczach Antałówki i Gubałówki z dymem poszły budynki o wartości minimum pół miliona złotych.
Choć rodziny zamieszkujące oba spalone domy już zaczęły przygotowywać się do odbudowy, wiadomo, że same sobie nie poradzą. Potrzeba jest pomoc.

- W jednej chwili straciliśmy dosłownie wszystko - mówi Irena Orłowska-Świerczyńska, właścicielka domu na Antałówce, w którym mieszkała z 17-letnim synem.- Ja jestem w lepszej sytuacji, bo udało się uratować z ognia część moich ubrań. Syn ma jednak tylko to, w czym wybiegł z domu. Dziś jeżdżę, by kupić mu jakieś ubrania, ale wiadomo, że teraz są ważniejsze wydatki.

Jak mówi, o uratowaniu kosmetyków czy pamiątek nawet nie było mowy. - Zresztą nawet to, czego nie dosięgły płomienie, jest zalane. Podobnie zresztą jak sam dom, a raczej jego resztki. Nie da się w nim mieszkać. Na razie nocujemy u rodziny. Będę wdzięczna za każdą pomoc - dodaje kobieta.

Równie dramatycznie sytuacja wygląda na Gubałówce. Tu spłonął dom państwa Słodyczków. Teraz 7-osobowa rodzina mieszka w niezalanej suterenie, ale większość ich rzeczy też poszła z dymem.

- Chwała Bogu, że pożar wybuchł o godzinie 20, gdy córka z rodziną jeszcze nie spała. Jej mieszkanie było na poddaszu. Gdyby ogień ich tam zastał, pewnie dziś by ich na tym świecie nie było - mówi Anna Słodyczka-Maśniak, której mąż jest znanym bacą z Doliny Kościeliskiej.

Jak twierdzi góralka, w ich domu już rozpoczęło się sprzątanie. Liczna rodzina i sąsiedzi pomagali wynieść spalone elementy zarówno z domu, jak i ze stojącej obok stajni. Ta spłonęła doszczętnie. Zdążono z niej wyprowadzić jedynie 20 owiec i maszyny rolnicze.

Choć domy były ubezpieczone, właściciele obu przyznają, że odbudowa ze zgliszczy będzie kosztowna. Dlatego pogorzelcy proszą mieszkańców Podhala o pomoc; nawet tę najmniejszą.

Przyjmą wszystko. Potrzebne są ubrania, książki dla dzieci, pościel, a przede wszystkim materiały budowlane. Każdy oferujący pomoc może zgłosić się do naszej redakcji (tel. 18 20 015 91), a my skontaktujemy go z pogorzelcami.

Pomoc już zadeklarował magistrat. Do obu rodzin pojechali pracownicy interwencyjni oraz służby firmy komunalnej Tesko. Pomagali w sprzątaniu.

- Wysłaliśmy tam też pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej, którzy zbadają, jakie ci ludzie mają potrzeby - mówi Mariusz Koperski, zastępca burmistrza. - Oni będą pilotować pomoc dla nich. Na pewno przekażemy im w najbliższych dniach po 6 tysięcy złotych jednorazowej zapomogi. W każdej chwili możemy też zapewnić pogorzelcom tymczasowe mieszkania.

Przyczyny pożarów
* Pożar na Antałówce rozpoczął się prawdopodobnie od źle zagaszonego ogniska, które dzień wcześniej palono przed domem - uważają strażacy z Zakopanego. - Ewidentnie widać, że to właśnie z zewnątrz ogień dostał się po ścianie na poddasze budynku, a stamtąd przeszedł na dom - mówią.
* Pożar na Gubałówce wznieciły iskry, jakie powstały w przedłużaczu zasilającym lodówkę. To przez nie spłonęły stodoła i piętro domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski